Miała zostać
śpiewaczką – dzięki talentowi odziedziczonemu po matce, świat stałby przed nią
otworem. Oni mieli jednak inne plany. Brutalnie pozbawili jej szansy na
normalne życie i sprowadzili do krainy wiecznej ciemności. A wszystko przez
pewną przepowiednię.
To niewiarygodne! Niemożliwe! Cecile de Troyes nie pojmuje koszmaru,
który stał się jej udziałem. Młoda pieśniarka nie tylko zostaje porwana przez
trolle, ale też przeznaczona na żonę ich księcia, Tristan’a. Choć obrzęd
małżeński nie przynosi spodziewanych efektów, dziewczyna i tak zmuszona jest
pozostać w zaginionym mieście, Trollus. Mimo początkowych uprzedzeń, Cecile stopniowo
zaczyna akceptować swoją nową rzeczywistość. Ciągle jednak nie potrafi
zrozumieć postawy zjawiskowego Tristan’a, który najwyraźniej skrywa jakąś
tajemnicę.
Typowa, ludzka codzienność to coś, o czym Cecile powinna
zapomnieć. Jej życie zostało bezpowrotnie związane z pogrążonym w mroku miastem
i jego księciem. Choć pierwotnie marzyła jedynie o ucieczce, niebawem
przekonuje się, że upływ czasu potrafi przynosić zaskakujące zmiany. Podobnie
jak nigdy nie przypuszczałaby, że rzucona przed kilkuset laty na Trollus klątwa
ściągnie na nią tak fatalne skutki, tak nie uwierzyłaby, że ten znienawidzony
zakątek może być dla niej czymś więcej niż tylko więzieniem. A jednak,
uwierzyła. I choć wpływ na metamorfozę Cecile mieli jej nowi przyjaciele oraz
potrzeba społecznych zmian, tym, kto poruszył ją dogłębnie, okazał się książę
Tristan.
Cecile to silna dziewczyna, która, mimo dramatycznych
przeżyć, nie załamuje się. W efekcie, umie odnaleźć się w zupełnie obcym
miejscu, w towarzystwie...nietypowych istot, umie też działać pod presją. Jest
zadziorna, o czym przekonuje się Tristan. Razem z nim tworzy ciekawy duet,
któremu, z pewnością, nie można odmówić autentyczności. Jest też sympatyczna,
więc bez trudu można ją polubić. Umiejętne wykreowanie jej postaci sprawia zaś,
że, choć jest główną bohaterką, nie dominuje przesadnie w całej opowieści.
Złączenie ze śmiertelniczką, którą wybrano zgodnie z
przepowiednią, miało zapewnić mieszkańcom Trollus wolność. Choć rytuał
zakończył się fiaskiem i, rozczarowując społeczeństwo, wolności nikomu nie
zapewnił, już na zawsze połączył losy Cecile i księcia Tristan’a de Montigny.
Cóż to dla niego oznacza? Kolejną grę. Siedemnastoletni następca tronu, a
zarazem jeden z najpotężniejszych trolli, doskonale wie, że każdy ich krok
będzie pilnie obserwowany. Ogranicza się więc wyłącznie do odgrywania roli męża
i zabiega o to, aby wszyscy wokoło byli przekonani o istniejącym między nimi konflikcie.
Zachowanie dystansu wobec żony staje się wprawdzie coraz trudniejsze, lecz
Tristan kontynuuje małżeńską farsę, nieustannie pracując nad realizacją
wielkiego planu.
Nonszalancki, zabawny, życzliwy, zdeterminowany i
odpowiedzialny – taki właśnie jest Tristan, choć niektórzy mogą postrzegać go
jako aroganckiego i bezdusznego. W rzeczywistości jednak arogancja i bezduszność
w ogóle nie odzwierciedlają jego wnętrza. Są maską, po którą sięga z
konieczności, dla uzyskania większego dobra. Książę jest wspaniałą postacią.
Taką, która w jednej chwili przekonuje do siebie swoją magią i naturalnością,
która bawi swoim przekomarzaniem, która urzeka szlachetnością i rodzącą się
miłością. Z zaciekawieniem poznawałam wszystko, co wiązało się z jego osobą,
lecz nic nie mogło pokonać wątku romantycznego. Uczucie Tristan’a do Cecile
było fascynujące i autentyczne. Po prostu – niesamowite. Podobnie jak sam
książę.
Spośród bohaterów drugoplanowych moją uwagę przykuł hrabia
Marc, kuzyn i najlepszy przyjaciel Tristan’a. To bardzo sympatyczna postać,
wiernie wspierająca księcia i zaliczająca się do grona przyjaciół Cecile.
Okładka – przepiękna!
Podsumowując: po
raz pierwszy z twórczością Danielle L. Jensen spotkałam się przy okazji lektury
„Królestwa Mostu”. Choć książka miała dobre opinie, nie przypadła mi
szczególnie do gustu. Zastanawiałam się więc, czy podobne wrażenie będzie mi
towarzyszyć przy innej publikacji autorki – „Porwanej pieśniarce”. Odpowiedź
brzmi – zdecydowanie nie! Zaginione miasto, ciążąca na nim klątwa, trolle w
zupełnie innej odsłonie niż zazwyczaj i, wreszcie, perypetie Cecile i Tristana,
których ukoronowaniem jest świetny wątek romantyczny – wszystko to sprawia, że
nie można przejść obojętnie obok wspomnianej powieści. Dodatkowym plusem jest w
zasadzie równomierne skupianie się przez Danielle L. Jensen zarówno na Cecile jak i
księciu (nie zaś wyłącznie na samej bohaterce – jak to często bywa). Jedyne
zastrzeżenie, jakie mam, dotyczy zbytniego rozbudowania niektórych epizodów
(np. uprowadzenie Cecile i wędrówka przez labirynt, wyprawa do kopalni). W
żaden sposób nie zmienia to jednak faktu, że „Porwana pieśniarka” jawi się jako
udane połączenie ciekawej fabuły z interesującymi postaciami, co skutecznie
zachęca do kontynuacji cyklu. Zdecydowanie, polecam!
„[...] Właściwie weszło mi w nawyk odszukiwanie jej, kiedy tylko słyszałem jej śpiew – głos Cecile był moim jedynym wytchnieniem. Jedyną chwilą dnia, gdy pozwalałem sobie zapomnieć o coraz większych ciężarach, które mnie przytłaczały. Jedyną chwilą, kiedy pozwalałem sobie zapomnieć, kim jestem [...]”.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz