Aranżowane małżeństwo...oto prezent urodzinowy, którego wolałaby nie otrzymać. Może w normalnym świecie miałaby coś do powiedzenia, lecz bycie córką mafiosa zobowiązuje do ślepego posłuszeństwa. Na szczęście narzeczony okazał się dobry i troskliwy. Do czasu...
To niewiarygodne. Nie minął nawet rok, a związek Alessi i
Ottavio stał się jednym wielkim koszmarem. Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby
tylko mogła dać mu upragnionego potomka. Cóż z tego, że są młodzi i całe życie
przed nimi. Mąż musi mieć dziedzica. Już. Koniec. Kropka. Niestety, dziecka jak
nie było, tak nie ma. Jest za to presja Ottavio i teściów. Obezwładniająca. I
destrukcyjna.
Alessia Mancuso to dobra, łagodna i spokojna dziewczyna. Zna
panujące zasady i swoje obowiązki i choć wie, że posłuszeństwo jest jednym z
najważniejszych wymogów, potrafi być zadziorna i odważna, a tym samym umie
walczyć o to, co dla niej ważne. Dziewiętnastolatka łączy w sobie cechy, które
gwarantują jej postaci swego rodzaju równowagę. Alessia nie jest bowiem ani
zbyt cicha, ani zbyt waleczna. Jest gdzieś pośrodku, a to sprawia, że nie męczy
skrajnościami, dzięki czemu bez trudu zyskuje sympatię.
Problemy i frustracja to ostatnio wierni towarzysze Ottavio
Mancuso. Zdrada współpracownika, poniesione finansowe straty, ojciec uparcie
domagający się wnuka i, wynikający z tego, małżeński koszmar...Co za bałagan! A
Alessia? Nie tak wyobrażał sobie ich wspólne życie. Wydawało się, że będą
szczęśliwi, jednak presja wywierana przez ojca i chęć zdobycia jego uznania
okazały się trucizną w zatrważającym tempie niszczącą relacje z żoną. Po dawnej
bliskości nie pozostał ślad. Jej miejsce zajęły obojętność, pretensje i gorycz.
Cóż, Ottavio nie popisał się. Rozumiem, problemy potrafią przytłaczać, ale nic nie tłumaczy jego fatalnego zachowania wobec Alessi. Lecz, mimo błędów, które popełnił, niewątpliwie drzemie w nim chęć naprawy małżeństwa, co pozwala poznać go od tej bardziej uczuciowej strony. Oczywiście, uczuciowości nie dopatrzymy się w jego mafijnym, bezwzględnym obliczu. Dwudziestoczterolatek nie wybacza zdrad i nie daje drugich szans. Ma natomiast dosyć przewrotne przekonanie o niekrzywdzeniu niewinnych. Faktycznie, nie wikła postronnych ludzi w mafijne porachunki (plus dla niego), ale chyba zapomina, że jego narkotykowa działalność również pociąga za sobą wiele ofiar. Nie ulega wątpliwości, że Ottavio ma sporo wad. Mimo wszystko jest całkiem przekonującym bohaterem, którego można polubić.
Wśród postaci drugoplanowych pojawiają się Arina i Vito
(protagoniści z pierwszego tomu, niezmiennie zakochani), rodzice Ottavio (ich
postawa wobec Alessi pozostawia wiele do życzenia), Domenico (luzacki i
sympatyczny bliźniak Ottavio, bohater kolejnego tomu cyklu), Gabrielle (siostra
braci Mancuso, fajna dziewczyna). I jeszcze jedna postać, tym razem, spoza
rodziny – to przykuwający uwagę Salvatore. Interesujący bohater.
Okładka – ładna, ale zbyt podobna do swojej poprzedniczki.
Podsumowując: „Blood
from Blood. Ottavio” to druga, udana odsłona cyklu „Mancuso Family”. Ciekawa
fabuła, dobrze wykreowani bohaterowie, erotyka, która, choć zajmuje istotne
miejsce w powieści, nie przytłacza jej, lecz uzupełnia, do tego lekki i
przyjemny styl Autorki stanowią atuty książki. Delikatne zastrzeżenie wzbudza
zaś podobieństwo historii Vito i Ariny oraz Ottavio i Alessi. Ta sama rodzina,
ten sam mafijny świat niosą zapewne ze sobą pewne...ograniczenia. Świadomość
tego łagodzi nieco powyższe zastrzeżenie, lecz nie wymazuje go całkowicie. Na
szczęście obecność nowych wątków (ten z Gemmą uważam za zbędny) nadaje
opowieści świeżości i podkreśla odrębność losów obydwu braci (tak na
marginesie, wybrałabym coś innego na finałową scenę). Z pewnością będą
kontynuowała cykl. Póki co zaś, polecam „Blood from Blood. Ottavio”.
Cóż, Ottavio nie popisał się. Rozumiem, problemy potrafią przytłaczać, ale nic nie tłumaczy jego fatalnego zachowania wobec Alessi. Lecz, mimo błędów, które popełnił, niewątpliwie drzemie w nim chęć naprawy małżeństwa, co pozwala poznać go od tej bardziej uczuciowej strony. Oczywiście, uczuciowości nie dopatrzymy się w jego mafijnym, bezwzględnym obliczu. Dwudziestoczterolatek nie wybacza zdrad i nie daje drugich szans. Ma natomiast dosyć przewrotne przekonanie o niekrzywdzeniu niewinnych. Faktycznie, nie wikła postronnych ludzi w mafijne porachunki (plus dla niego), ale chyba zapomina, że jego narkotykowa działalność również pociąga za sobą wiele ofiar. Nie ulega wątpliwości, że Ottavio ma sporo wad. Mimo wszystko jest całkiem przekonującym bohaterem, którego można polubić.
„[…] Choć nasze narzeczeństwo było wspaniałe, małżeństwo okazało się zupełnie inne, a moja nadzieja na szczęście pękła niczym bańka mydlana […]”.
Na Instagramie
Dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńCo do okładki... miała być podobna, ponieważ chcieliśmy zachować klimat serii :)
A wątek Gemmy nie jest przypadkowy, ponieważ ona i Nino doczekali się swojej historii :)
Pozdrawiam.
K. Małecka
Jeśli chodzi o okładkę - chęć utrzymania klimatu cyklu (co jest rzeczą oczywistą) nie oznacza, że okładki mają być do siebie tak podobne :)
UsuńA co do wątku z Gemmą - rozumiem, że oddzielna historia jej i Nino to powód, dla którego została wkomponowana do fabuły. Mimo to, pomysł na epizod z jej udziałem w ogóle mnie nie przekonał. Ale to, podobnie jak wygląd okładki, jest kwestią gustu :)
Pozdrawiam,
Ania ze Skarbca Książek