25.06.2021

"Ukryta łowczyni" - Danielle L. Jensen



Sytuacja Tristana i Cécile jest patowa. Niezależnie od tego, jaką podejmą decyzję, nie ocalą wszystkich. O ile wypuszczenie trolli może okazać się zgubą dla ludzkości, o tyle więzienie ich tylko po to, aby ujarzmić tych nieposkromionych, to wielka niesprawiedliwość.

  Spoilery z pierwszego tomu!


  Konieczność ocalenia życia Cécile zmusza Tristana do odesłania jej z Trollus. Dziewczynie udaje się wprawdzie uniknąć śmierci, lecz załamuje ją świadomość, że ukochany książę wraz z przyjaciółmi skazani są na wieczny pobyt w zaginionym mieście. Siedemnastolatka wie, że jedyną możliwością na ich uwolnienie jest odnalezienie Anushki i ściągnięcie klątwy. Choć wytropienie ukrywającej się przez pięćset lat czarownicy wydaje się nierealne, Cécile rozpoczyna poszukiwania.
 
  Tropienie Anushki, przysięga złożona królowi trolli – nie tego chciał Tristan dla Cécile. Swoimi wyborami zaangażowała się w coś, przed czym pragnął ją uchronić. Ona jednak nie mogła uczynić inaczej. Nie mogła ich porzucić. Z pomocą Chris’a i Sabine szuka więc śladów obecności czarownicy w Trianon, gdzie rozpoczyna się jej kariera śpiewaczki. Zdając sobie sprawę z tego, że ludzkie poszukiwania są niewystarczające, postanawia sięgnąć do tajników mrocznej wiedzy. Lecz, czy jej zabiegi okażą się skuteczne?
Poczynania Cécile pokazują, że tej dziewczynie zdecydowanie nie brakuje zaciętości. Miłość do męża, przyjaźń z trollami oraz chęć pomocy mieszańcom są siłą napędową jej działań. Choć tak naprawdę poszukiwania Anushki przypominają szukanie igły w stogu siana, siedemnastolatka nie poddaje się. Poza zaciętością, cechuje ją również odwaga i wrażliwość. Z tego też względu nie waha się podejmować ryzykownych kroków, ale też bardzo przeżywa krzywdę, jaka dotyka jej bliskich. Szkoda tylko, że cała misja skrywa się pod płaszczem jej kariery. Nie dość, że wątek skupiający się na perypetiach Cécile jako śpiewaczki był nudny, to jednocześnie rozpraszał główny motyw fabuły, którym było odnalezienie czarownicy.
 
  Upadły książę – oto, kim się stał Tristan. Roztropne planowanie, krok po kroku, rewolucji i unikanie ryzykownych posunięć – wszystko to przestało się liczyć w chwili, gdy życie Cécile dobiegało końca. Mógł wówczas myśleć tylko o jednym – ocaleniu najdroższej żony. Cena, jaką miał za to zapłacić, nie miała znaczenia. A cena była ogromna. Uwięzienie, tortury i powszechna nienawiść to skutki zdrady króla, ale co gorsza, zdrady tych, których miał chronić. Choć był wycieńczony i przytłoczony poczuciem winy, świadomość, że ukochana była bezpieczna, podtrzymywała go duchu. Wkrótce Tristan przekona się, że jej bezpieczeństwo wcale nie jest takie pewne. A wszystko przez przysięgę, którą Cécile złożyła jego ojcu.
Tristan nie jest już tym samym księciem, którego poznaliśmy w tomie pierwszym. Zamiast nieskazitelnego, pełnego godności dziedzica tronu, szanowanego przez zwolenników, widzimy udręczonego fizycznie i psychicznie młodzieńca. Mimo fatalnego położenia, Tristan nie przestaje być jednak zdeterminowany i odpowiedzialny. Nie stawia się też ponad innymi. I bezgranicznie kocha Cécile. Niestety, realia, które nastały, zmieniły się, więc zmieniła się również kreacja jego postaci. Choć rozumiem to, wolałam wizerunek dawnego księcia. Aktualne okoliczności blokują jego nonszalancję i żartobliwość. Przygaszają też magię wątku romantycznego. Oczywiście, jego miłość jest dogłębna, żarliwa, nieskończona. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Niemniej, żałuję, że rzeczywistość, w której przyszło żyć młodym małżonkom, przysłoniła czar ich uczucia. Mimo że dalsze ich perypetie nie zapowiadają się sielankowo, liczę, że trzeci tom przyniesie w tym względzie pozytywne zmiany.
 
  Bohaterowie drugoplanowi to przede wszystkim Chris i Sabine. Obydwoje wiernie wspierają działania Cécile, nie bacząc na wiążące się z tym niebezpieczeństwo. To całkiem fajny duet. Mam jedynie zastrzeżenie do Sabine – choć troska o przyjaciółkę i pretensje wobec trolli za jej porwanie są czymś naturalnym, drażnić zaczęła mnie jej niechęć w stosunku do Tristan’a.  
 
Okładka – może być. Bardziej pasowałaby do romansu historycznego niż książki fantasy.
 
Podsumowując: „Ukryta łowczyni” ma trzy minusy. Pierwszy, najważniejszy – akcja w znacznej mierze przenosi się do ludzkiego miasta, Trianon. Jest to zrozumiałe przez wzgląd na poszukiwania Anushki, ale to Trollus przykuwało uwagę swoją niezwykłością. Drugi minus – w działania głównych bohaterów chwilami wkrada się pewien chaos. W przypadku Tristan’a uwidaczniało się to w relacjach z królem, w przypadku Cécile – w jej czarodziejskich praktykach. I trzeci minus, już wspominany – wątek romantyczny pozbawiony wcześniejszego uroku. Te zastrzeżenia sprawiają, że recenzowana powieść wypadła nieco gorzej od „Porwanej pieśniarki”. Nadal jednak uznaje ją za ciekawą.
 
„[...] Był w przebraniu, jego oczy były szare, nie srebrne, a jego skóra nabrała ciemniejszego, bardziej ludzkiego odcienia. Ale wszystko inne pozostało takie samo, a nawet gdyby uczynił się nierozpoznawalnym, i tak wiedziałabym, że to on. Kochałam go tak bardzo, że czułam ściskanie w piersi i z trudem łapałam oddech, a w porównaniu z nim wszystko dookoła wydawało się wyblakłym obrazem [...]”.
 
Zobacz także:


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz