19.11.2022

"Wściekłość wody" - Elise Kova

 
Dysponuje ogromną mocą, której pożądają jej przeciwnicy. I choć przeżyła wojnę, ciągle pozostaje w niebezpieczeństwie.
 
Spoilery z trzeciego tomu!

  Wojna z Północą dobiegła końca, a Vhalla wreszcie odzyskała wolność. Nie przypuszczała jednak, że zapłaci za to tak ogromną cenę. Gdy w skutek pewnych zdarzeń decyduje się stawić czoło rodzinie cesarskiej, powraca do Wieży i w tajemnicy rozpoczyna pracę nad czymś, co ma zapobiec powtórce tragedii z przeszłości. Czy Vhalli uda się osiągnąć zamierzony cel? Jak potoczy się jej znajomość z następcą tronu – zwłaszcza w obliczu jego nadchodzącego ślubu?
 
  Od chwili, w której Aldrik wkroczył w życie Vhalli Yarl minął rok. Od tego czasu tak wiele się wydarzyło. Tyle razy stawała do walki. I najwyraźniej musi zrobić to ponownie. Tylko wtedy zapanuje prawdziwy pokój.
Aby zapewnić jej wolność, zgodził się poślubić księżniczkę Północy, przekreślając tym samym szansę na wspólną przyszłość. Teraz ścieżki jego i Kroczącej z Wiatrem krzyżują się znowu. Książę wie, że musi zachować dystans. Nie jest to jednak łatwe, szczególnie gdy w jego życiu rozgrywa się prawdziwy dramat.
Szkoda, że to nie Vhalla jest moją ulubienicą – wtedy z pewnością cieszyła bym się, że historia skupia się przede wszystkim na niej. Niemniej, do samej bohaterki nie mam większych zastrzeżeń. Co prawda niektóre jej decyzje wydawały się wątpliwe, ale poza tym, było ok. Z kolei w przypadku Aldrika nie powinno mnie już chyba dziwić to, że gdzieś umyka na kartach tej opowieści. Nie licząc trzech epizodów i krótkich wzmianek na jego temat, książę pojawia się dopiero w połowie książki. A jako że czytam ten cykl ze względu na niego, frustruje mnie fakt, że jest w tyle za Vhallą. Pomijając zaś tę kwestię, Pan Ognia pozostaje interesującą postacią (choć aktualne perypetie odrobinę przygasiły jego urok), zwłaszcza jako bohater romantyczny.
 
  Wśród postaci drugoplanowych są m.in.: przyjaciel Vhalli, Fritz (sympatyczny chłopak) oraz minister czarów, Victor. Fajnie też było ponownie „spotkać” Daniela.
 
Okładka – całkiem ładna.
 
Podsumowując: „Wściekłość wody” wypadła nieco słabiej niż poprzedni tom (jak na razie dwie pierwsze części podobały mi się najbardziej – głównie „Upadek ognia”). Bardzo istotnym zastrzeżeniem jest tak późne włączenie Aldrika do fabuły. Kiedy jednak wydawało się, że następca tronu nadrabia swoją nieobecność, wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie mam pojęcia, dlaczego Elise Kova zdecydowała się na tak radykalne rozwiązania. Rozumiem, że autorzy lubią zaskakiwać, ale to nie jest zaskoczenie z grona tych, które dodaje książce punktów – szczególnie finał jednego z wątków. Nie wiem, co planuje dalej autorka, ale na ten moment odnoszę wrażenie, że psuje to, co do tej pory zbudowała. Oczywiście, przeczytam dalszy ciąg, przez wzgląd na Aldrika. Mam jedynie nadzieję, że ostatecznie nie będzie tak przygnębiająco jak we „Wściekłości wody”.
 
„[…] – Jego serce śpiewa do ciebie, jego spojrzenie szuka ciebie, jego magia woła do ciebie i obejmuje cię. Nawet głupiec by to zauważył […]”.


Zobacz także:


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz