8.11.2022

"Rodzina Monet. Skarb" - Weronika Anna Marczak


Rodzinna tragedia rozbiła jej dotychczasowy świat. Teraz musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, u boku braci, o istnieniu których nie miała pojęcia.
 
  Gdy po śmierci mamy i babci los niespełna piętnastoletniej Hailie Monet staje pod znakiem zapytania, dziewczynka dowiaduje się, że ma pięciu braci i to najstarszy z nich został właśnie jej opiekunem prawnym. Po przeprowadzce do Rezydencji Monet nastolatka przekonuje się, że są nie tylko bardzo zamożni, ale i tajemniczy, a życie z nimi będzie nie lada wyzwaniem. Czy Hailie nawiąże nić porozumienia z rodzeństwem? I czy dowie się, co przed nią ukrywają? 

  Choć nie może narzekać na brak wygód, wraz z upływem czasu dostrzega, że dostosowanie się do zasad, które przedstawił jej Vincent, najstarszy z braci, będzie… nieco kłopotliwe. Pozostali Monetowie też nie ułatwiają sprawy. Zwłaszcza Dylan i Tony, którzy na każdym kroku próbują jej dokuczyć. Nawet niezbyt problematyczny Shane i ulubiony brat, Will, mają wobec niej wymagania. Lecz to i tak nic strasznego w porównaniu z tym, co czeka ją niebawem.
Hailie to spokojna, kulturalna i dbająca o wyniki w szkole dziewczyna, która w dramatycznych okolicznościach traci dwie najbliższe osoby. Wprawdzie zyskuje braci, ale czuje się wśród nich obco. I trudno się jej dziwić, bo o ile Will to sympatyczny i troskliwy chłopak, a i Shane nie jest najgorszy, pozostali są trudniejsi w obyciu. Vincent to chłodny i zasadniczy człowiek. Jest głową rodziny, swojej siostrze daje coś od siebie, w zamian coś wymagając. Niestety, Dylan i Tony w braterskim rankingu wypadają najsłabiej. Są nieprzyjemni, w ogóle nie próbują zrozumieć sytuacji Hailie. Jednakże, zważywszy na niektóre czyny, trudno im odmówić kredytu zaufania. Cała szóstka rodzeństwa to nietypowe połączenie, lecz, poza momentami, gdy bracia byli załamujący, a Hailie zachowywała się zbyt infantylnie, chętnie poznawałam ich perypetie.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych są szkolni znajomi Hailie – najsympatyczniej wypada Mona.
 
Okładka – delikatna i urocza.
 
Podsumowując: ta książka ma coś w sobie. Od samego początku można wychwycić w niej niezwykły klimat. Sądzę, że w znacznej mierze wynika to ze sposobu wykreowanie braci Monet, zwłaszcza z ich tajemniczości. Z tą piątką trudno się nudzić, choć chwilami sposób, w jaki niektórzy z nich traktowali siostrę był toksyczny, co trochę mi przeszkadzało. Uwagę mam również wobec Hailie. Całkowicie rozumiem jej osamotnienie i smutek oraz fakt, że trudno jej tak po prostu przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, mimo to czasami jej przewrażliwienie było nieco problematyczne. Tym jednak co uważam za największy mankament jest zbyt mała ilość dialogów. Narracja jest za bardzo rozbudowana. Punkt widzenia nastolatki jest ważny, ale wolałabym, aby treść bardziej skupiła się na rozmowach niż na jej wrażeniach, przemyśleniach itd. Te trzy aspekty odrobinę psuły mi odbiór historii. Niemniej, fajna fabuła, ciekawi bohaterowie, a przede wszystkim ta niezwykłość skrywająca się w książce sprawiają, że chętnie poznam dalsze losy rodzeństwa Monet.
 
„[…] Pod zasłoną względnego spokoju kryło się tu mnóstwo tajemnic i czułam to wszystkimi zmysłami […]”.


 
Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz