3.11.2022

"Gothikana" - Runyx

 
Głosy słyszała jej matka i ojciec. I bynajmniej nie była to oznaka nadprzyrodzonych zdolności, tylko objaw schizofrenii. Ona też je słyszy. Zwłaszcza teraz, gdy zamieszkała w zamku.
 
  Corvina Clemm, ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, otrzymuje propozycję dołączenia do grona studentów na Uniwersytecie w Verenmore. Ta renomowana uczelnia dla osób z trudną sytuacją życiową, usytuowana w gotyckim zamku na górze, diametralnie zmienia jej dotychczasową rzeczywistość. Wszystko za sprawą Vada Deverella, jednego z wykładowców, który, wbrew rozsądkowi, coraz bardziej ją fascynuje oraz mrocznych tajemnic, jakie skrywa monumentalny budynek i otaczający go las.

  Wychowała się z dala od ludzi. W chatce. Za towarzystwo mając jedynie chorą matkę. A gdy była już sama, a stawianie tarota, robienie świec i kadzideł stało się zbyt monotonne, wyjazd do Verenmore zdawał się być szansą na rozpoczęcie nowego rozdziału. I był.  Przynajmniej do czasu, kiedy Corvina zaczęła słyszeć niepokojące głosy i widzieć cienie.
Podczas pobytu na uniwersytecie uwaga dwudziestojednolatki skupia się zasadniczo wokół dwóch kwestii. Po pierwsze – nawiązuje... burzliwą znajomość z Vadem. Choć do tej pory romantyczne wrażenia znała tylko z książek, teraz doświadcza ich osobiście i to z dużą dozą erotyki. Drugą kwestią są głosy/cienie i zatrważające wydarzenia, do jakich doszło na zamku lub w jego okolicach – czyli niewyjaśnione zaginięcia, samobójstwa, morderstwa. Ta część fabuły wypada znacznie lepiej niż romans (ten w ogóle mnie nie zainteresował). Jest mroczna i wciągająca. Na tym tle Corvina prezentuje się ciekawiej, mimo że jako bohaterka była mi obojętna.
 
  Vad Deverell wiele wysiłku włożył w to, aby coś osiągnąć. Jest wykładowcą, niebawem ukończy doktorat. Ostatnim więc, czego potrzebuje jest romans ze studentką. Zwłaszcza, że to wbrew obowiązującym zasadom. Problem w tym, że trudno ją zignorować. I do tego te jej fioletowe oczy... Czyżby przepowiednia się sprawdziła?
Vad to typ bohatera, który ma uchodzić za intrygującego, tajemniczego i mrocznego. Teoretycznie łączy w sobie te cechy, tyle tylko, że jest mało autentyczny. Jego rola w znacznej mierze została ograniczona do niegrzecznego kochanka, który zasypuje Corvinę erotycznymi tekstami – dla niej kuszącymi, dla mnie oklepanymi i niekiedy żenującymi. W sposobie jego przedstawienia jest coś pretensjonalnego, głównie w określaniu go mianem demona czy diabła z Verenmore. Mam wrażenie jakby autorka na siłę chciała ukazać go jako niezwykle wyrazistą postać z niejednoznaczną reputacją i co raz przywoływanie tego „przydomka” miało o tym przypominać. Cóż, jak dla mnie było to zbyt przerysowane. O ile natomiast w książkach zasadniczo nie przeszkadza mi powtarzanie cech wyglądu bohaterów, tak tutaj zaczęłam mieć dosyć ciągłych wzmianek o jego srebrnych oczach. A choć dwudziestoośmiolatek miał zadatki na ciekawą postać, nie wywołał we mnie większych emocji.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych są studenci, z którymi zaprzyjaźniła się Corvina (przede wszystkim Jade, jej współlokatora) –prezentują się raczej neutralnie.
 
Okładka – świetna. To największy atut „Gothikany”.
 
Podsumowując: mam z tą książką pewien problem. Biorąc pod uwagę fakt, że zawiera wszystko to, co lubię (gotycki zamek, motyw Dark Academia, mroczne tajemnice, wątek paranormalny (akurat w tym przypadku niezbyt rozwinięty) i rozbudowany wątek romantyczny (choć erotyka jest tu bardziej wadą niż zaletą)) powinnam móc powiedzieć, że spełniła moje oczekiwania. A niestety, nie spełniła. Odpowiedzialny jest za to głównie sposób wykreowania pierwszoplanowych bohaterów i ich relacji, w które wkradł się przerost formy nad treścią. Na szczęście znaczna część fabuły skupia się na sekretach związanych z zamkiem. Ta tematyka jest interesująca i to ona (wraz ze scenerią) wpłynęła na moją ocenę „Gothikany”. Szkoda tylko, że nie wszystkie tajemnice wyjaśniono. Być może autorka zechce do nich wrócić w ewentualnej kontynuacji, choć na ten moment, nie jestem zaciekawiona na tyle, aby chcieć ją poznać. 
 
„[…] Jego zainteresowanie sprawiało jej przyjemność, choć wiedziała, że nie powinno. Może i z nią nie rozmawiał, ale jego oczy mówiły wiele. To, co mówiły, tylko podsycało ogień, który zapłonął w jej żyłach […]”.
 
Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz