5.04.2022

"Zniszczenie Ziemi" - Elise Kova

 
Jest posiadaczką wyjątkowego talentu. Jest Kroczącą z Wiatrem. Pierwszą od stu pięćdziesięciu lat. A dla cesarza – zwykłym narzędziem mającym zapewnić upragnione zwycięstwo.
 
➤ Spoiler z drugiego tomu!

  Zbliża się decydujące starcie w wojnie z Północą. Vhalla Yarl, korzystając z Projekcji, zbiera informacje, które umożliwią wojsku cesarstwa wygranie batalii. Mimo starannych przygotowań, dziewczyna obawia się wyniku nadchodzącej walki. Skupiając się na wojennej rzeczywistości oraz wizji przyszłości jej i ukochanego księcia, nie przypuszcza, że bój na śmierć i życie nie jest najgorszym, czego przyjdzie jej doświadczyć.
 
  Egzystencja Vhalli Yarl przemieniła się w nieustającą walkę. O bliskie jej osoby, o siebie, o cesarstwo. I choć tak wiele zależy od magii, którą włada, ciągle otaczają ją ludzie, którzy w nią wątpią i nie traktują poważnie jej umiejętności. Na szczęście jest on – książę Aldrik, jej największy sprzymierzeniec i obrońca...
Vhalla nie jest już nowicjuszką, która niepewnie stąpa po magicznym gruncie. Jest prawdziwą Kroczącą z Wiatrem, której moc idealnie współgra z ognistym żywiołem Czarnego Księcia. Patrząc zaś na całokształt jej perypetii stwierdzam, że nie były nudne, ale też nie sprawiły, że z zapartym tchem śledziłam jej poczynania. Wyjątkami były dwa epizody. Pierwszym – relacja z Danielem (wprawdzie nie do końca rozumiałam jej zachowanie, ale ta znajomość wyróżniała się na tle wojskowej codzienności). Drugim – końcowe wydarzenia, które wreszcie wprowadzają większe emocje. Na ich rozwinięcie trzeba niestety czekać do kolejnego tomu, niemniej stanowią one ciekawą zapowiedź dalszych przygód. 
 
  Dla władcy jest środkiem do celu. Dla Aldrika – całym życiem. Więź, która połączyła go z Vhallą jest niezwykła. Nieoceniona. Nie tylko w obliczu prowadzonej wojny, lecz przede wszystkim ich uczuciowego scalenia. Choć książę nie wyobraża sobie przyszłości bez ukochanej, wie, że na drodze ich szczęścia stoi cesarz. Aldrik nie poddaje się jednak i wierzy, że znajdzie sposób na to, by byli razem.
Uwielbiam bohaterów romantycznych. Pan Ognia zdawał się idealnie wpasowywać w tę rolę. Tak było w dwóch poprzednich częściach cyklu. W trzeciej – niekoniecznie. Problem tkwi w tym, że Aldrik dał się poznać jako intrygujący i charyzmatyczny młodzieniec. Teraz zaś wypadł...zwyczajnie. Krótka rozmowa z Vhallą przed ogłoszeniem wyroku (pierwszy tom) była o wiele bardziej poruszająca, niż większość jego aktualnych dialogów. Tę monotonię zmieniają dopiero – wspomniane już – zdarzenia, którym przyglądamy się na końcu książki. I dopiero tu przemawiają do mnie jego emocje. Autorka, kreując Aldrika, postawiła poprzeczkę tak wysoko, że moje oczekiwania względem jego postaci wzrastały. Niestety, w „Zniszczeniu Ziemi” nie przekonał mnie. Niezmiennie jednak książę pozostaje moim ulubionym bohaterem. Liczę też na to, że ponownie ujmie mnie swoją charyzmą w kolejnej części „Przebudzenia powietrza”. Z pewnością będzie miał szansę się wykazać...
 
  Wśród postaci drugoplanowych są Daniel i Baldair – obydwaj sympatyczni, ale z tej dwójki bardziej spodobał mi się ten pierwszy (przez wzgląd na jego…przyjaźń z Vhallą).
 
Okładka – całkiem ładna.
 
Podsumowując: fabuła książki skupia się na dwóch tematach: wojnie z Północą i wątku romantycznym Aldrika i Vhalli. Mimo wojennego tła, samych walk nie ma tu prawie wcale (poza tą finalną), co uznaję za plus. Plusem jest też wyeksponowanie wątku miłosnego. Problem jednak w tym, że treściowo nie wypadł szczególnie interesująco, w czym „zasługa” następcy tronu – Aldrik bez trudu potrafi wywoływać emocje, ale nie tym razem. Niemniej zakończenie zapowiada ciekawy ciąg dalszy perypetii głównych bohaterów. Mam więc nadzieję, że autorka wykorzysta potencjał nakreślonych zdarzeń, bowiem ich rozwinięcie zapowiada się naprawdę obiecująco.
 
„[…] Była głupia, jeśli myślała, że to się uda. Że sprowadzi go z powrotem. Już dawno pogodziła się ze świadomością, że przynosi tylko śmierć […]”.

 

Zobacz także:


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz