10.03.2020

"Wielki Mistrz" - Trudi Canavan *Finał cyklu!*


Powrót do Gildii miał być początkiem nowego etapu, szansą na zapomnienie przeżytego horroru. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Zmusiła go do tego, aby ponownie stawił czoło załamującej przeszłości, aby podążył drogą, która w oczach magów może zagwarantować mu tylko jedno – potępienie.

➤ Spoilery z drugiego tomu!

  Bycie podopieczną Wielkiego Mistrza to dla Sonei koszmar. Choć marzy o jego zdemaskowaniu, lęk o bezpieczeństwo najbliższych skutecznie zamyka jej usta. W tej patowej sytuacji ma więc do wyboru wyłącznie całkowite posłuszeństwo Akkarin’owi. Gdy, ku jej zdziwieniu, czarny mag decyduje się wtajemniczyć ją w niektóre sekrety, Sonea zaczyna postrzegać jego dotychczasowe wybory w zupełnie innym świetle. Zmiana jej mniemania o słuszności postępowania Wielkiego Mistrza jest tak znacząca, że postanawia zaoferować mu swoją pomoc. Jej decyzja może mieć jednak fatalne skutki, bowiem, wspierając Akkarina, wkracza na drogę zakazanej magii. Czy Sonei i jej mentorowi uda się zyskać aprobatę Gildii? I czy realizowana przez nich misja zakończy się sukcesem?

  Nienawiść i strach – to czuła Sonea na myśl o Wielkim Mistrzu. Nigdy nie przypuszczała, że cokolwiek zmieni jej negatywną opinię. Nigdy też nie przypuszczała, że za jego zachowaniem może kryć się coś więcej niż chłodna bezwzględność. To przekonanie towarzyszy jej do chwili, w której poznaje prawdziwe oblicze maga. Wgląd w jego tajemnice zmienia wszystko. Zapewnia mu zrozumienie i wsparcie Sonei. Sprawia, że przepełniającą ją pogardę zastępuje nie tylko troska i przyjaźń, ale także bezgraniczna miłość. Choć dziewczyna zdaje sobie sprawę, że swoją szokującą postawą przekreśla szanse na dalszą naukę w Gildii, nie zamierza się ugiąć. Wiedząc, że niepokojące przewidywania Akkarin’a są słuszne, postanawia walczyć u jego boku o bezpieczeństwo Kyralii.
Sonea jest rozważna, zdecydowana i dzielna. Mimo wcześniejszej niechęci do Wielkiego Mistrza, nie pozostaje ślepa na skrywaną przez niego prawdę. Logicznie analizuje wszystkie za i przeciw, nie daje się ponosić wyobraźni, nie żywi bezsensownych uprzedzeń. Już na początku swojej przygody z Gildią starała się być racjonalna i w tym względzie nic się nie zmienia. W efekcie, swoją logiką przewyższa niejednego maga – nie wspominając o posiadanej mocy. Stworzyła z Akkarin’em świetny duet. Choć przez długi czas traktowała go jak wroga, bez większego trudu potrafiła nawiązać z nim głęboką nić porozumienia. Okazała się więc dojrzałą, nieskomplikowaną i sympatyczną bohaterką.

  Niestety, niepokojące przypuszczenia Akkarin’a stają się rzeczywistością. Zbliża się nieprzyjaciel, któremu Gildia nie będzie w stanie się przeciwstawić. Co gorsza, z pewnością nie zrozumie dotychczasowych decyzji Wielkiego Mistrza. Mężczyzna wie, że w oczach podlegających mu magów, dokonane przez niego wybory nie zostaną zinterpretowane jako pomoc. Bez wątpienia okażą się zdradą. Świadomość tego sprawia, że nie może wtajemniczyć ich w zaistniałą sytuację. Jednocześnie wie, że ktoś musi znać prawdę o nadchodzącym zagrożeniu. Jest tylko jedna osoba, której może powierzyć swój sekret – Sonea. W związku z tym, że czarny mag nie chce narażać jej na niebezpieczeństwo, nie chce też obarczać jej zakazaną magią, przekazuje jej tylko to, co konieczne. Z zaskoczeniem przekonuje się jednak, że jego utalentowana podopieczna, przez cały czas odnosząca się do niego z dystansem, oferuje mu pomocną dłoń. W taki oto sposób ich współpraca nie tylko rozpoczyna walkę o dobro ich kraju, ale otwiera też nowy, niespodziewany etap w ich dotychczasowej relacji.
Akkarin jest zachwycającą, genialną postacią, bez wątpienia jedną z tych niezapomnianych. Przykuwa uwagę już od pierwszego tomu, mimo że pojawia się tam niemal epizodycznie. Z każdą kolejną odsłoną cyklu wzbudza coraz większe zainteresowanie. Zwieńczeniem jego historii jest, poświęcony mu, finałowy tom trylogii, który – w końcu – przybliża nam jego sylwetkę. Sylwetkę charyzmatycznego, tajemniczego, wyrazistego, a zarazem subtelnego maga. Do tej pory dostrzegaliśmy przede wszystkim jego wyniosłe, poważne, pełne godności oblicze. Teraz spoglądamy głębiej, poznajemy to, co skryte, bardziej emocjonalne. Z ciekawością skupiałam się na wszystkim, co było z nim związane, jednak ukoronowaniem jego perypetii jest – niestety, bardzo niewielki – wątek romantyczny. Bardzo, ale to bardzo żałuję, że autorka tak mało o nim wspomina, tym bardziej, że dosłownie w kilku odsłonach udało się jej stworzyć niesamowity – niesamowity – klimat rodzącego się między Akkarin’em a Soneą uczucia. Żałuję, że Trudi Canavan nie zechciała przedstawić ewolucji zainteresowania Wielkiego Mistrza swoją podopieczną, tego, kiedy zaczęła wkradać się w jego serce, tego jak ją postrzegał (podobny brak dostrzegam w historii Sonei – choć minimalnie więcej dowiadujemy się o jej przemyśleniach o Akkarin’ie). Choć niezwykle umiejętny dobór cech Wielkiego Mistrza zachwyca, nic nie mogło wygrać z jego romantyczną odsłoną! Żaden zaś inny bohater trylogii nie miał szans wygrać z charyzmą Akkarin’a.

  Tak jak w poprzednich częściach, autorka równolegle, obok wątku głównych bohaterów, prowadzi również wątki postaci drugoplanowych. Ponownie śledzimy więc perypetie Dannyl’a, Cery’ego, Lorlen’a i Mistrza Rothen’a – ich losy oczywiście łączą się z historią Akkarin’a i Sonei. Nie uważam natomiast, że aż tyle miejsca należało poświęcać Dannyl’owi, i Cery’emu. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby skupienie się na głównej parze.

Okładka – charakterystyczna, dobrze komponująca się ze swoimi poprzedniczkami.

Podsumowując: spośród trzech tomów cyklu, najbardziej wyczekiwałam lektury „Wielkiego Mistrza”– oczywiście, przez wzgląd na Akkarin’a. Możliwość poznania ulubionego bohatera sprawia, że to właśnie finalny tom uważam za najlepszy, wyłączając jednak zakończenie. Nie bardzo rozumiem, czym kierowała się autorka, decydując się na takie...podsumowanie całej historii. Sens kilkusetstronicowej opowieści przekreśliła kilkoma zdaniami. Miało być emocjonalnie? Nieszablonowo? Tak, było. Jednakże nie takich emocji i nie takiej nieszablonowości oczekiwałam na koniec. Choć zakończenie fatalnym pozostanie, na uwagę zasługuje wszystko to, co go poprzedzało. Fabuła, bohaterowie, ale przede wszystkim bezkonkurencyjny i magiczny Wielki Mistrz. Polecam.

„[...] – Gdybym mógł wysłać cię jak najdalej stąd, uczyniłbym to – powiedział. – Ale wiem, że odmówiłabyś. Proszę...nie rób nic nieprzemyślanego. Widziałem, jak umierała pierwsza kobieta, którą pokochałem...Nie przeżyłbym kolejnej śmierci [...]”.

Zobacz także:
"Gildia Magów" - Trudi Canavan (cykl: "Trylogia Czarnego Maga", t. 1)
"Nowicjuszka" - Trudi Canavan (cykl: "Trylogia Czarnego Maga", t. 2)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz