11.11.2016

"Otchłań" - Kelly Creagh



Niekiedy człowiek jest dla siebie największym wrogiem. Kiedy odcina się od otaczającego go świata, od osób, które kocha, zamyka się w swoim wewnętrznym więzieniu, poddając się tym samym destrukcji. Czy jest dla niego szansa na ocalenie? To zależy. Od czego? Od tego, czy ktoś bliski jego sercu wyciągnie pomocną dłoń i czy on sam zechce porzucić własny koszmar.

➤  Spoilery z drugiego tomu

Wyprawa po Varena do krainy snów zakończyła się fiaskiem. Co więcej,  pokazała Isobel oblicze chłopca, o jakie nigdy by go nie podejrzewała. Nigdy bowiem nie pomyślałaby,  że zechce ją zabić. Przekonała się jednak, że jest do tego zdolny, kiedy zepchnął ją z klifu. Umarła...na kilka chwil. Powrót do życia nie okazał się jednak tak szczęśliwy, jak powinien z dwóch powodów: po pierwsze - ukochany chciał jej śmierci, po drugie - nie zdołała go ocalić. Choć sytuacja jest fatalna, to zwiastunem odrobiny nadziei wydaje się być Reynolds. Przekazuje Isobel zaskakującą wiadomość o Varenie, która sprawia, że dziewczyna ponownie udaje się do iluzorycznego świata,  by ratować ukochanego. Przed nią nie lada wyzwanie. Nie tylko musi go przekonać o swojej autentyczności, ale sprawić również aby zechciał porzucić swoją koszmarna krainę. Czasu jest jednak coraz mniej, oba światy: senny i rzeczywisty zaczynają się przenikać, a za parą zakochanych nadal podąża demoniczna Lilith.


No i dotarliśmy do końca trylogii, a tym samym ostatniej odsłony perypetii Isobel i Varena. Ta część to przede wszystkim wędrówka Isobel po krainie snów i jeśli lubicie wątki fantastyczno-przygodowe, to książka powinna Was zainteresować. Ja wolę kiedy tematyka fantastyczna łączy się z wątkiem romantycznym, a tego zabrakło zarówno w tym, jak i poprzednim tomie. W pierwszej części motyw uczuciowy zaprezentowany jest w subtelny sposób, ale jednocześnie tak niezwykle, że nadaje on magii całej książce. Tutaj niby jest mowa o miłości,  bo przecież to ona napędza działania Isabel i sprawia, że poczucie winy Varena dotyczące ukochanej jest tak wielkie. To jednak do mnie nie przemawia.

 W odróżnieniu od ”Cieni” autorka zdecydowała się wprawdzie poświęcić więcej miejsca losom Varena, ale nie podoba mi się sposób, w jaki wykreowała jego postać. Oczywistym było, że należy podkreślić beznadzieję, w jakiej się pogrążył. Zamysł pisarki okazał się jednak zbyt przytłaczający.

 W pewnej chwili odniosłam wrażenie, że powieść toczyła się ciągle wokół jednego wątku, zmieniała się jedynie sceneria. Jedynym momentem, który zwrócił moją uwagę była rozmowa Varena z Isabel, której opowiadał o tym, jak postrzegał ją jako swoją szkolną "koleżankę". Do niej samej nie mam żadnych zastrzeżeń. Przez całą trylogię jej charakterystyka jest podobna. To po prostu dobra dziewczyna, która stawia wszystko na jedną kartę, żeby tylko móc uratować Varena.

Co do zakończenia - jest dość interesujące, a opis Isobel stojącej przy grobie, cóż... emocjonujący.

Okładka pasuje do cyklu i tematyki, zaś graficznie, jak pisałam już w recenzji "Cieni", nie do końca jest w moim guście.

Podsumowując: miałam nadzieję, że ostatnia cześć trylogii wypełni braki poprzedniego tomu. Tak się jednak nie stało. Ogólnie rzec biorąc, książka jest średnia. Odnoszę wrażenie, że cykl powinien ograniczyć się do jednego tomu. Wtedy fabuła nie byłaby sztucznie rozciągana. Pomysł na powieść był ciekawy. Szkoda tylko, że druga i trzecia część nie dorównały pierwszej.
 

"Fotografia sprawiła, że Isobel zamarła. Patrzyła na nią gładka, poważna twarz Varena. Podniosła ramkę i przyjrzała się uważniej czarno-białemu zdjęciu. Kąt ujęcia podpowiadał, że chłopak musiał je zrobić sam. Leżał na suchych liściach i unosił nad sobą aparat, patrząc prosto w obiektyw, a jego oczy, niezasłonięte włosami, wydawały się bardziej bezbronne, niż widziała je kiedykolwiek wcześniej. [...] Na pokrytym znakami wodnymi papierze widniało fioletowe pismo Varena. Nie było tu jednak daty ani zamaszystych wersów wiersza. Tylko jedno słowo.
Przepadłem - napisał pięknym, staroświeckim pismem".

Zobacz także: 

1 komentarz:

  1. Faktycznie dłużyła się ta powieść, ale jak zwykle trafnie wypunktowałaś felery oraz naświetliłaś niewidoczne.
    Seria skończona, więc co przyniesie nowy dzień...

    OdpowiedzUsuń