Budzisz się i mówisz czasami "uff...to tylko sen". Myślisz
"nie ma się czym przejmować". Co jednak, jeśli jawa i sen zaczęłyby się
wzajemnie przenikać? Jeśli świat ze snu ożyłby, zaczął cię prześladować? Czasami ucieczka w sen może nieść oderwanie od szarej rzeczywistości, innym razem może odebrać to, co jest częścią i
sensem życia.
Nauczyciele
potrafią
wszystko utrudniać. Przekonała się o tym
Isobel Lanley, kiedy usłyszała, że projekt na lekcję z języka angielskiego ma przygotować z
Varenem Nethersem, małomównym, ponurym i cynicznym, a do tego, gdyby wierzyć plotkom
- niebezpiecznym i niezrównoważonym gotem. Gdy jednak zapisuje jej swój numer
telefonu na ręce...cóż, dotyk jego dłoni coś w niej porusza. Wiadomość o ich współpracy
porusza z kolei jej chłopaka, Brada i
prowadzi do konfliktu z przyjaciółmi. Isobel
postanawia zrezygnować ze wspólnego projektu, lecz zmienia zdanie, kiedy na własne
oczy przekonuje się, jak podle zachowali się wobec Varena. Spotkania, których
wymaga zadanie, pozwalają dziewczynie poznać go z zupełnie innej strony. Wizerunek Varena, który
odkrywa, zaczyna ją coraz bardziej przyciągać. Tej nowo
zawartej znajomości zaczynają jednak towarzyszyć dziwne wydarzenia.
Są tacy
pisarze, którzy opisując najzwyklejszą sytuację potrafią wydobyć z niej niesamowitą atmosferę. Tak jest w
przypadku Kelly Creagh. Powieść zachwyciła mnie niemal od samego początku, dokładniej rzecz biorąc od chwili, kiedy pojawia się w niej
Varen Nethers. Ten chłopak, choć skryty i zachowujący dystans wobec otaczających go osób, ma w
sobie coś tak
niezwykłego, że bez trudu pokonuje niejednego błyskotliwego,
książkowego
bohatera, na widok którego mdleją dziewczyny. Varen jest inny. Jego wyróżniają
gotycki image i powściągliwy styl bycia, ale to właśnie one
sprawiają, że tak
czeka się na każde jego
słowo. To
naprawdę
mistrzostwo autorki, że w tak prosty sposób potrafiła wykreować postać tego chłopca. Ujawniła jego osobistą magię.
A Isobel Lanley -
to po prostu sympatyczna dziewczyna. Początkowo blisko związana ze swoimi przyjaciółmi, nie miała
problemu z tym, żeby odciąć się od nich, kiedy w godny potępienia sposób
wyrazili niechęć wobec Varena. Tym zyskała w moich oczach, stała się postacią, którą bez
problemu można polubić. Jej atutem jest
otwarte wyrażanie opinii, umiejętność adekwatnego zachowania do danej sytuacji oraz
dostrzeganie dobrego serca i wrażliwości tam, gdzie mało kto potrafi dostrzec.
Ta spostrzegawczość może się okazać jednak
zgubna. Wraz z nicią
porozumienia, jaka nawiązuje się między tą dwójka, do ich świata zaczyna się wkradać coś, co teoretycznie
nie powinno istnieć. Zastanawiałam się, jaki
pomysł będzie miała
autorka na wątek paranormalny, ale o takim rozwiązaniu
nie pomyślałam. W interesujący sposób wykorzystała
koncepcję snu
oraz jego przenikania się z tym, co dzieje się na jawie. Wykreowała rzeczywistość demonicznej królowej snów oraz jej demonicznych poddanych, a wśród nich przerażającego Pinfeathersa, pełniącego dość tajemniczą rolę.
Do gustu nie przypadła mi tylko wędrówka Isobel po tym fantastycznym świecie. Zostało to zbyt rozlegle opisane, choć
rozumiem, że
autorka chciała dokładnie przedstawić motyw sennego wymiaru. Ach, i jeszcze jeden minus, czyli
zbyt mało
Varena. Znacznie więcej w
książce jest
mowa o Isobel. Osobiście wolałabym żeby było na
odwrót, ponieważ o niezwykłości powieści decyduje przede wszystkim postać młodego
gota.
Tak na marginesie, jeśli ktoś interesuje się osobą i twórczością Edgara
Poe, to publikacja ta może go zainteresować. Autorka bowiem
bardzo zgrabnie wplata pisarza w fabułę swojej
opowieści.
No i okładka: dość prosta,
ale pasuje do tematyki i atmosfery "Kruka".
Podsumowując: książka zdecydowanie zasługuje na uznanie. Ciekawi bohaterowie i interesujący świat
fantasy tworzą udane połączenie. To historia, do której chętnie wrócę. Polecam.
"Odwrócił głowę i pochwycił ją wzrokiem. Zamarła, zdumiona intensywnością tego spojrzenia. Oczy miał surowe i zimne, zielone niczym blady
nefryt. Podkreślone rozmazanym czarnym cieniem, nie mrugały, lecz
wpatrywały się w nią przez
pierzaste kosmyki czarnych jak smoła włosów. Miała wrażenie, że przygląda się jej zadowolony z siebie i wyrachowany kot".
Zobacz także:
"Cienie" - Kelly Creagh (cykl: "Nevermore", t. 2)
"Otchłań" - Kelly Creagh (cykl: "Nevermore", t. 3)
"Otchłań" - Kelly Creagh (cykl: "Nevermore", t. 3)
Bardzo ładnie i lekko napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością oczekuję kolejnych.