Niektóre rzeczy okazują się takie
zwodnicze. Z pozoru to, co piękne i
nieskazitelne niesie zniszczenie a to, co przerażające - ocalenie. Gdy więc rzeczywistość staje się złudna,
trudno dostrzec co jest prawdą, a co
fałszem.
➤ Spoilery z pierwszego tomu
Varen zniknął - uciekł, a może nie żyje. Tak myśli jego dawne otoczenie, w tym rodzina. Ale Isobel wie, co wydarzyło
się naprawdę. Varen utknął w sennej krainie, w świecie, jaki stworzyła jego wyobraźnia, w świecie, którym skusiła go demoniczna
królowa. Dziewczyna jest załamana zniknięciem
ukochanego i choć ten iluzoryczny wymiar ją przeraża wie, że nie może zostawić
go tam samego. Musi po niego
wrócić, przecież mu to obiecała. Jej jedyną nadzieją jest spotkanie z
tajemniczym Reynoldsem na grobie Edgara Poe w rocznicę jego urodzin. Tylko tak
może dowiedzieć się, jak ponownie nawiązać połączenie z Varenem. Choć chłopak
jest w innym wymiarze i tak ma wgląd w życie Isobel. Czeka na nią. Gdy jednak pewnego dnia słyszy
jej wyznanie i staje się świadkiem spotkanie z byłym chłopakiem, wszystko się
zmienia.
Od wydarzeń jakie miały miejsce w
Halloween minęło niemal dwa miesiące. Przez ten czas Isobel żyje w zawieszeniu.
Stara się robić dobrą minę do złej gry, ale nie idzie jej najlepiej. Na
szczęście ma Gwen, swoją zwariowaną
przyjaciółkę, która, jako jedyna poza
nią, wie,
co stało się z Varenem i decyduje się pomóc w sprowadzeniu go do domu.
Jeżeli Waszą ulubioną bohaterką jest Isobel,
to macie szczęście, ponieważ w tej części cała fabuła skupia się przede
wszystkim na niej. Nadal utrzymuję zdanie z pierwszego tomu, że to sympatyczna
dziewczyna. Podziwiam ją za to, że w obliczu takiej tragedii jaką jest
zaginięcie ukochanego chłopaka, jest w stanie chodzić do szkoły i trenować.
Trzeba do tego nie małej siły, ale oczywistym jest, że to silna osóbka, inaczej
nie brałaby pod uwagę wyprawy po Varena do fantazyjnej krainy . Tym, co mnie
jednak dziwi, jest jej rozmowa z nauczycielem na temat chłopca. Sądzę, że lepiej
zrobiłaby po prostu zachowując milczenie.
Punktem
docelowym, a zarazem
kulminacyjnym "Cieni", jest wyprawa na grób Edgara Poe. W tym
przedsięwzięciu głównej bohaterce bardzo pomogła Gwen, która, choć
początkowo przerażona tym, z czym
należy się zmierzyć, wiernie trwała u
boku przyjaciółki, przynajmniej częściowo rozświetlając jej smutki swoim
humorem i stylem bycia.
Uważam, choć może wyda się to Wam dziwne, że dobrym pomysłem było ponowne włączenie do opowieści Pinfeathersa. Jest przerażający, to prawda, ale jednocześnie to tak złożona
postać, że nie można określić jej jako jednoznacznie zlej. Poza tym choć trochę
wypełnia nieobecność Varena, którego, niestety,
w drugim tomie jest bardzo niewiele i to jest moje największe zastrzeżenie do
tej części. Rozumiem, jest zaginiony,
ale przecież autorka, obok perypetii Isabel, mogła bez problemu przedstawić
również i jego losy, opowiedzieć, co on czuł w swoim sennym więzieniu. Zupełnie nie pojmuję dlaczego skupia się
przede wszystkim na dziewczynie - przecież o niezwykłości całej historii, w moim
mniemaniu, decyduje właśnie postać Varena,
bowiem to wraz z nim do codziennej rzeczywistości Isobel przedostają się
nadprzyrodzone istoty. Skoro jednak
autorka zrezygnowała z tego, nie wiem dlaczego zdecydowała się zaprezentować
treść tej publikacji jako oddzielnego tomu. Wszystko to mogła bez
problemu zamieścić w kilku rozdziałach, tym bardziej, że większość powieści
stanowi tekst, który nie wnosi zbyt nowych informacji.
Okładka wyraźnie zaznacza, że poszczególne odsłony historii są częścią cyklu. Tym razem wygląd jest bardziej mroczny. Bez wątpienia oddaje klimat fabuły, jednak graficznie nie jest to typ, które przykuwa moją uwagę.
Okładka wyraźnie zaznacza, że poszczególne odsłony historii są częścią cyklu. Tym razem wygląd jest bardziej mroczny. Bez wątpienia oddaje klimat fabuły, jednak graficznie nie jest to typ, które przykuwa moją uwagę.
Podsumowując: magia z "Kruka" do "Cieni" nie
dotarła. To nie tyle dalsze losy Isabel
i Varena, ile wprowadzenie do ostatniej części trylogii "Nevermore". Jednakże, mimo
wspomnianych wyżej zastrzeżeń, książkę czytało się naprawdę przyjemnie. Nie była nudna ani męcząca. Po prostu całkiem
fajna. Wprawdzie po drugiej części spodziewałam się czegoś więcej, ale liczę na to, że trzeci tom nadrobi jej
braki.
"- Nawet jeśli to wszystko jest snem - szepnął - to ja nim nie jestem. [...]
- Nie odchodź - westchnęła.
- Jestem tu - szepnął - Obok. Czekam".
"Kruk" - Kelly Creagh (cykl: "Nevermore", t. 1)
"Otchłań" - Kelly Creagh (cykl: "Nevermore", t. 3)
Podobają mi się Twoje zdecydowane osądy treściwości książek.
OdpowiedzUsuńCzekam kolejnych pikantnych recenzji ;)