24.10.2022

"Na ścieżce kłamstw" - Katarzyna Wycisk

 
Nadprzyrodzone zdolności to ich przekleństwo. To przez nie rozpoczął się wieloletni koszmar, który już na zawsze odcisnął piętno na ich życiu.
 
  Alex przypadkowo staje się świadkiem potwornej sceny. Z przerażeniem obserwuje młodzieńca władające ogniem, który żywcem spala przebywających z nim ludzi. Kiedy po chwili po makabrycznym zdarzeniu nie zostaje nawet ślad, uznaje, że wszystko, co widziała, było jedynie halucynacją. I tak zapewne sądziłaby nadal, gdyby następnego dnia nie spotkała chłopaka, który z taką łatwością spopielił swoje ofiary...

  Los nie oszczędza Alex Hunter. Najpierw śmierć rodziców, teraz przedwczesne odejście kolejnej bliskiej osoby. I jakby tego było mało, w jej smutną, acz zwyczajną, rzeczywistość wkrada się świat, o istnieniu którego nie miała pojęcia...
W życiu Alex rozpoczyna się nowy, nieprawdopodobny rozdział, w którym istotną rolę odegra dwóch chłopaków – Jeden i Trzy. Podobał mi się charakter znajomości z Jeden. Autorka miała fajny zamysł, którego dodatkowym plusem było to, w jak interesujący sposób wykreowała jego postać. Niemniej, choć rozumiem specyfikę relacji z Alex, mam obiekcje względem ich ekspresowego zżycia. Poza tym, nie za bardzo przekonała mnie jej wyrozumiałość względem jednej z tajemnic chłopaka. Z kolei Trzy to nieco inny temat, zwłaszcza przez jego osobowość i raczej... problematyczne podejście do dwudziestodwulatki. Tutaj Alex łatwo nie miała, ale znajomość z tym zagadkowym młodzieńcem z pewnością była ciekawa. I to bardzo. Sama bohaterka prezentuje się całkiem dobrze. Jej zaletą jest to, że nie chce nikogo pochopnie oceniać. Bez większych trudności odnalazła się też w nieznanej dotąd rzeczywistości. Nie mam wobec niej znaczących zastrzeżeń, więc oceniam ją pozytywnie.
 
  Beztroskie dzieciństwo, beztroskie dorastanie. O tym mogą jedynie pomarzyć. Zdolności Jeden i Trzy sprawiły, że stali się celem Falconu, tajnej Organizacji, dla której nie byli ludźmi, tylko obiektami. Perfekcyjnymi maszynami do zabijania.
Jeden i Trzy to postacie z krwi i kości. Autorka przedstawiła tę dwójkę bardzo autentycznie. Choć poznajemy ich już jako dorosłych, migawki z przeszłości pozwalają zobaczyć, z czym musieli radzić sobie jako dzieci. To niewyobrażalne jak potworne piekło im zgotowano. Jako że obydwaj należeli do tej samej sekcji Falconu, są między nimi spore podobieństwa. Każdy z nich jednak ma swoją specyfikę. Różnią ich nadprzyrodzone umiejętności, Jeden ma charakterystyczną relację z Alex, Trzy natomiast skrywa w sobie pewną właściwość, która uniemożliwiła Falconowi dostosowanie go do preferowanych „standardów”. Polubiłam ich obu. Z ciekawością obserwowałam ich perypetie, ale tym, który najbardziej mnie zaintrygował jest Trzy.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych i epizodycznych jest kilkoro innych „wychowanków” Falconu – w tym Dwa,  sympatyczna dziewczyna, którą zwerbowano w tym samym czasie, co Jeden i Trzy.
 
Okładka – może być. Na pewno jest charakterystyczna.
 
Podsumowując: nie jestem miłośniczką książek opowiadających o organizacjach, które robią pranie mózgu i szkolą zabójców, niemniej ta historia była ciekawa. Zaletami są oczywiście interesujące postacie i fabuła. Katarzyna Wycisk umiejętnie połączyła kilka aspektów: nadzwyczajne zdolności, pobyt w Falconie i aktualną codzienność bohaterów wraz z wkomponowanym w nią subtelnym wątkiem romantycznym. Do tego przyjemny styl autorki sprawia, że powieść czyta się szybko. Moja przygoda z cyklem się nie kończy – chętnie poznam bowiem dalszy ciąg tej historii. I liczę na to, że ostatecznie dowiem się jak naprawdę na imię mają Jeden i Trzy.
 
„[…] Coś w tym chłopaku przyprawia mnie o dreszcze. Za każdym razem, gdy jest blisko, czuję, że jakaś niewytłumaczalna siła pcha mnie do niego. Nie pojmuję tego, jeszcze nigdy przedtem nie doświadczyłam czegoś podobnego […]”.


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz