6.10.2022

"Królowa balu" - Nana Bekher


Popularność wśród rówieśników „zobowiązuje”. Nie ma więc mowy, żeby pozwoliła zszargać swoją opinię. A rozgłosu o namiętnych chwilach z najmniej popularnym i nieatrakcyjnym chłopakiem z pewnością nie potrzebuje. Gdyby tylko wiedziała, że z tego brzydkiego kaczątka wyrośnie piękny łabędź...
 
  Szkolna gwiazda i królowa balu, Scarlett, przegrała zakład. Ta pechowa porażka oznacza, że musi pójść do łóżka z mało urodziwym kujonem, Jasonem. Podczas ich spotkania, początkową niechęć wobec nastolatka nieoczekiwanie zastępuje pożądanie. To coś, o czym nikt nie może się dowiedzieć. Boleśnie przekonuje się o tym Jason, gdy Scarlett poniża go przed całą szkołą. Na tym kończy się ich licealna znajomość. Ścieżki tej dwójki krzyżują się osiem lat później. Każde z nich przeszło metamorfozę. Ona nie jest już tą samą, powierzchowną osobą. On nie jest już brzydkim chłopcem, lecz atrakcyjnym mężczyzną. I choć nie chce mieć nic wspólnego z dziewczyną, która niegdyś złamała mu serce, nawet nie przypuszcza, jaki sekret planuje mu zdradzić.

  Nie tak swoją przyszłość wyobrażała sobie szesnastoletnia Scarlett McGrass. Nie sądziła, że przyjdzie jej nagle opuścić rodzinne miasto i stawić czoła prawdziwemu... wyzwaniu. Jednakże to, co przeżyła ukształtowało ją. Wpłynęło na to, jaka jest dzisiaj – jako dwudziestoczteroletnia kobieta. Świadoma krzywdy wyrządzonej Jasonowi, chce przeprosić za to, co zrobiła. I wyjawić, co takiego wywróciło jej życie do góry nogami.
Scarlett faktycznie przeszła znaczącą metamorfozę (choć nieco żałosne było jej oburzenie na Jasona, który, odnosząc się do reputacji, którą kiedyś się tak szczyciła, podejmuje pewną… decyzję). Wizerunek pustej nastolatki zastępuje obraz dojrzałej i, do pewnego stopnia, odpowiedzialnej osoby. Dlaczego do pewnego stopnia? Cóż, strzeżenie tajemnicy było zwykłym egoizmem. Jej postępowanie można byłoby usprawiedliwić na samym początku, ale nie z upływem każdego kolejnego roku. Drażniące było więc jej ciągłe odkładnie rozmowy z Jasonem na później – tak jakby osiem lat nie wystarczyło. Z kolei im obojgu mogę zarzucić bardzo wybiórcze pojmowanie wierności – fatalne zachowanie i bezsensowne oburzanie na coś, co im samym... nie było obce. Co do samej Scarlett zaś – mimo jej płytkiego postępowania za szkolnych czasów, aktualny wizerunek sprawia, że wypada dosyć sympatycznie. Niemniej emocjonalnie – nie porusza.
 
  Jakie szanse u najładniejszej dziewczyny w szkole ma najbrzydszy uczeń? Nawet jeśli daje się jej wykorzystywać i pomagać w obowiązkach szkolnych? Żadne. Jason Riggs wiedział o tym – po prostu to akceptował. Do dnia, kiedy tak potwornie z niego zadrwiła. To smutne zdarzenie stało się jednak impulsem do zmiany. Dzięki niej nieurodziwy i wyśmiewany nastolatek odszedł w niepamięć. Jego miejsce zajął przystojny, wysportowany i pewny siebie młody mężczyzna, w którego sercu tli się pogarda wobec dziewczyny, która go skrzywdziła. I ponownie wkroczyła do jego życia.
Czy to nieładny, czy atrakcyjny – Jason pozostaje dobrym i troskliwym człowiekiem. Tylko ze Scarlett ma problem, bo wzbudza w nim nie tylko nieprzyjemne wspomnienia, ale i emocje, które w ogóle nie powinny dochodzić do głosu. W zasadzie, patrząc na parę głównych bohaterów, dwudziestoczterolatek wypada najbardziej pozytywnie. Jednak poza wspominaną już kwestią wierność tym, co w jego zachowaniu było zbyt pobłażliwe, była reakcja na to, co z takim ociąganiem zakomunikowała mu Scarlett. W tak poważnej sprawie gładko przeszedł do porządku dziennego nad konsekwencjami jej milczenia. Poza tym, pod kątem charakteru, nie można mu nic zarzucić. Tym jednak co łączy jego postać ze Scarlett jest fakt, że nie wywołuje większych odczuć.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych pojawia się m.in. Kimberly – siostra Jasona. Choć rozumiem jej postawę wobec Scarlett, chęć ingerowania w życie brata była denerwująca.
 
Okładka – taka sobie.
 
Podsumowując: opis książki wskazywał na naprawdę fajną opowieść, jednak treść trochę mnie zawiodła. Do pewnego momentu było... poprawnie, ale historia bohaterów w ogóle nie angażowała mnie emocjonalnie. Już sam prolog nie wypada przekonywująco – nie mogę bowiem uwierzyć w ten wybuch namiętności w sytuacji, gdy Scarlett postrzegała Jasona jako odpychającego. Z czasem problematyczne stały się niektóre zachowania tej dwójki i w zasadzie fabuła kręciła się wkoło. I choć książka nie jest za długa, powtarzanie tych samych treści trochę irytowało i sprawiało, że powieść zaczynała się dłużyć. W efekcie miałam spory dylemat z ocenieniem „Królowej balu”. Sam pomysł był jednak dobry i podobał mi się na tyle, że zdecydowałam się na odrobinę wyższą notę. Niemniej, nie jest to książka, która urzeka i zapada w pamięć.
 
„[…] Chętnie zagram na jej uczuciach […]. Pokażę jej, jak to jest być po drugiej stronie. Dam jej małą, ale srogą nauczkę […]”.


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz