Od
pięciuset lat sześć królestw trawi klątwa. Starano się ją złamać, lecz, jak
dotąd, bezskutecznie. Teraz sześcioro władców podejmie kolejną próbę. Niebawem
okaże się, czy poniosą porażkę, czy odniosą tak długo wyczekiwany sukces.
Isla Crown, władczyni Dzikich, udaje się na
Centennial. To studniowa rozgrywka, odbywająca się raz na sto lat na wyspie
Lightlark, podczas której, wraz z władcami pozostałych królestw, będzie starać
się odgadnąć przepowiednię i złamać klątwę. Isla wie, że od tego zależą losy jej
poddanych, zmuszonych, przez ciążące na nich przekleństwo, do żywienia się
ludzkimi sercami i zabijania tych, których pokochają. Wie też, że bierze udział
w śmiertelnie niebezpiecznym przedsięwzięciu, w trakcie którego będzie musiała
rozpoznać, kto jest jej wrogiem, a kto sojusznikiem.
Centennial to dla Isli Crown ogromne wyzwanie.
I nie chodzi tylko o przełamanie klątwy, ale i pilne strzeżenie jej
największego sekretu. Pożeraczka Serc ma jednak pewien plan, zaś jego
realizację łączy z próbami rozwikłania przepowiedni.
Wśród uczestników Centennialu są i oni:
Grimshaw (Grim) – władca Mrocznych i Oro – władca Słonecznych, a zarazem król
Lightlarku. Różni ich wszystko – także postrzeganie Isli. O ile bowiem Grim
chętnie przebywa w jej towarzystwie i na wskroś przeszywa wzrokiem, Ora jej
obecność najczęściej irytuje. Lecz niezależnie od sympatii i antypatii, walka o
wyzwolenie królestw spod magicznego jarzma zobowiązuje, tak więc ścieżki tej
trójki będą się ze sobą krzyżować.
Jak wypadają wymienieni bohaterowie? Polubiłam
Islę. To odważna wojowniczka, która, mimo niebezpieczeństwa, nie poddaje się i
dąży do ocalenia swojej krainy. Niemniej, ustępuje miejsca Grimowi i Oro.
Najciekawszą, najbardziej emocjonującą postacią jest Grimshaw. Jest
niebezpieczny, ale, przez kryjący się w nim mrok, wyrazisty. No i najważniejsze
– świetnie wypada wątek romantyczny z jego udziałem. Jest w nim niezwykle
przekonujący. To na jego perypetie czekałam z niecierpliwością. Szkoda, że
autorka nie zechciała częściej wplatać go do fabuły. Na szczęście jego
nieobecność wynagradza wątek z Oro. Król Lightlarku jest zupełnie inny od
Grima. Początkowo zdystansowany, z czasem daje się poznać z interesującej
strony. Potrafi zaskoczyć i poruszyć. Bez wątpienia, razem z Grimem stanowią
największy atut książki.
W gronie bohaterów drugoplanowych jest
Celeste, władczyni Gwiezdnych i przyjaciółka Isli.
Okładka – bardzo ładna.
Podsumowując: ta książka zasługuje na uwagę – przez wzgląd na fabułę, ale przede
wszystkim bohaterów. Choć nie przepadam za turniejami czy rozgrywkami, tutaj
ten aspekt wypadł dobrze. Samej walki nie ma za wiele, a konkurencje
realizowane w ramach Centennialu, zwłaszcza poszukiwanie sposobu na złamanie
klątwy, są ciekawe. Alex Aster stworzyła efektowny świat, a finałowe zdarzenia
były intrygujące, ale to świetnie wykreowana dwójka władców – Grm i Oro, tak
bardzo przekonała mnie do tej powieści. No i ten wątek romantyczny. Zastanawia
mnie jak potoczą się dalsze losy bohaterów, z niecierpliwością czekam więc na
drugi tom. A „Lightlark” polecam.
„[…] – Obawiam się, że ten Centennial nie jest po prostu kolejną szansą na przełamanie klątw. Sądzę, że jest on naszą ostatnią szansą […]”.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz