13.01.2025

"Haunted Reign" - Mona Kasten *Finał cyklu*


Nigdy nie sądziła, że jej życie tak bardzo się skomplikuje. Miała być uzdrowicielką, lecz została obdarowana magią śmierci. Do tego cudem przetrwała brutalną zasadzkę. I wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec...
 
  Od dramatycznych wydarzeń w kuźni minęły niecałe dwa miesiące, a Zoey ciągle przeżywa potworne chwile. Choć chce zagłuszyć wspomnienia, te nieustannie powracają. Nie dość, że trauma jest dla nastolatki poważnym obciążeniem, to problemem okazuje się również dystans, jaki zachowuje wobec niej Dylan. Na domiar złego niepokoją ją również słabe wyniki w nauce. Kiedy więc ogłoszony zostaje turniej kończący rok szkolny w Akademii Everfall, Zoey decyduje się wziąć w nim udział. Liczy, że dzięki temu jej świadectwo zyska dodatkowe punkty, a zarazem polepszą się jej relacje z Dylanem. I choć domyśla się, że nie będzie to łatwa rozgrywka, nie przypuszcza, co tak naprawdę ją czeka...

  Tak, chce zostawić za sobą przeszłość. Pytanie tylko, jak zapomnieć o tak potwornej zdradzie. Zoey King nadal trudno pojąć koszmar sprzed kilku tygodni. A w jej rozterkach zdecydowanie nie pomaga niepewna relacja z Dylanem. Wydawać by się mogło, że nie jest mu obojętna, ale patrząc na jego zachowanie – ciężko w to uwierzyć. Szczególnie, gdy uwagę Dylana zdaje się zaprzątać ktoś inny...
Zoey znalazła się w niełatwej sytuacji. Nie wie, jak sobie poradzić z chaosem, który zburzył jej spokój. Nawet jeśli odrywa myśli od wydarzeń z kuźni, to ich miejsce zajmuje niepewność związana z Dylanem. W efekcie – czuje się zagubiona i trudno się jej dziwić. Niemniej – nie brak jej hartu ducha. Stara się więc nie pogrążać w beznadziei. Mobilizuje się do uczestnictwa w turnieju i próbuje zrozumieć, kim tak naprawdę jest dla Dylana. A oprócz tego? Bardzo poważnie podchodzi do roli banshee. Jest ambitną i sympatyczną dziewczyną, dobrą przyjaciółką. Negatywnie oceniam jednak jej lekkomyślność, którą wyraźnie zaobserwujemy w jednym z epizodów. Cóż mogę jeszcze dodać? Autorka ciekawie ukazała perypetie głównej bohaterki. Co raz dodawała jej nowe wyzwania, nie było więc miejsca na nudę. Ani dla Zoey, ani dla mnie.
 
  Jako mentor, dba o to, aby poznała tajniki magii śmierci. Czuwa też nad jej bezpieczeństwem. I... to wszystko, co może zaoferować. W jego życiu nie ma miejsca na uczucia. Tego samego nie można jednak powiedzieć o tajemnicach, które skrywa...
Dylan jest... powściągliwy. Ostrożnie podchodzi do znajomości z Zoey, choć zdarzenia z poprzedniej części sugerowały, że udało się jej przedrzeć przez mur obojętności, którym się otoczył. A mimo to, ku zdziwieniu nastolatki, żniwiarz zachowuje dystans. Jest to nieco zaskakujące, ale zarazem sprawia, że ich relacja jeszcze bardziej przykuwa uwagę. Jako że Dylan jest moim ulubieńcem, czekałam na wątki z jego udziałem. Na szczęście, jest ich więcej niż w pierwszym tomie. Do tego jest fajnie zaprezentowany, z umiarem, bez przejaskrawiania. Nie jest sztuczny, za to ma w sobie czar, czym zyskuje dodatkowe punkty. Autorka dobrze poprowadziła historię Dylana, wyjaśniając też jego sekrety. Mogła jeszcze bardziej rozwinąć tajniki magii żniwiarza, co byłoby interesujące, ale i bez tego bardzo pozytywnie postrzegam jego postać.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych są Kenna i Murphy, przyjaciele Zoey – sympatyczny duet. Pojawia się też Beau. Nie jest już chłopakiem Zoey, ale i tak chętnie przyglądałam się scenom z jego udziałem.
 
Okładka – ładna, delikatna. I do tego te barwione brzegi.
 
Podsumowując: w tej książce ciągle coś się dzieje. Nie ma rozdziałów pisanych na siłę, które niczego nie wnoszą. Mona Kasten stworzyła wciągającą fabułę, której atutem bez wątpienia są bohaterowie (polubiłam Zoey, ale to Dylan najbardziej wzbudził moją ciekawość). Dodatkowo – rzeczywistość przez nią wykreowana nie przytłacza mnóstwem wątków i szczegółów. Uważam, że historia miała potencjał i został on dobrze wykorzystany. Cykl trafia więc do grona moich ulubionych. A Wam, obydwie odsłony perypetii Dylana i Zoey, oczywiście polecam.


„[…] Coś mnie do niego przyciągało. Nieważne, ile sekretów skrywał, nieważne, jak napięta była atmosfera między nami […]”.


 
Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz