W
zamierzchłej przeszłości pradawny, irlandzki lud Tuatha Dé Danann został
obdarzony przez bogów niezwykłymi mocami. Mimo upływu czasu jego potomkowie
ciągle istnieją. I poznają tajniki swoich nadprzyrodzonych talentów w Akademii
Everfall...
Zoey King od lat przygotowywała się do roli
uzdrowicielki. Czekała jedynie na przebudzenie daru. Nie przypuszczała jednak,
że gdy to nastąpi, jej życie wywróci się do góry nogami. Bo zaskakująca wizja,
w której widzi jak umiera jeden z uczniów akademii oznacza, że zamiast
uzdrawiania, jej powołaniem jest magia śmierci. Ta przygnębiająca prawda zmusza
nastolatkę do porzucenia wszystkiego, co znała. Dziewczyna przenosi się do Domu
Srebrnych Kruków, gdzie, oprócz zgłębiania tajników wiedzy, będzie próbowała
dowiedzieć się, dlaczego zmarł jej szkolny kolega. Specyfikę nowego wydziału ma
przybliżyć przydzielony jej mentor, Dylan Dae Park. Początkowo jego obecność
nie wywołuje w Zoey entuzjazmu – w końcu jest żniwiarzem dusz. Lecz z czasem
jej obiekcje ustępują nieoczekiwanemu zainteresowaniu, jakie zaczyna w niej
wzbudzać.
Cóż za rozczarowanie! Wyczekiwała daru
uzdrawiania, a zamiast niego otrzymała dar przewidywania śmierci. Była banshee. Niezależnie od tego, jak bardzo
chciałaby wymazać z pamięci ten fakt, musiała pogodzić się z rzeczywistością. A
to nie łatwe, nie tylko przez wzgląd na jej własne rozżalenie, ale i nieufność,
z jaką zaczęli odnosić się do niej przyjaciele. Niemniej Zoey nie poddaje się.
Poznaje więc swoją magię pod okiem... Dylana Dae Parka, którego wszyscy najchętniej
omijaliby z daleka. I planuje przyjrzeć się sprawie śmierci ucznia akademii.
Talent, który odkrywa w sobie Zoey, w istotny sposób wpływa na jej życie. Oprócz tego, że zmienia bieg jej edukacji, zmienia też ją samą. Cechą, która dominuje w jej postawie jest zaciętość. Choć wszystko poszło nie tak, jak oczekiwała, nie załamuje rąk. Przy tym daje się poznać z całkiem przyjaznej strony. Może nie zawsze taka była, jednak aktualnie nie mogę jej niczego zarzucić. Perypetie siedemnastolatki to nie tylko nauka w akademii i rozwijanie magicznych zdolności, ale i wątek romantyczny. Przewija się on przez całą książkę. Jest ciekawy, więc dla mnie mogłoby go być więcej. Chętnie przekonam się, jak dalej rozwinie się sfera miłosna naszej bohaterki – licząc na to, że w drugim tomie autorka zechce ją bardziej rozbudować.
Był żniwiarzem. Symbolem śmierci. Tym, który
przeprowadza zmarłych do innego świata. Mógłby pochwalić się dużym
doświadczeniem, jednak mało kto doceniłby jego talent. Dylan Dae Park wie, że
inni wolą zachowywać wobec niego dystans. To nic nowego. Za to bycie mentorem?
I to samej miss Everfall? Tego się nie spodziewał. Podobnie jak... efektów ich
współpracy.
Raczej nie jest duszą towarzystwa. Chodzi swoimi ścieżkami – nie zawsze właściwymi. Wydaje się niedostępny i chłodny, ale te cechy z pewnością nie opisują jego prawdziwego oblicza. Jest dosyć zagadkowy. W zasadzie nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele. Przeszłość pozostaje tajemnicą – w tym okoliczności przebudzenia talentu i jego szczegóły. Zakładam jednak, że tematyka ta zostanie zgłębiona w kolejnej części. Przy okazji byłoby miło, gdyby Mona Kasten zechciała bardziej wyeksponować Dylana w fabule i dokładnie zaprezentować jego postać. To interesujący bohater, który na to zasługuje.
Talent, który odkrywa w sobie Zoey, w istotny sposób wpływa na jej życie. Oprócz tego, że zmienia bieg jej edukacji, zmienia też ją samą. Cechą, która dominuje w jej postawie jest zaciętość. Choć wszystko poszło nie tak, jak oczekiwała, nie załamuje rąk. Przy tym daje się poznać z całkiem przyjaznej strony. Może nie zawsze taka była, jednak aktualnie nie mogę jej niczego zarzucić. Perypetie siedemnastolatki to nie tylko nauka w akademii i rozwijanie magicznych zdolności, ale i wątek romantyczny. Przewija się on przez całą książkę. Jest ciekawy, więc dla mnie mogłoby go być więcej. Chętnie przekonam się, jak dalej rozwinie się sfera miłosna naszej bohaterki – licząc na to, że w drugim tomie autorka zechce ją bardziej rozbudować.
Raczej nie jest duszą towarzystwa. Chodzi swoimi ścieżkami – nie zawsze właściwymi. Wydaje się niedostępny i chłodny, ale te cechy z pewnością nie opisują jego prawdziwego oblicza. Jest dosyć zagadkowy. W zasadzie nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele. Przeszłość pozostaje tajemnicą – w tym okoliczności przebudzenia talentu i jego szczegóły. Zakładam jednak, że tematyka ta zostanie zgłębiona w kolejnej części. Przy okazji byłoby miło, gdyby Mona Kasten zechciała bardziej wyeksponować Dylana w fabule i dokładnie zaprezentować jego postać. To interesujący bohater, który na to zasługuje.
Wśród postaci drugoplanowych są przyjaciele
Zoey (najfajniejsze dwójka to Kenna i Murphy). Wspomnieć należy też o Beau – to
bardzo ważna osoba w życiu głównej bohaterki. Z zaciekawieniem przyglądałam się
ich znajomości.
„[…] Zbudziła się jego moc i otoczyła go jak burza. Mój puls przyspieszył, gdy się zbliżył. Czułam ostateczność jego magii, jakby szarpała moje wnętrze. Była tam, czaiła się i mogła chwycić mocno, gdyby tylko chciała. Ta magia mogła w jednej sekundzie rozerwać moje wnętrze na dwoje […]”.
Zobacz także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz