24.11.2021

"Upadek ognia" - Elise Kova

 
Spokojne życie pośród ksiąg Biblioteki Cesarskiej to już przeszłość. Przypadkowo odkryty talent stał się kresem jej dotychczasowej codzienności oraz źródłem ogromnych kłopotów. I początkiem wyjątkowej znajomości z Czarnym księciem.
 
Spoilery z pierwszego tomu!

  Proces Vhalli Yarl dobiegł końca. Choć nie została uznana za winną morderstwa, zdrady i herezji, aby zadośćuczynić za pozostałe przewinienia z Nocy Ognia i Wichru, wcielono ją do armii. Teraz, jako żołnierz Czarnego Legionu, maszeruje na wojnę z Północą, gdzie swoimi niezwykłymi umiejętnościami ma zapewnić zwycięstwo Cesarstwu Solaris. Te nieprzeciętne wymagania przytłaczają osiemnastolatkę. Na szczęście książę Aldrik nie pozostawia jej samej i rozpoczyna wspólne, magiczne przygotowania.
 
  Jest pierwszą od ponad stu pięćdziesięciu lat Kroczącą z Wiatrem. Drzemie w niej potężna siła, dodatkowo wzmocniona Więzią łączącą ją z następcą tronu. Choć brzmi to imponująco, tak naprawdę jest jedynie własnością korony. Narzędziem podlegającym cesarzowi. Nie wolno jej o tym zapominać, zwłaszcza gdy chodzi o... przyjaźń z Panem Ognia.
Vhalla to wojowniczka i czarodziejka. Do niedawna – niezdecydowana. Teraz – coraz bardziej świadoma swojej magii i drogi, którą podąża. To nieskomplikowana bohaterka. Chociaż napotyka na trudności, nie wyolbrzymia ich, nie staje się też przez nie problematyczna. Poza nadprzyrodzonymi umiejętnościami i wojenną misją, centralnym punktem jej perypetii jest książę – postać, od której wszystko się zaczęło. Ich znajomość jest interesująca i niezwykła, a wyjątkowości dodaje jej Więź (dla mnie – jeden z atutów powieści). Oboje tworzą udany duet, wzajemnie się uzupełniając. Niestety, nad tą parą niezmiennie skupiają się czarne chmury. Czy uda się im stawić czoła? Zobaczymy...
 
  Od procesu minęło kilka dni. Dopiero co zakończył jedną walkę o życie Vhalli, a przed nim kolejna. Tym razem nie Senat jest problemem, a wojna z Północą, na którą zostaje wysłana. Aldrik wie, że jej brak doświadczenia może mieć dramatyczne skutki. W trakcie marszu zaczyna więc szkolenie dziewczyny, pomagając rozwijać jej magię. Lecz czy to wystarczy, aby mógł ochronić ją przed śmiercią?
Książę Aldrik jest wymagający, czarujący i znacznie lepszy niż przypuszcza większość ludzi. To właśnie ten potężny czarodziej przykuł moją uwagę do tego cyklu. Byłam bardzo ciekawa jego osoby, dlatego żałowałam, że w pierwszym tomie nie gościł w opowieści zbyt często. Na szczęście drugi tom wynagradza jego wcześniejszą nieobecność. Następcy tronu tym razem jest znacznie więcej. Znaczenie więcej dowiadujemy się też o jego relacji z Vhallą. Dowódca Czarnego Legionu jest niesamowitym młodzieńcem. To nie papierowa, pozbawiona wyrazu postać, tylko człowiek z krwi i kości, z autentycznymi emocjami, które przeżywa się razem z nim. Wypada znakomicie jako bohater romantyczny. I z pewnością zapada w pamięć.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych znajdują się książę Baldair (ma swoje wady, ale trudno go nie lubić), Daniel (dawny strażnik Vhalli, życzliwy chłopak – wątek z jego udziałem przypadł mi do gustu) oraz przyjaciele Kroczącej z Wiatrem – Larel i Fritz.
 
Okładka – dziwna. Ta z „Przebudzenia powietrza” była ładniejsza.
 
Podsumowując: fabuła obydwu tomów podobała mi się mniej więcej tak samo. Tym jednak, czym niezaprzeczalnie druga część przewyższa pierwszą, jest bardziej rozwinięty wątek z księciem Aldrikiem. Warto podkreślić, że Elise Kova potrafi kreować postacie. Nie tylko te pierwszoplanowe. W efekcie, z zaciekawieniem przypatrywałam się epizodom z udziałem Baldaira i Daniela. Co istotne, powieść nie jest przekombinowana. Czasem odnoszę wrażenie, autorzy prześcigają się między sobą w kwestii tego, kto wymyśli historię bardziej skomplikowaną pod kątem systemu magicznego lub politycznego. Tu niczego skomplikowanego nie ma (przynajmniej na razie), całość więc nie przytłacza nadmiarem wymyślnych pojęć czy szczegółów. Z przyjemnością stwierdzam, że książka spełniła moje oczekiwania. Z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony cyklu – zwłaszcza po takim zakończeniu. Zdecydowanie polecam.
 
 Na Instagramie


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz