18.12.2020

"Pamięć Babel" - Christelle Dabos


Jeszcze niedawno marzyła wyłącznie o życiu czytaczki, a perspektywa zbliżającego się małżeństwa była ostatnim, czego chciała...Do chwili, gdy w końcu zrozumiała swoje prawdziwe uczucia. Lecz wówczas, po mężczyźnie, który poruszył jej serce, pozostała wyłącznie pustka...

  Spoilery z drugiego tomu! 

   Minęły dwa lata, a od Thorn’a nadal nie nadeszły żadne wieści. Ten stan rzeczy przytłacza Ofelię, jednak dziewczyna nie poddaje się. Ciągle stara się natrafić na jakiś ślad...Gdy próby odnalezienia męża prowadzą na arkę Babel, Lustrzanna, przy pierwszej nadążającej się okazji, rusza w samotną podróż. Tam, aby zwiększyć swoje szanse na spotkanie z Thorn’em oraz na zbliżenie się do odkrycia tajemnicy Boga, wchodzi w szeregi nowicjuszy z sekcji tzw. zwiastunów. Pytanie tylko, czy trop, którym podąża, jest właściwy?

    Nie miała wyboru. Musiała dostosować się do woli Nestorek i powrócić na Animę. Nikt jednak nie był wstanie zmusić jej do odwrócenia się od Thorn’a i zapomnienia o nim. Jego nieobecność podcina jej skrzydła, sprawia, że Ofelia zamyka się w sobie, lecz, mimo to, ciągle szuka jakiejś wskazówki, jakiegoś znaku, który doprowadziłby ją do męża. Pragnienie odnalezienia byłego intendenta jest tak silne, że nawet samotna wyprawa w nieznane, nie jest jej w stanie zniechęcić. Myśl o nim i chęć poznania „najwyższej prawdy” wrzucają ją w pełną paradoksów i niebezpieczeństw rzeczywistość Babel, w której będzie musiała ocenić, kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem.
Zaciętość, samotność i cierpliwość – właśnie wokół tych cech skupia się nowa codzienność Ofelii. Postawa czytaczki nie tylko podtrzymuje moją sympatię do niej, ale wzbudza również podziw. W jej perypetiach nie sposób nie dostrzec tego, czemu musiała stawiać czoła, jak musiała radzić sobie z ludzką niechęcią, jeszcze bardziej zaostrzającą poczucie osamotnienia,. Lustrzanna to wprawdzie niezdarna i, zdawałoby się, niepozorna dziewczyna, lecz zarazem bohaterka, której nie można odmówić charakterystycznego rysu i wiarygodności.

   Spotkanie z Bogiem...Po tym zdarzeniu Thorn nie miał najmniejszych wątpliwości. Wiedział, że musi poznać jego historię, że musi go zdemaskować. Problem jednak w tym, że prowadzone przez niego badania, jak dotąd, nie przyniosły oczekiwanego skutku. Czas zaś, jakim dysponował, dobiegał końca. Czy mimo to, szanse na poznanie tajemnicy Boga ciągle są realne? I jakie, tak naprawdę, motywy kierują działaniami mężczyzny?
Cóż, Thorn ponownie staje się wielkim nieobecnym. Choć lubię Ofelię, nie rozumiem, dlaczego niemal cała fabuła skupia się na niej. Mimo swojego chłodu i wszechobecnej obojętności, to właśnie były intendent jest dla mnie największą zaletą cyklu. Byłoby więc miło, gdyby autorka zechciała w końcu na poważnie uwzględnić go w historii, a nie traktować jak dodatek, który, co jakiś czas, wplecie do powieści. Podobnie jak do gustu nie przypadło mi spychanie Thorn’a na dalszy plan, nie spodobały mi się również jego perypetie. Były...nieciekawe i jakby pozbawione tej specyfiki, która do tej pory go otaczała i zarazem przykuwała uwagę. Oczywiście, nadal pozostaje moim ulubionym bohaterem, jego potencjał nie daje o sobie zapomnieć. Mam jednak nadzieję, że w kolejnym tomie mąż Ofelii będzie bardziej interesujący, tak, jak było to w „Zaginionych z Księżycowa”, i będzie po prostu obecny, tak naprawdę.
 
  Spośród bohaterów „drugoplanowo-epizodycznych” na swój sposób wyróżniają się Octavio (podobnie jak Ofelia, nowicjusz w sekcji zwiastunów) oraz Ambroży (nastolatek towarzyszący czytaczce na początku jej pobytu wśród Babelian) – obaj, zasadniczo, sympatyczni. I jeszcze Mediana (kolejna nowicjuszka i jedna z najbardziej podłych postaci).

Okładka – całkiem ładna.

Podsumowując: drugi tom „Lustrzanny” podniósł poprzeczkę, której „Pamięci Babel” nie udało się dosięgnąć. I to właśnie przez tytułową arkę. Panująca na niej atmosfera była tak dziwna (chwilami wręcz nieprzyjemna), że rzutowała na cały mój odbiór perypetii bohaterów. Osobiście wolałabym, aby akcja toczyła się na Biegunie, ewentualnie na Animie – obydwie te krainy (które, tym razem, pojawiają się jedynie okazjonalnie) uważam za ciekawsze. Zakładam, że Christelle Dabos chciała poszerzyć horyzonty fabuły i, w tym kontekście, doceniam jej wysiłek, lecz cóż...nowa wizja to nie to, czego oczekiwałam. Innym, wspominanym już, minusem jest okrojenie roli Thorn’a oraz sam pomysł na jego historię. Te trzy punkty przygasiły mój entuzjazm, jaki udało się wywołać „Zaginionym z Księżycowa”. Niemniej, mimo wymienionych wad, książkę czyta się dobrze, zaś jej nieszablonowość sprawia, że opowieść nie jest nudna czy przewidywalna. A moja ocena? Gdybym swoje wrażenia po trzecim tomie porównywała z tymi z części drugiej, oceniłabym „Pamięć Babel” odrobinę niżej. Uwzględniając jednak pomysłowość autorki, wysoki poziom, jaki prezentuje trzecia odsłona „Lustrzanny” oraz fakt, że wyróżnia się na tle wielu innych publikacji, recenzowanej powieści przyznaję nieco wyższą notę. I niezmiennie, czekam na dalsze losy bohaterów. Tak więc, polecam.

„[…] Otchłań ziejąca w jej wnętrzu przybrała tej nocy rozmiary przyprawiające o zawrót głowy – jak gdyby wraz ze zniknięciem Thorna z jej życia dziewczyna straciła kawałek samej siebie […]”.

Zobacz także:


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz