To taki smutny, bezsensowny paradoks -
im bardziej się starasz, tym większą ponosisz porażkę. Ze wszystkich sił
próbujesz ochronić to, co dla ciebie najcenniejsze, a w rzeczywistości jesteś
przyczyną kolejnych problemów. Czy w takiej sytuacji nadal chcesz walczyć, czy
zaczynasz się poddawać?
To była ciężka próba dla związku Tessy i
Cole'a. Oboje przeszli przez piekło i choć niewiele brakowało, aby to, co
zbudowali legło w gruzach, udało się im podnieść po upadku. Teraz roztacza się
przed nimi nowa perspektywa - wyjazd na studia. Rozpoczynają ten etap pełni
pozytywnych myśli, szybko się jednak okazuje, że koszmar, przez który Tessa
przeszła w liceum, powrócił. Wszystko za przyczyną nienawistnych dziewczyn,
które chcą jej odebrać Cole'a. Czy tym razem uda się im wyjść zwycięsko z
kolejnej, trudnej próby?
Stało się. Tessa ukończyła szkołę i
dołączyła do grona szczęśliwych studentów. Świadomość tej istotnej zmiany napawa
ją optymizmem, tym bardziej, że ma u boku ukochanego Cole'a. Niestety, radość z
tego ważnego, życiowego rozdziału szybko ustępuje miejsca rozczarowaniu i
niepewności. Wygląda bowiem na to, że ponownie staje się celem ludzkiej
mściwości, a przy tym wcale nie jest przekonana, czy uwagi jej chłopaka nie przykuje
w końcu jedna z lgnących do niego dziewczyn. Oczywiście Cole zapewnia ją o
swoim uczuciu, jednak rzeczywistość jest na tyle brutalna, że pozwala dojść do
głosu kompleksom Tessy.
Tessa z pewnością nie może narzekać na
brak wrażeń i to głównie tych mało przyjemnych. Rozstanie z Cole'm było wyczerpujące.
Mimo że udało się im znaleźć wspólną drogę, czas wyciszenia skończył się
szybciej niż przypuszczała. Nie mam wątpliwości co do tego, że ta huśtawka
emocjonalna potrafi zmęczyć, szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę, że studia
okazują się powtórką z licealnej „rozrywki”. Paradoks polega tu na tym, że
chociaż obecność chłopaka napełnia ją spokojem i radością, to zarazem jest
źródłem nękających ją problemów. Oczywiście, rozumiem jej rozterki, jej lęk związany
z utratą ukochanego, to, dlaczego woli trzymać się na towarzyskim uboczu, lecz uważam,
że Tessa nie potrafi zachować właściwego dystansu. Choć wiedziała jak wielkie
zainteresowanie wśród kobiet wywołuje Cole, dosyć problematycznie reaguje na
każdą dziewczynę w jego otoczeniu. Nie ulega wątpliwości, że wiele z nich
zachowuje się zbyt „flirciarsko”, ale nie zmienia to faktu, że Tessie nie radzi
sobie najlepiej z napędzającą jej wyobraźnię zazdrością. Plusem jest jednak to,
że stara się być silna w newralgicznych momentach i radzić sobie sama, nie
licząc wyłącznie na pomoc Cole'a. Resaumując: w dalszym ciągu uważam ją za
sympatyczną dziewczynę, ale byłoby lepiej, gdyby autorka wykreowała jej
perypetie bardziej zróżnicowanie.
Utrata Tessy to dla Cole'a bezkresne
piekło. Chłopak nie może pogodzić się z tym, że zranił najważniejszą osobę w
swoim życiu, że stracił ją tak szybko, po tych wszystkich latach oczekiwania,
marzenia, że dziewczyna w końcu odwzajemnieni jego uczucia. Gdy niespodziewanie
dostaje od Tessie szansę na powrót, chce zrobić wszytko, by zasłużyć na jej
miłość i zapewnić jej szczęście. Czas studiów pokazuje mu jednak, że,
niezależnie od ogromu jego starań, ich związek jest dla niej niczym magnes
przyciągający problemy. Cole nie potrafi znieść świadomości, że to on, przez
zazdrosne, obsesyjne fanki, stał się przyczyną jej nękań. Z tego też względu
decyduje się na radykalny krok.
O Cole'u można powiedzieć dużo dobrego
(mimo tej zbuntowanej natury, która dominowała w jego przeszłości, a której
właściwie już nie obserwujemy w trakcie aktualnych wydarzeń, poza
impulsywnością towarzyszącą jego zazdrości lub chęci obrony Tessy). Jest miły,
dobry, opiekuńczy ale nic nie jest w stanie przebić jego największej zalety -
bezgranicznej miłości do Tessie. Zazwyczaj główni bohaterowie są szaleńczo
zakochani w damach swojego serca, ale on należy do tego nielicznego grona
mężczyzn, których uczucie jest tak wielkie, przepełnione tak wielką troską, że
aż tętni swoją niezwykłością. Jest chłopakiem, który udowadnia, że mimo tak
młodego wieku, można kochać kogoś całym sobą, że mimo ogromnego powodzenia, można
dostrzegać tylko tę jedną, ukochaną osobę. Biorąc pod uwagę szczerość jego
uczuć, żal mi, że ciągle musi mierzyć się z czymś, co odbiera jemu i Tessie
szansę na beztroską radość z ich wyjątkowej miłości. Temu wszystkiemu
towarzyszy lęk przed jej utratą, co jest, w moim mniemaniu, jego kolejną zaletą,
bowiem również udowadnia jak bardzo zależy mu na dziewczynie. Cole jest moją
ulubioną postacią. Mogłabym mówi o nim właściwie w samych superlatywach.
Jedynym minusem (choć z jego perspektywy miało to swoje uzasadnienie) był brak
konsultacji z Tessą w sprawie pewnej „decyzji”. Z kolei przejaskrawieniem w
kreacji jego postaci jest tak gigantyczne zainteresowanie jego osobą ze strony
płci przeciwnej. Oczywiście, Cole jest przystojny, czarujący, mógłby
zafascynować niejedną dziewczynę, lecz autorka przedstawia jego powodzenie z
takim rozmachem, że wydaje się, iż na uczelni nie ma żadnego innego, urodziwego
chłopaka. Te zastrzeżenia stają się jednak znikome w porównaniu z całym
szeregiem zalet tego uroczego chłopca.
Postacie drugoplanowe to „stare” (Beth i
Megan) i „nowe” (Cami i Sarah - uwzględniając ich charakter są, swego rodzaju,
odpowiednikami Beth i Megan) przyjaciółki Tessy, Bentley (jej sympatyczny i
nieco nieśmiały kolega i trener) oraz brat, Trevor. Do tej grupy można jeszcze
ewentualnie dodać rodziców Tessy (coraz fajniejszego ojca i płytką matkę).
Okładka: taka sobie.
Podsumowując: drugi tom wypadł
minimalnie słabiej od pierwszego. Moim zdaniem nie wniósł zbyt wiele nowego do
historii Tessy i Cole'a. Najważniejszymi wydarzeniami był czas po ich zerwaniu
(to tu znalazły się najciekawsze momenty w książce, czyli chwile pokazujące
załamanego Cole'a - dwa genialne momenty: „śpiąca” Tessa i parking) i wyjazd na
studia, który został zdominowany przez jeden wątek: fanatyczne fanki, którym
nasi bohaterowie muszą stawić czoła (zaletą jest motyw uniwersytecki; lubię też
motyw z popularnością głównego bohatera, ale tu był zbyt dominujący). Wszystko
inne stanowi dosyć neutralne tło. Ponownie mam wrażenie, że autorka zbytnio
rozciągnęła swoją opowieść, w efekcie wymyślając mało istotne i mało ciekawe
epizody albo ciągle powtarzając ten sam problem. Są to dosyć ważne minusy, ale
sympatyczni bohaterowie (główne Cole) i fabuła sprawiają, że z chęcią poznam
dalsze losy naszej pary.
„[...] Straciłem dziewczynę, z którą chciałem być na zawsze. Jestem w piekle, Megan. Przecież o tym wiesz [...]”.
Zobacz także:
"Bad Boy's Girl" - Blair Holden (cykl: "Bad Boy's Girl", t. 1)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz