Wygląd
to nie wszystko, liczy się wnętrze człowieka... podobnież. W praktyce to
stwierdzenie szybko staje się iluzją. Ułomność, brzydota...niejednokrotnie
skutecznie przysłaniają piękno duszy. Często zapomina się wówczas o tym, jak
taka powierzchowna ocena jest krzywdząca. Ci bowiem, którzy wytykają ową
"inność" potrafią być bezwzględni.
Savannah
Carmichael do niedawna była świetnie zapowiadającą się nowojorską dziennikarką.
Niestety, pułapka zastawiona przez mężczyznę, którego darzyła uczuciem, przekreśliła
jej karierę i wymierzyła cios w samo serce. Choć dziewczyna znalazła się w dość
skomplikowanej sytuacji, niespodziewanie otrzymała szansę na powrót do zawodu.
Aby tak się stało, musi napisać artykuł z okazji Dnia Niepodległości, który
poruszy amerykańskich czytelników. W tym celu Savannah decyduje się
przeprowadzić wywiad z Asher'em Lee, miejscowym weteranem, który, po
odniesieniu poważnych, znacząco oszpecających go obrażeń, od lat nie opuszczał
murów swojego domu. Dwudziestosześciolatka, rozpoczynając współpracę z tym
zagadkowym mężczyzną, nie przypuszczała, że ta "zawodowa" znajomość
tak wpłynie na jej życie. Czy jednak rodząca się między nimi więź ma szansę na
przetrwanie?
Savannah
Carmichael to ambitna, silna, zdeterminowana i umiąca walczyć o swoje
dziewczyna, która, mimo poniesionej porażki, nie poddaje się i próbuje
odbudować swoją karierę. Ten zamiar zaprowadza ją wprost do Asher'a Lee,
człowieka, który przez mieszkańców postrzegany jest jako pustelnik i dziwoląg
ukrywający potworne rany przed światem. Poznając go osobiście przekonuje się,
jak poważne są jego obrażenia. Choć jednak innych jego wygląd przeraża, sama
dostrzega w nim znacznie więcej, niż cielesne blizny. Asher okazuje się dobrą i
inteligentną osobą, intrygującym i, mimo okaleczeń, przystojnym mężczyzną,
który błyskawicznie staje się dla niej kimś ważniejszym niż tylko bohaterem
przeprowadzanego wywiadu. Bez wątpienia, nawiązująca się między nimi relacja
jest niezwykła. Pytanie tylko, co się stanie, gdy czas spotkań potrzebnych do
napisania artykułu dobiegnie końca? Czy Savannah zdoła pogodzić pęd za karierą
ze znajomością z człowiekiem, który od lat stroni od świata?
Savannah to sympatyczna i pracowita
kobieta, której największą zaletą jest akceptacja ułomności Asher'a i umiejętność
postrzegania go jako normalnego człowieka. Właśnie ta otwartość stanowi
początek rodzące go się w jej sercu uczucia względem weterana. Choć jest ono
czymś niezwykłym, mam w tej kwestii pewne zastrzeżenia. Oczywiście nie wątpię,
że nawet znaczne zniekształcenia ciała nie przekreślają szansy na miłość.
Uważam jednak, że autorka zbytnio pospieszyła się z jej rozwojem, bowiem już
kilka pierwszych spotkań wystarczyło do tego, aby Savannah zaczęła się
fascynować Asher'em. Sądzę, że rozłożenie w czasie rodzącego się
zainteresowania byłoby bardziej wiarygodne - ich duet jest współczesną wersją
„Pięknej i bestii”, a przecież bajkowa Bella nie zakochała się w „potwornym”
księciu niemal od pierwszego wejrzenia. Minusem, apropo ich miłosnej relacji,
jest również sfera seksualna. Nie jest dominująca, ale trudno też uznać ją za
niewielki dodatek. Szkoda, bo dzięki niej powieść nic nie zyskała. Wprost
przeciwnie - przeczytałam jedynie kolejną porcję utartych zwrotów, które
autorzy tak uparcie powtarzają przy okazji opisu tego typu scen - to zdecydowanie
nie jest interesujące. I jeszcze jedno -
Savannah zbytnio ceniła swoją karierę - z tego też względu nie przypadły
mi do gustu jej „dziennikarskie” niedomówienia. Reasumując: mimo że
dwudziestosześciolatka jest pozytywną bohaterką, wywarła na mnie neutralne
wrażenie (mały plusik przyznaję pannie Carmichael za jej stanowczą postawę w
związku z pewnym plażowym epizodem).
Asher Lee w
ciągu swojego trzydziestoczteroletniego życia trzykrotnie przekonał się o tym,
jak los potrafi być okrutny: za pierwszym razem, kiedy, będąc nastolatkiem,
został sierotą; za drugim, gdy, jako sanitariusz wojenny, będąc na misji,
doznał niezwykle poważnych obrażeń (w skutek czego miał zdeformowaną połowę
twarzy, stracił rękę, noga nie odzyskała dawnej sprawności); za trzecim razem,
gdy jego okaleczenia sprawiły, że po powrocie do domu został odtrącony przez
społeczność, przez dawnych znajomych. Efektem owego odtrącenia była decyzja
Asher'a o życiu w zamknięciu, która zapewniła mu opinię pustelnika i dziwaka.
Gdyby pewnego dnia do jego drzwi nie zapukała zjawiskowa dziennikarka, nadal
wiódłby egzystencję samotnika. Pojawienie się Savannah odmieniło jednak
diametralnie jego rzeczywistość. Dzięki niej nie tylko mógł znowu poczuć, co to
znaczy żyć, ale mógł też przekonać się, czym jest prawdziwa miłość. Czas, który
wspólnie spędzali, był dla niego prawdziwą sielanką, lecz, niezależnie od tego,
jak bardzo był z nią szczęśliwy, wiedział, że ich rozstanie jest nieuniknione.
Czy ta piękna, aczkolwiek krótka przygoda, pozwoli mu uwierzyć w to, że jego
niepełnosprawność nie przekreśla szans na normalne życie? A co najważniejsze,
czy pogodzi się z pustką, jaką zostawi po sobie Savannah?
Asher to niezwykle silny człowiek. Wiele
osób na jego miejscu pokonałby ciężar dramatycznych doświadczeń, lecz on, mimo
że było mu bardzo trudno, nie poddał się rozpaczy. Choć było to dużym
osiągnięciem, okres po jego powrocie z misji nie był życiem, lecz wegetacją.
Wyobrażam sobie, jak musiał być wówczas samotny i nie rozumiem ludzkiej
bezduszności, tego jak łatwo wszyscy go odrzucili. Wiem, że w pierwszej chwili
jego obrażenia mogły szokować, ale to nie powinien być powód do odepchnięcia
go. Wprost przeciwnie, powinno to zmobilizować dawnych znajomych do udzielenia
mu wsparcia. Rzeczywistość bywa jednak brutalna. Tym bardziej więc cieszę się,
że poznał Savannah. Wyżej wspominałam już nieco o ich „pośpiesznej” relacji,
która nie przekonała mnie zbytnio. A jak z samym Asher'em? Niestety, podobnie.
To dobry, wrażliwy i inteligentny mężczyzna, jednak nie udało mu się przykuć
mojej uwagi (oczywiście, nie ma to nic wspólnego z jego wyglądem). Okazał się
bowiem tak samo neutralny jak wybranka jego serca.
Wśród bohaterów drugoplanowych można
wymienić: pannę Pots (wieloletnią, oddaną opiekunkę Asher'a) oraz Scarlet (siostrę Savannah, różniącą się od niej charakterem, mającą inne priorytety - nie wszystkie godne pochwały, choć zasadniczo chcącą jej szczęścia).
Okładka - całkiem interesująca.
Podsumowując: gdy przeczytałam
opis fabuły „Weterana”, miałam mieszane uczucia. Natrafiłam na niego dzięki
„Nigdy nie pozwolę ci odejść”, zapowiedzi drugiej części cyklu „Współczesne
baśnie” i sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że stanowi jego pierwszą
odsłonę (tomy nie są powiązane ze sobą tematycznie, lecz chciałam zachować
właściwą kolejność). Choć wspomniany opis za bardzo mnie nie zainteresował,
byłam nieco ciekawa, jak autorka przedstawi współczesną wersję „Pięknej i
bestii”. Muszę jednak stwierdzić, że się rozczarowałam. Powieść okazała się po
prostu nudna. Bohaterowie są przeciętni, podobnie jak fabuła, ogólny klimat
książki - dziwny. Zaletą jest jedynie pomysł na cykl, ale jego wykonanie, jak
na razie, jest słabe. Nie zniechęca mnie to oczywiście do jego kolejnych
odsłon, ale „Weterana”, nie polecam.
„[...] w końcu zrozumiała, jak strasznie cierpiał, i jak potwornie był samotny. Czuła się tak, jakby serce pękło jej na pół, a jego odłamki wbiły się prosto w duszę [...]”.
Jestem pewna, że książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń