17.05.2019

"Weteran" - Katy Regnery


Wygląd to nie wszystko, liczy się wnętrze człowieka... podobnież. W praktyce to stwierdzenie szybko staje się iluzją. Ułomność, brzydota...niejednokrotnie skutecznie przysłaniają piękno duszy. Często zapomina się wówczas o tym, jak taka powierzchowna ocena jest krzywdząca. Ci bowiem, którzy wytykają ową "inność" potrafią być bezwzględni.

Savannah Carmichael do niedawna była świetnie zapowiadającą się nowojorską dziennikarką. Niestety, pułapka zastawiona przez mężczyznę, którego darzyła uczuciem, przekreśliła jej karierę i wymierzyła cios w samo serce. Choć dziewczyna znalazła się w dość skomplikowanej sytuacji, niespodziewanie otrzymała szansę na powrót do zawodu. Aby tak się stało, musi napisać artykuł z okazji Dnia Niepodległości, który poruszy amerykańskich czytelników. W tym celu Savannah decyduje się przeprowadzić wywiad z Asher'em Lee, miejscowym weteranem, który, po odniesieniu poważnych, znacząco oszpecających go obrażeń, od lat nie opuszczał murów swojego domu. Dwudziestosześciolatka, rozpoczynając współpracę z tym zagadkowym mężczyzną, nie przypuszczała, że ta "zawodowa" znajomość tak wpłynie na jej życie. Czy jednak rodząca się między nimi więź ma szansę na przetrwanie?

Savannah Carmichael to ambitna, silna, zdeterminowana i umiąca walczyć o swoje dziewczyna, która, mimo poniesionej porażki, nie poddaje się i próbuje odbudować swoją karierę. Ten zamiar zaprowadza ją wprost do Asher'a Lee, człowieka, który przez mieszkańców postrzegany jest jako pustelnik i dziwoląg ukrywający potworne rany przed światem. Poznając go osobiście przekonuje się, jak poważne są jego obrażenia. Choć jednak innych jego wygląd przeraża, sama dostrzega w nim znacznie więcej, niż cielesne blizny. Asher okazuje się dobrą i inteligentną osobą, intrygującym i, mimo okaleczeń, przystojnym mężczyzną, który błyskawicznie staje się dla niej kimś ważniejszym niż tylko bohaterem przeprowadzanego wywiadu. Bez wątpienia, nawiązująca się między nimi relacja jest niezwykła. Pytanie tylko, co się stanie, gdy czas spotkań potrzebnych do napisania artykułu dobiegnie końca? Czy Savannah zdoła pogodzić pęd za karierą ze znajomością z człowiekiem, który od lat stroni od świata? 
Savannah to sympatyczna i pracowita kobieta, której największą zaletą jest akceptacja ułomności Asher'a i umiejętność postrzegania go jako normalnego człowieka. Właśnie ta otwartość stanowi początek rodzące go się w jej sercu uczucia względem weterana. Choć jest ono czymś niezwykłym, mam w tej kwestii pewne zastrzeżenia. Oczywiście nie wątpię, że nawet znaczne zniekształcenia ciała nie przekreślają szansy na miłość. Uważam jednak, że autorka zbytnio pospieszyła się z jej rozwojem, bowiem już kilka pierwszych spotkań wystarczyło do tego, aby Savannah zaczęła się fascynować Asher'em. Sądzę, że rozłożenie w czasie rodzącego się zainteresowania byłoby bardziej wiarygodne - ich duet jest współczesną wersją „Pięknej i bestii”, a przecież bajkowa Bella nie zakochała się w „potwornym” księciu niemal od pierwszego wejrzenia. Minusem, apropo ich miłosnej relacji, jest również sfera seksualna. Nie jest dominująca, ale trudno też uznać ją za niewielki dodatek. Szkoda, bo dzięki niej powieść nic nie zyskała. Wprost przeciwnie - przeczytałam jedynie kolejną porcję utartych zwrotów, które autorzy tak uparcie powtarzają przy okazji opisu tego typu scen - to zdecydowanie nie jest interesujące. I jeszcze jedno -  Savannah zbytnio ceniła swoją karierę - z tego też względu nie przypadły mi do gustu jej „dziennikarskie” niedomówienia. Reasumując: mimo że dwudziestosześciolatka jest pozytywną bohaterką, wywarła na mnie neutralne wrażenie (mały plusik przyznaję pannie Carmichael za jej stanowczą postawę w związku z pewnym plażowym epizodem).

Asher Lee w ciągu swojego trzydziestoczteroletniego życia trzykrotnie przekonał się o tym, jak los potrafi być okrutny: za pierwszym razem, kiedy, będąc nastolatkiem, został sierotą; za drugim, gdy, jako sanitariusz wojenny, będąc na misji, doznał niezwykle poważnych obrażeń (w skutek czego miał zdeformowaną połowę twarzy, stracił rękę, noga nie odzyskała dawnej sprawności); za trzecim razem, gdy jego okaleczenia sprawiły, że po powrocie do domu został odtrącony przez społeczność, przez dawnych znajomych. Efektem owego odtrącenia była decyzja Asher'a o życiu w zamknięciu, która zapewniła mu opinię pustelnika i dziwaka. Gdyby pewnego dnia do jego drzwi nie zapukała zjawiskowa dziennikarka, nadal wiódłby egzystencję samotnika. Pojawienie się Savannah odmieniło jednak diametralnie jego rzeczywistość. Dzięki niej nie tylko mógł znowu poczuć, co to znaczy żyć, ale mógł też przekonać się, czym jest prawdziwa miłość. Czas, który wspólnie spędzali, był dla niego prawdziwą sielanką, lecz, niezależnie od tego, jak bardzo był z nią szczęśliwy, wiedział, że ich rozstanie jest nieuniknione. Czy ta piękna, aczkolwiek krótka przygoda, pozwoli mu uwierzyć w to, że jego niepełnosprawność nie przekreśla szans na normalne życie? A co najważniejsze, czy pogodzi się z pustką, jaką zostawi po sobie Savannah?
Asher to niezwykle silny człowiek. Wiele osób na jego miejscu pokonałby ciężar dramatycznych doświadczeń, lecz on, mimo że było mu bardzo trudno, nie poddał się rozpaczy. Choć było to dużym osiągnięciem, okres po jego powrocie z misji nie był życiem, lecz wegetacją. Wyobrażam sobie, jak musiał być wówczas samotny i nie rozumiem ludzkiej bezduszności, tego jak łatwo wszyscy go odrzucili. Wiem, że w pierwszej chwili jego obrażenia mogły szokować, ale to nie powinien być powód do odepchnięcia go. Wprost przeciwnie, powinno to zmobilizować dawnych znajomych do udzielenia mu wsparcia. Rzeczywistość bywa jednak brutalna. Tym bardziej więc cieszę się, że poznał Savannah. Wyżej wspominałam już nieco o ich „pośpiesznej” relacji, która nie przekonała mnie zbytnio. A jak z samym Asher'em? Niestety, podobnie. To dobry, wrażliwy i inteligentny mężczyzna, jednak nie udało mu się przykuć mojej uwagi (oczywiście, nie ma to nic wspólnego z jego wyglądem). Okazał się bowiem tak samo neutralny jak wybranka jego serca.

Wśród bohaterów drugoplanowych można wymienić: pannę Pots (wieloletnią, oddaną opiekunkę Asher'a) oraz Scarlet (siostrę Savannah, różniącą się od niej charakterem, mającą inne priorytety - nie wszystkie godne pochwały, choć zasadniczo chcącą jej szczęścia).

Okładka - całkiem interesująca.

Podsumowując: gdy przeczytałam opis fabuły „Weterana”, miałam mieszane uczucia. Natrafiłam na niego dzięki „Nigdy nie pozwolę ci odejść”, zapowiedzi drugiej części cyklu „Współczesne baśnie” i sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że stanowi jego pierwszą odsłonę (tomy nie są powiązane ze sobą tematycznie, lecz chciałam zachować właściwą kolejność). Choć wspomniany opis za bardzo mnie nie zainteresował, byłam nieco ciekawa, jak autorka przedstawi współczesną wersję „Pięknej i bestii”. Muszę jednak stwierdzić, że się rozczarowałam. Powieść okazała się po prostu nudna. Bohaterowie są przeciętni, podobnie jak fabuła, ogólny klimat książki - dziwny. Zaletą jest jedynie pomysł na cykl, ale jego wykonanie, jak na razie, jest słabe. Nie zniechęca mnie to oczywiście do jego kolejnych odsłon, ale „Weterana”, nie polecam.

„[...] w końcu zrozumiała, jak strasznie cierpiał, i jak potwornie był samotny. Czuła się tak, jakby serce pękło jej na pół, a jego odłamki wbiły się prosto w duszę [...]”.


1 komentarz: