Nieznane potrafi przerażać, szczególnie,
kiedy wykracza poza granice pojmowane przez ludzki umysł. Potrafi też
fascynować swoją niezwykłością. Niekiedy skrywa zło, innym razem dobro. Jak
jednak rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? I co zrobić, aby
pokonać nieziemskiego wroga, który chce skrzywdzić ukochane osoby?
Genevieve (Evie) Claremont rozpoczyna
studia. Gdy pierwszego dnia poznaje Reeda Wellingtona i Russella Marxa, nie
zdaje sobie sprawy, że obaj odegrają niezwykle istotną rolę w jej życiu. Reed
zachowuje się bardzo nietypowo. Potrafi sterować umysłem drugiego człowieka i
od samego początku wyraża swoją niechęć wobec Evie. Russell z kolei, w
odróżnieniu od Reeda, jest bardzo przyjacielski i czuje potrzebę chronienia jej.
Zachowanie chłopców nie jest przypadkowe. Ich obu łączy niezwykła relacja z
Genevieve, która z tego powodu zaczyna mieć poważny dylemat. Z jednej strony bowiem
coraz bardziej przyciąga ją Reed, lecz z drugiej Russell też nie pozostaje jej
obojętny. Jakby tego było mało, dowiaduje się, że ona sama nie jest zwykłym
człowiekiem. Jaka jest tajemnica pochodzenia tej trójki? Którego z chłopców
wybierze Evie na towarzysza swojego życia?
Evie przez całe, niemal osiemnastoletnie
życie, była wychowywana przez wujka Jima, gdyż jej matka zmarła przy porodzie,
a ojciec był nieznany. Byli ze sobą bardzo zżyci, toteż trudno jej było
zostawić go, kiedy wyjeżdżała na studia. W nowym miejscu musiała sobie poradzić
z rozstaniem oraz dręczącymi ją koszmarami, a do tego, od pierwszego dnia, musiała
stawić czoło wrogości ze strony studenta drugiego roku - Reeda Wellingtona,
który upierał się, że powinna zrezygnować ze studiów. Chłopak fascynował ją i
zarazem przerażał. Choć było w nim coś niepokojącego, nie potrafiła ignorować
zainteresowania, jakie w niej wzbudzał. Inną kwestią była jej znajomość z
Russellem, którą trudno ograniczyć wyłącznie do przyjaźni. Kiedy bowiem
dostrzegła u jego boku inną dziewczynę, odczuwała ogromną zazdrość. Do tego
dochodzi zagadka związana z noszonym przez niego naszyjnikiem, widywanym przez
Evie w koszmarach, jeszcze zanim w ogóle poznała Russella, którego, jak
podpowiada jej instynkt, musiała chronić. I tak już trudną sytuację dodatkowo
komplikowała prawda, jaką odkryła o swoim niewiarygodnym pochodzeniu, które
mogło przysporzyć jej i jej bliskim poważnych kłopotów. Jak więc widać,
rozterki sercowe, relacje łączące ją z Reedem i Russellem oraz jej rodowe
tajemnice sprawiły, że jej życie wywróciło się do góry nogami. Choć jest to
trudne, Genevieve będzie musiała ogarnąć całą tę sytuację, bowiem ceną jest
bezpieczeństwo tych, których kocha.
Evie to sympatyczna i zabawna
dziewczyna. Chociaż wątek dotyczący jej rodowodu jest bardzo ciekawy, to w
całej jej historii najbardziej interesuje mnie jej związek z Reedem i
Russellem. Podoba mi się motyw "ona jedna, ich dwóch". Ciekawe są
emocje, które można zaobserwować w sytuacji, gdzie bohaterka musi wybierać
między dwoma chłopakami. Tu dodatkowo do głosu dochodzą nadprzyrodzone więzi, które
dodają uroku znajomości trójki bohaterów. Jedyny minus, który dostrzegłam w
zachowaniu Evie, to lekceważenie ostrzeżeń udzielanych jej przez Reeda. Poza
tym nie ma niczego, co negatywnie wpływałoby na moją opinię o niej. Jest więc
postacią, którą bez trudu można polubić.
Reed Wellington w pierwszej chwili daje
się poznać jako arogancki i apodyktyczny student. Gdy tylko ujrzał Evie, dał
jej odczuć swoją niechęć. Był równocześnie zaskoczony jej istnieniem, bowiem,
według prawideł obowiązujących w jego świecie, jej narodziny były niemożliwe.
Jego początkowe uprzedzenie szybko przemienia się w fascynację. Genevieve
przyciąga go. W tej sytuacji nie cieszy go obecność Russella u jej boku, tym
bardziej, że wie, jak niezwykła więź łączy tę parę. Reed jest przekonany, że
nie ma szans na wspólną przyszłość z ukochaną. Stara się więc walczyć z
rodzącym się uczuciem. Choć jednak zaczyna unikać Evie, robi wszystko, aby chronić
ją przed tymi, którzy, ze względu na jej wyjątkowość, czyhają na jej życie.
Takim sposobem zadanie to staje się jego najważniejszą misją.
Reed to bardzo interesująca postać.
Przyciąga uwagę wyglądem, zadziornością oraz swoją nadprzyrodzoną tożsamością.
Jego ukryta natura i umiejętności wzbudzają podziw, z kolei jego uczucia wobec
Evie ujmują swoją mocą. Jest dla niej gotów niemal na wszystko. O Reedzie można
mówić wyłącznie w samych superlatywach. Podoba mi się ten zbuntowany chłopak,
jakim jest na początku oraz zakochany młody mężczyzna, który nie wyobraża sobie
świata, w którym nie istnieje Evie. Jest w stanie pogodzić się z tym, że jej
miejsce jest u boku Russella, lecz nie mógłby żyć ze świadomością, że ktoś ją
skrzywdził. To bardzo pozytywny bohater, który idealnie pasuje do roli, jaką
stworzyła dla niego autorka.
Russell Marx jest sympatycznym
młodzieńcem, który zwrócił uwagę na Evie niemal od pierwszej chwili. Czuł się
za nią odpowiedzialny i chciał ją chronić przed Reedem. Bardzo szybko znajomość
z nową koleżanką zaczęła się u niego przekształcać w głębsze uczucie. Gdy więc
przekonał się, że Evie i Reed spotykają się, poczuł się zdradzony. Kiedy z
kolei sam zaczął spotykać się z dziewczyną, miał poczucie winy względem
Genevieve. W efekcie nie potrafił pojąć, na czym polegała ich skomplikowana
relacja. Jak się później okaże, sekret tkwił w niespotykanej więzi, która, pod
wpływem pewnych wydarzeń, stanie się jeszcze silniejsza.
Podobał mi się wątek z Russellem. Wiąże
się to nie tylko z tym, że jest on miłym i dobrym chłopakiem, ale i z pomysłem
autorki na przedstawienie unikalnego połączenia dwójki przyjaciół. Chętnie
czekałam na wzmianki o kolejnych perypetiach tego bohatera, szczególnie tych,
które uwzględniały jego sercowe rozterki. Interesujący jest też zamysł
dotyczący jego przyszłych losów. Mam nadzieję, że ponownie odegra on istotną
rolę w życiu Evie, a ich wzajemne uczucia staną się jeszcze głębsze.
Na fabułę znaczący wpływ będą mieli
przyjaciele Genevieve: Buns, Brownie i Alfred. Przyznam, że jedna z tych osób
bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że pełniła tak zdumiewającą
funkcję. To doskonały przykład na to, że niekiedy bohaterowie drugoplanowi
potrafią w zasadniczy sposób kształtować treść powieści.
Okładka jest bardzo ładna. Ma w sobie
coś mrocznego i tajemniczego. Pasuje do fabuły książki i klimatu fantasy.
Podsumowanie: Dobór istot
nadprzyrodzonych i bohaterów oraz pomysł na ich perypetie sprawiają, że
recenzowaną powieść można uznać za udaną. Końcowe wydarzenia pierwszej części
cyklu "Przeczucia" zachęcają do śledzenia losów książkowych postaci w
kolejnych tomach.
„[...] Przez te wszystkie
lata, które tu spędziłem, miałem wrażenie, że śpię. Zawsze muszę udawać, że
jestem kimś innym, niż jestem naprawdę, muszę udawać człowieka. [...] Ale teraz
się obudziłem [...] po raz pierwszy w trakcie swojego istnienia. Nie tylko się
obudziłem, ale kiedy jesteś blisko mnie, czuję w sobie ogień. Dzięki tobie
wszystko się zmieniło. Przy tobie nie muszę nic udawać. Gdybym teraz miał
zacząć znowu życie bez ciebie...kiedy już wiem, co mogę stracić... [...] Nie
mogę znowu zasnąć, Evie. Tylko ty sprawiasz, że chce mi się żyć. [...]Jeśli
przestaniesz istnieć, przestanę i ja [...]”.
Widać, że ten cykl dopiero powstaje, więc może kiedyś zekranizują z sukcesem jak "Zmierzch", jednak są pewne różnice bo dziewczyna ewidentnie lubi chłopaków na "R" i jak na złość w kolejnej części pojawi się jakiś Brutus ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie nie pochłonęła. Zmęczyłam ją, strasznie wkurzała mnie główna bohaterka, jednak mimo wszystko jakiś urok w sobie miała, bo z samej ciekawości sięgnę po kolejne części.
OdpowiedzUsuńhttps://miedzywersami123.blogspot.com/