11.11.2025

"Pusty grobowiec" - Jonathan Stroud *Finał cyklu*

 
„[…] Chciałam to zakończyć sama, bez Lockwooda. A teraz on też tu był i wraz z ulgą i radością, jaką poczułam na jego widok, wrócił strach, który ciążył mi jak balast. Wzmogły go przepowiednie z wróżącej maszyny […], a także widok miejsca przygotowanego na pochówek […]. Ten sam strach wzbudził we mnie duch spotkany w podziemiach, który przybrał jego wygląd i przekazał mi, że Lockwood zginie, żeby mnie uratować […]”.
 
  Czy Lockwood i Spółka pod osłoną nocy próbują właśnie włamać się do grobowca Marissy Fittes? Oczywiście, co za pytanie? Po tym, co na jej temat usłyszeli od czaszki, nie mogli pozostać bezczynni. To nie w ich stylu. A kiedy wreszcie w podziemnej krypcie odkrywają trumnę ze zwłokami tej najznamienitszej agentki, wiedzą jedno – muszą poznać sekrety jej wnuczki Penelope i w końcu dowiedzieć się, co przyczyniło się do wybuchu epidemii duchów. Lecz nie wszystkim podobają się ich ambitne plany. Ktoś obserwuje poczynania młodych agentów i niebawem zada im okrutny cios...

  Anthony, Lucy, George, Holly i Quill doskonale wiedzą, że igrają z ogniem. Jednakże geneza Problemu jest dla nich zbyt podejrzana, aby tak po prostu zignorowali swoje przypuszczenia. Z jednej więc strony nie zaniedbują codziennych obowiązków i przygotowują się do walki z duchem pięknej, bezlitosnej damy, z drugiej zaś – prowadzą śledztwo w sprawie sekretów Marissy i Penelope Fittes. I choć spodziewali się kłopotów, aż tak drastycznego scenariusza raczej nie brali pod uwagę.

Z tak genialnymi bohaterami spędza się czas z ogromną przyjemnością. Po raz kolejny nasze trio i ich dwójka towarzyszy nie wybiera półśrodków. Jeżeli coś zaczynają, zrobią wszystko, aby dobrnąć do celu. A że balansują przy tym na granicy życia i śmierci – to w ich przypadku nic nowego. Choć już wcześniej autor zgrabnie dołączył do grupy Holly i Quilla (obydwoje postrzegam pozytywnie), ja koncentrowałam się przede wszystkim na Anthonym, Lucy i George’u. Ich przyjaźń, talenty, to jak się uzupełniają czyni z nich tak wyjątkowe postacie. Bardzo ich polubiłam. Niezmiennie moim numerem jeden pozostaje Lockwood. Charakteryzuje go wiele cech – jest przyjacielski, opanowany, przepełniają go werwa i optymizm, niemniej słowem, które najlepiej opisuje tego nietuzinkowe młodzieńca jest: charyzmatyczny. Rzadko natrafia się na takich bohaterów. I na tak wybitne trio.
 
  Równie nieczęsto spotyka się tak zadziorną czaszkę. Duch ze słoja jak zwykle ma wiele do powiedzenia. A co dokładnie? Sporo złośliwości, ale też kilka naprawdę istotnych informacji. Ewidentnie odnajduje się w roli paranormalnego towarzysza i krytyka naszych agentów. Krótko mówiąc – czaszka nie zawodzi. 
 
Okładka – fajna. Jak poprzednie – charakterystyczna.
 
Podsumowując: jaka szkoda, że to już koniec przygód Lockwooda i Spółki! To fenomenalny cykl. Najlepszy, jaki czytałam. Finałowa część okazała się idealnym zwieńczeniem perypetii naszych zdolnych agentów. Jak zwykle nie ma tu czasu na nudę. Walka ze zjawami i rozwiązywanie zagadki Problemu wymagają od nich pełnej koncentracji. Choć te kwestie stanowią centralny punkt ich poczynań, autor znajduje odrobinę miejsca, aby nieco bardziej skupić się na przyjaźni Anthony'ego i Lucy. Tak autentycznie ukazał ich relację, że żałuję iż  nie zechciał poświęcić temu wątkowi więcej uwagi. Chciałabym również, aby więcej było samego Lockwooda. Fakt, że to Lucy jest narratorką, spychał go trochę na bok. Niemniej jednak jestem zachwycona całym cyklem. Jonathan Stroud napisał fantastyczną opowieść. Wykreował wiarygodnych, sympatycznych bohaterów, których osadził w bardzo ciekawej fabule. Na ogromne uznanie zasługuje także to jak autor oddaje klimat nawiedzonych miejsc (dodatkowy urok zapewnia wybór Anglii na tło akcji) oraz pomysłowość, z jaką tworzy oblicza duchów i kolejne upiorne historie, z którymi muszą się uporać nasi nieustraszeni detektywi. Obok tych dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach perypetii Anthony'ego, Lucy i George'a nie sposób przejść obojętnie. Zarówno więc „Pusty grobowiec” jak i cztery poprzednie tomy bardzo polecam Waszej uwadze. Są genialne!

 
Ps. Jeżeli polubiliście Lockwooda i Spółkę i chcecie wydłużyć czas spędzony w ich towarzystwie, szukajcie piątego tomu z bonusem – opowiadaniem „Sztylet w biurku” (i galerią duchów).

 
„[…] Lockwood miał rację, widzieliśmy w swoim życiu wystarczająco dużo rozkładających się ciał, by chcieć być jak najdalej, gdy ukazuje się ten makabryczny widok. Widok był naprawdę makabryczny. Ale nie w tym sensie, jakiego się spodziewaliśmy […]”.




Na Instagramie



Gdzie kupić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz