9.04.2025

"Każdej nocy słyszę twój oddech" - Natalia Brożek


To przeznaczenie? A może po prostu pech? Z resztą, nie ważne. Nawet jeśli coś zacznie układać się po jej myśli, i tak ostatecznie zostanie z niczym...
 
  Wyprowadzka z Londynu i konieczność zamieszkania w starej rodzinnej rezydencji, zlokalizowanej w pobliżu lasu i mokradeł, to dla Mili Thompson totalna porażka. Skoro została zmuszona do pożegnania się z dawnym życiem, teraz musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, do której ewidentnie nie pasuje. Przełomem okazuje się jednak poznanie luzackiego Noaha Harrisona i jego zdystansowanego przyjaciela, Caleba Wooda. Gdy w końcu cała trójka zbliża się do siebie, Mila czuje, że los zaczyna się do niej uśmiechać. Niestety, jej zadowolenie nie trwa długo. Wszystko rozpada się bowiem wraz z otrzymaniem tragicznej wiadomości.

    Pobyt w tym miasteczku to katorga. Nie chce tu być. Nic jej tu nie cieszy. Nic nie podoba. No, może z pewnym wyjątkiem o imieniu Noah. Choć Mila próbuje go unikać, ten figlarny sportowiec przyciąga ją. A przy okazji bardzo zabiega o to, aby przekonała się do jego przyjaciela, Caleba. To nie lada wyzwanie, bo chłopak zdecydowanie za nią nie przepada. Do czasu...
Pierwsze wrażenie na temat Mili? Irytująca. Nastolatka tak źle znosi przeprowadzkę, że krytykuje wszystko. Rozumiem jej niezadowolenie, niemniej było ono na tyle wyeksponowane, że nie przypadło mi do gustu. Na szczęście to przejściowy etap, dalej więc widzimy jej stopniowe odnajdywanie się w nowym otoczeniu. Swoje zasługi ma tutaj Noah, który chętnie przebywa w towarzystwie bohaterki. Początek tej znajomości nie przekonuje mnie, uważam bowiem, że rozwija się zbyt szybko. Do dalszego ciągu nie mam zastrzeżeń. Choć relacja z Noah wypada nieźle, bardziej ciekawił mnie wątek z udziałem Caleba, zwłaszcza, gdy jego dystans wobec Mili zaczął się zmniejszać. Lecz perypetie głównej bohaterki to nie tylko przyjazd do Rowcroft i rozwój jej przyjaźni z Noahem i Calebem. To także tragedia, która się wówczas wydarzyła, wszystko to, co następuje później i co po latach sprowadza ją ponownie do miasteczka. Aktualnie więc obserwujemy Milę, która próbuje poukładać swoje życie, nie zdając sobie jednak sprawy z tego, co jeszcze ją czeka...
 
   Noah to utalentowany lekkoatleta nie stroniący od imprez i dobrej zabawy. Caleb to cichy i poważny chłopak zaczytany w książkach. Znają się od lat, wzajemnie wspierają, są jak bracia. Teraz do ich duetu dołącza Mila. I choć Caleb najchętniej trzymałby się od niej z daleka, Noah zdecydowanie nie podziela jego niechęci wobec nowej koleżanki.
Podobnież przeciwieństwa się przyciągają. Najwyraźniej ta zasada dotyczy również przyjaciół... Patrząc na tych chłopaków można odnieść wrażenie, że są tak różni, że trudno im będzie odnaleźć wspólny język. A mimo to połączyła ich bardzo silna przyjaźń. Właśnie ona jest jedną z tych rzeczy, które przykuły moją uwagę. W znajomości Noaha i Caleba jest coś wyjątkowego. To nie jest płytka relacja, ale prawdzie braterstwo. Doceniam ten wątek. A jakie wrażenie wywołują indywidualnie? Z jednej strony Noah jest sympatyczny i nieskomplikowany, ale pewne decyzje, które podejmuje sugerują, że nie jest... jednoznaczny. I choć rozumiem, czym się kierował, nie pochwalam tego. Gdybym miała powiedzieć, kto jest moją ulubioną postacią, wskazałabym na Caleba. To typ bohatera, który rzuca się w oczy, choć trzyma się na uboczu. Bardzo ciekawiła mnie jego znajomość z Milą. Szkoda, że nie została wyraźniej wyeksponowana w książce. To była naprawdę interesująca i przekonywująca historia. Tak jak sam Caleb.
 
   Postacie drugoplanowe to matka Mili i Alex, szkolna koleżanka. Obydwie odgrywają swoją rolę w powieści, ale perypetie jednej z nich wzbudzają we mnie mieszane uczucia. I nie chodzi o to, czy postępowała dobrze czy źle (bo tu nie mam wątpliwości), lecz o autentyzm pewnych zdarzeń.
 
Okładka – może być.
 
Podsumowując: w książce ukazane zostają dwie perspektywy czasowe: kiedyś i teraz. Pierwsza skupia się na losach nastoletniej Mili, w drugiej widzimy jak z upływem lat potoczyło się jej życie. Teraźniejszość bohaterki dodatkowo zaopatrzona została o elementy thrillera, wobec których mam obiekcje. Za zaletę uznałabym to, że autorka chciała dodać coś nieoczywistego do fabuły, ale, choć ten zamysł miał swoją logikę, niestety nie przekonał mnie. W efekcie najciekawsze są dla mnie licealne perypetie Mili. Te wypadają naprawdę dobrze. Są wciągające. Plusem jest też lekki i przyjemny styl autorki, a największym atutem – Caleb. Mając to na względzie, książkę oceniam pozytywnie. Sądzę,  że jest warta uwagi.
 

„[…] ten chłopak zapisuje się w moim umyśle coraz wyraźniej. Jego postać już tam nie majaczy, ale zaczyna nabierać naprawdę ostrych kształtów. Co, jeśli zostanie w moich myślach na zawsze […]?”


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz