7.12.2019

"Elita" - Rachel van Dyken


Nawet usilnie skrywana przeszłość, w końcu upomni się o swoje. Lata pracy poświęconej na budowę nowego początku, w jednej chwili mogą utracić sens. Jedynym, co można wówczas zrobić, to stawić czoła rzeczywistości i mieć nadzieję, że uda się uniknąć bolesnych strat.

Trace Rooks jest szczęściarą. Niesamowitym trafem udało się jej dostać do elitarnej szkoły - Eagle Elite. Studia w jej murach to szansa na świetlaną przyszłość, szansa, której wielu może jej tylko pozazdrościć. Wystarczy jednak kilka dni, aby to przekonanie legło w gruzach. Wszystko dzięki uprzywilejowanej grupie Electów, a przede wszystkim jej liderowi, Nixon'owi, który uświadamia ją, że jest dla nich nikim. Tak jak dla Trace niezrozumiała jest jego wzgarda, tak też niezrozumiałe jest to, że chłopak próbuje ją również chronić. Jaki powód kryje się za tą niejednoznaczną postawą Nixon'a?

Dla osieroconej Trace Rooks, wychowywanej przez dziadków farmerów, możliwość studiowania w Eagle Elite jest jak wstęp do wielkiego, nieznanego jej dotąd świata. Dziewczyna czuje się, jakby wygrała los na loterii. Wie bowiem jak wiele perspektyw otwiera przed nią pobyt w tej szkole. Choć zdaje sobie sprawę, że przyjeżdżając tu wkracza w zupełnie inną rzeczywistość, nie przypuszcza, że szkolna społeczność, na czele z aroganckim Nixon'em, zamieni jej życie w piekło. Jeśli chce przetrwać, musi trzymać się zasad. Jeśli się wyłamie, zostanie zdeptana. Szybko przekonuje się, że lider Electów nie rzuca słów na wiatr. Bez trudu ją upokarza, więc Trace wie, czego się może po nim spodziewać. Gdy jednak wyciąga ku niej pomocną dłoń, nie rozumie motywów, które nim kierują. Co gorsza, nie potrafiąc się oprzeć jego urokowi, zaczyna mu ufać. Pytanie tylko, czy Nixon faktycznie jest godny zaufania?
Trace, rozpoczynając naukę w Eagle Elite, została rzucona na głębokie wody. Choć nie przywykła do tak wielkiej ludzkiej wzgardy, próbowała sobie z nią radzić. Może nie była niesamowicie silną osobowością, która z obojętnością patrzyła na to, jak chętnie jest poniżana, ale też nie była całkowicie zastraszoną, szarą myszką. Z tego też względu, nie klękała przed wszechwładnym Nixon'em, lecz próbowała okazać mu, przynajmniej częściowy, opór. To zaś, że nie uciekła z krzykiem ze szkoły, mimo ogromu nienawiści ze strony innych studentów, było w pewien sposób przejawem jej zacięcia, lecz sądzę, że największa w tym zasługa wsparcia ze strony przyjaciółki, Monroe, a przede wszystkim osób, po których absolutnie nie spodziewała się pomocy, czyli dwóch Electów, Chase'a, i, o dziwo, Nixon'a. Trace nie zdaje sobie sprawy, w jak poważnej sytuacji się znalazła. Co raz będą ją dziwić niezrozumiałe wydarzenia, na jaw zaczną też wychodzić nieprawdopodobne tajemnice, jednak w jej reakcjach nie ma nic przesadnego - w niektórych momentach była aż nadto spokojna. Co ważne, słuchała, a nie ślepo kogoś skreślała. Po części mam natomiast zastrzeżenie do jej, niemal natychmiastowej, fascynacji Nixon'em. Trochę mało wiarygodne jest to, że tak raptownie zaufała komuś, kto chwilę wcześniej ją poniżał. Nie zmienia to jednak faktu, że Trace dała się poznać jako całkiem fajna dziewczyna.

Oto ona. Kolejna nowa studentka, której należy wpoić bezgraniczny szacunek do Electów. Tak przynajmniej myślał Nixon Abandonato na widok Trace Rooks, lecz ta okazała się inna. Odważyła się podważyć jego autorytet. To błąd. A wystarczyło, żeby przestrzegała zasad - dla własnego dobra. Przecież nie chciał jej dręczyć, chciał, aby była bezpieczna. Gdy poznaje tajemnicę z jej przeszłości, chęć ochrony staje się priorytetem. Ten instynkt opiekuńczy wcale nie jest bezpodstawny. Nixon wie, że życie Trace może być zagrożone.
Gdyby moja opinia o Nixon'ie opierała się wyłącznie na pierwszym wrażeniu, nie byłaby pozytywna. Na początku daje się bowiem poznać jako podły, wyrachowany i władczy arogant, którego sposób bycia wręcz krzyczy: „ja jestem bogiem, ty nikim”. Nie ma możliwości, aby taką postawą zaskarbił sobie moją sympatię, jednak to bezwzględne oblicze szybko zaczyna nabierać zupełnie innych cech. Nie musimy długo czekać, żeby przekonać się, że Nixon nie jest dręczycielem. Jest za to bardzo troskliwym i uroczym chłopakiem z poczuciem humoru (choć wobec obcych i pracowników jest wyniosły). O ile w przypadku zwykłego człowieka ową troskliwość można by uznać za zwyczajną zaletę, o tyle w jego przypadku, uwzględniając to, kim jest, nabiera ona większego znaczenia. Czy więc taki wizerunek naszego bohatera zaciera pierwsze, złe wrażenie? Zdecydowanie tak. Dodatkowy plusik zyskuje za to, że fajnie wypada wątek romantyczny z jego udziałem. Fakt, rozwija się momentalnie, ale, pomijając to, jest poprowadzony w dosyć wyważony sposób. W efekcie, Nixon jest jedną z moich dwóch ulubionych postaci, które są zarazem największą zaletą książki.

W gronie bohaterów drugoplanowych są: Monroe (siostra bliźniaczka Nixon'a, a zarazem przyjaciółka Trace. To  sympatyczna dziewczyna, która traktuje główną bohaterkę tak, jakby znały się i przyjaźniły przez całe życie) oraz Chase (czyli moja druga ulubiona postać. Jest świetnym chłopakiem, troskliwym i pomocnym. Ciekawa była jego relacja z Trace - miło by było, gdyby w dalszej części autorka poświęciła więcej uwagi temu wątkowi).

Okładka - całkiem ładna.

Podsumowując: zastanawiałam się trochę, jak powinnam ocenić tę książkę. Dlaczego? Dlatego, że porusza tematykę, za którą nie przepadam. Stanowi ona istotną część fabuły, więc na pewno nie jest jakimś epizodycznym przebłyskiem, obecnym wyłącznie w pierwszym tomie. Właśnie to zaważyło na tym, że wystawiłam powieści nieco niższą notę. Choć ta tematyka jest dla mnie największą wadą, jest jeszcze jedna rzecz, do której miałam pewne zastrzeżenie. To ekspresowy rozwój historii. W ciągu tygodnia od przyjazdu Trace do szkoły, przechodzimy od etapu, kiedy Nixon jest tym złym do etapu, kiedy otacza ją dużą troską. Zaletą jest unikanie zbytniego rozwlekania fabuły, ale taki ekspres...to lekka przesada. Atutami opowieści są zaś wspomniane już wyżej postacie: Nixon i Chase - ich znajomość z Trace potrafiła zainteresować. Ogólnie rzecz biorąc, książka nie jest zła. Okazała się na tyle ciekawa, że zamierzam poznać dalsze perypetie naszych bohaterów.

„[...] - Nie wiesz tego, co ja, i wierz mi, gdy mówię, że twoje życie jest więcej warte niż moje. I tak, po dzisiejszym wieczorze lepiej uwierz, że znam cię lepiej niż ktokolwiek, nawet lepiej niż ty sama. I mam nadzieję, że tak zostanie, Trace [...]”.
Zobacz także:
"Elect" - Rachel van Dyken (cykl: "Eagle Elite", t. 2)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz