Powrót do Gildii miał
być początkiem nowego etapu, szansą na zapomnienie przeżytego horroru. Rzeczywistość
okazała się jednak brutalna. Zmusiła go do tego, aby ponownie stawił czoło załamującej
przeszłości, aby podążył drogą, która w oczach magów może zagwarantować mu
tylko jedno – potępienie.
Bycie podopieczną Wielkiego Mistrza to dla Sonei koszmar.
Choć marzy o jego zdemaskowaniu, lęk o bezpieczeństwo najbliższych skutecznie
zamyka jej usta. W tej patowej sytuacji ma więc do wyboru wyłącznie całkowite
posłuszeństwo Akkarin’owi. Gdy, ku jej zdziwieniu, czarny mag decyduje się wtajemniczyć
ją w niektóre sekrety, Sonea zaczyna postrzegać jego dotychczasowe wybory w
zupełnie innym świetle. Zmiana jej mniemania o słuszności postępowania
Wielkiego Mistrza jest tak znacząca, że postanawia zaoferować mu swoją pomoc.
Jej decyzja może mieć jednak fatalne skutki, bowiem, wspierając Akkarina,
wkracza na drogę zakazanej magii. Czy Sonei i jej mentorowi uda się zyskać
aprobatę Gildii? I czy realizowana przez nich misja zakończy się sukcesem?
Nienawiść i strach – to czuła Sonea na myśl o Wielkim
Mistrzu. Nigdy nie przypuszczała, że cokolwiek zmieni jej negatywną opinię.
Nigdy też nie przypuszczała, że za jego zachowaniem może kryć się coś więcej
niż chłodna bezwzględność. To przekonanie towarzyszy jej do chwili, w której
poznaje prawdziwe oblicze maga. Wgląd w jego tajemnice zmienia wszystko. Zapewnia
mu zrozumienie i wsparcie Sonei. Sprawia, że przepełniającą ją pogardę
zastępuje nie tylko troska i przyjaźń, ale także bezgraniczna miłość. Choć
dziewczyna zdaje sobie sprawę, że swoją szokującą postawą przekreśla szanse na
dalszą naukę w Gildii, nie zamierza się ugiąć. Wiedząc, że niepokojące
przewidywania Akkarin’a są słuszne, postanawia walczyć u jego boku o
bezpieczeństwo Kyralii.
Sonea jest rozważna, zdecydowana i dzielna. Mimo
wcześniejszej niechęci do Wielkiego Mistrza, nie pozostaje ślepa na skrywaną
przez niego prawdę. Logicznie analizuje wszystkie za i przeciw, nie daje się
ponosić wyobraźni, nie żywi bezsensownych uprzedzeń. Już na początku swojej
przygody z Gildią starała się być racjonalna i w tym względzie nic się nie
zmienia. W efekcie, swoją logiką przewyższa niejednego maga – nie wspominając o
posiadanej mocy. Stworzyła z Akkarin’em świetny duet. Choć przez długi czas
traktowała go jak wroga, bez większego trudu potrafiła nawiązać z nim głęboką
nić porozumienia. Okazała się więc dojrzałą, nieskomplikowaną i sympatyczną
bohaterką.
Niestety, niepokojące przypuszczenia Akkarin’a stają się
rzeczywistością. Zbliża się nieprzyjaciel, któremu Gildia nie będzie w stanie
się przeciwstawić. Co gorsza, z pewnością nie zrozumie dotychczasowych decyzji
Wielkiego Mistrza. Mężczyzna wie, że w oczach podlegających mu magów, dokonane przez
niego wybory nie zostaną zinterpretowane jako pomoc. Bez wątpienia okażą się
zdradą. Świadomość tego sprawia, że nie może wtajemniczyć ich w zaistniałą
sytuację. Jednocześnie wie, że ktoś musi znać prawdę o nadchodzącym zagrożeniu.
Jest tylko jedna osoba, której może powierzyć swój sekret – Sonea. W związku z
tym, że czarny mag nie chce narażać jej na niebezpieczeństwo, nie chce też
obarczać jej zakazaną magią, przekazuje jej tylko to, co konieczne. Z zaskoczeniem
przekonuje się jednak, że jego utalentowana podopieczna, przez cały czas odnosząca
się do niego z dystansem, oferuje mu pomocną dłoń. W taki oto sposób ich
współpraca nie tylko rozpoczyna walkę o dobro ich kraju, ale otwiera też nowy,
niespodziewany etap w ich dotychczasowej relacji.
Akkarin jest zachwycającą, genialną postacią, bez wątpienia
jedną z tych niezapomnianych. Przykuwa uwagę już od pierwszego tomu, mimo że
pojawia się tam niemal epizodycznie. Z każdą kolejną odsłoną cyklu wzbudza
coraz większe zainteresowanie. Zwieńczeniem jego historii jest, poświęcony mu,
finałowy tom trylogii, który – w końcu – przybliża nam jego sylwetkę. Sylwetkę
charyzmatycznego, tajemniczego, wyrazistego, a zarazem subtelnego maga. Do tej
pory dostrzegaliśmy przede wszystkim jego wyniosłe, poważne, pełne godności
oblicze. Teraz spoglądamy głębiej, poznajemy to, co skryte, bardziej
emocjonalne. Z ciekawością skupiałam się na wszystkim, co było z nim związane,
jednak ukoronowaniem jego perypetii jest – niestety, bardzo niewielki – wątek
romantyczny. Bardzo, ale to bardzo żałuję, że autorka tak mało o nim wspomina,
tym bardziej, że dosłownie w kilku odsłonach udało się jej stworzyć niesamowity
– niesamowity – klimat rodzącego się między Akkarin’em a Soneą uczucia. Żałuję,
że Trudi Canavan nie zechciała przedstawić ewolucji zainteresowania Wielkiego
Mistrza swoją podopieczną, tego, kiedy zaczęła wkradać się w jego serce, tego
jak ją postrzegał (podobny brak dostrzegam w historii Sonei – choć minimalnie
więcej dowiadujemy się o jej przemyśleniach o Akkarin’ie). Choć niezwykle
umiejętny dobór cech Wielkiego Mistrza zachwyca, nic nie mogło wygrać z jego
romantyczną odsłoną! Żaden zaś inny bohater trylogii nie miał szans wygrać z
charyzmą Akkarin’a.
Tak jak w poprzednich częściach, autorka równolegle, obok
wątku głównych bohaterów, prowadzi również wątki postaci drugoplanowych.
Ponownie śledzimy więc perypetie Dannyl’a, Cery’ego, Lorlen’a i Mistrza
Rothen’a – ich losy oczywiście łączą się z historią Akkarin’a i Sonei. Nie uważam
natomiast, że aż tyle miejsca należało poświęcać Dannyl’owi, i Cery’emu.
Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby skupienie się na głównej parze.
Okładka – charakterystyczna, dobrze komponująca się ze
swoimi poprzedniczkami.
Podsumowując: spośród
trzech tomów cyklu, najbardziej wyczekiwałam lektury „Wielkiego Mistrza”–
oczywiście, przez wzgląd na Akkarin’a. Możliwość poznania ulubionego bohatera
sprawia, że to właśnie finalny tom uważam za najlepszy, wyłączając jednak
zakończenie. Nie bardzo rozumiem, czym kierowała się autorka, decydując się na
takie...podsumowanie całej historii. Sens kilkusetstronicowej opowieści
przekreśliła kilkoma zdaniami. Miało być emocjonalnie? Nieszablonowo? Tak,
było. Jednakże nie takich emocji i nie takiej nieszablonowości oczekiwałam na
koniec. Choć zakończenie fatalnym pozostanie, na uwagę zasługuje wszystko to,
co go poprzedzało. Fabuła, bohaterowie, ale przede wszystkim bezkonkurencyjny i
magiczny Wielki Mistrz. Polecam.
„[...] – Gdybym mógł wysłać cię jak najdalej stąd, uczyniłbym to – powiedział. – Ale wiem, że odmówiłabyś. Proszę...nie rób nic nieprzemyślanego. Widziałem, jak umierała pierwsza kobieta, którą pokochałem...Nie przeżyłbym kolejnej śmierci [...]”.
Zobacz także:
"Gildia Magów" - Trudi Canavan (cykl: "Trylogia Czarnego Maga", t. 1)
"Nowicjuszka" - Trudi Canavan (cykl: "Trylogia Czarnego Maga", t. 2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz