23.03.2017

"Serce ze szkła" - Kathrin Lange


Legendy...zazwyczaj patrzy się na nie z przymrużeniem oka. Nawet jeśli wyrosły na kanwie autentycznych wydarzeń, wszystko, co wykracza w nich poza ludzkie rozumowanie, uznawane jest za fikcję. Skąd jednak pewność, że to jedynie wymysł? Co, jeśli nawet najbardziej nieprawdopodobna legenda skrywa ziarno prawy?

Juli Wagner spędza wraz z ojcem, pisarzem, noworoczną przerwę na wyspie Martha's Vineyard. Pomysłodawcą wyjazdu jest wydawca ojca, który liczy na to, że dzięki Juli jego syn, David Bell, łatwiej pogodzi się ze śmiercią narzeczonej, Charlie. Dziewczyna próbuje spełnić tą zaskakującą prośbę, jednak staje się to niezmiernie trudne ze względu na dziwne zachowanie chłopaka. Okazuje się, że ma to coś wspólnego z okolicznościami śmierci Charlie oraz z ciążącą nad wyspą klątwą Madeleine. Co tak naprawdę dzieje się z Davidem? Z jakimi mrocznymi wydarzeniami przyjdzie się zmierzyć Juli?

Siedemnastoletnia Juli podejmuje się nietypowego zadania. Jego celem jest przywrócenie radości życia załamanemu Davidowi, a przynajmniej odwiedzenie go od myśli samobójczych. Nie jest to szczyt jej marzeń, lecz kiedy się z nim spotyka, zaczyna reagować bardzo emocjonalnie na niego i związaną z nim historię. Jakby tego było mało, niemal od razu doświadcza w rezydencji niepokojących zjawisk, do których należą: dziwny chłód, tajemnicze szepty i halucynacje. Choć przeraża ją to, próbuje rozwikłać mroczne zagadki, aby pomóc Davidowi. Nie może bowiem bezczynnie patrzeć, jak chłopak coraz bardziej pogrąża się w beznadziei.
        Juli jest naturalna i nieprzerysowana. Czytając o niej mam wrażenie, że poznaję perypetie autentycznej osoby, a nie książkowej postaci. Podobało mi się jej podejście do Davida, szczera troska, jaką starała się mu okazać. Nie bez znaczenia była jej cierpliwość, której musiała mieć wiele, próbując uporać się z dystansem, który ciągle okazywał. Doceniam jej otwartość umysłu. Choć nie wierzyła w duchy i klątwy, nie zamykała się na taką ewentualność, dopuszczała do siebie myśli, że coś nadprzyrodzonego może mieć związek ze stanem Davida. Nie pochwalam natomiast tego, że postronnym osobom wyjawiała powód swojej wizyty w dworku. Sądzę, że w tej kwestii powinna zachować dyskrecję. Lepiej by też było gdyby uniknęła kilkukrotnego porównywania się do kruchego szkła. To tylko drobne zastrzeżenia. W żaden sposób nie zmieniły tego, że uważam Juli za sympatyczną dziewczynę.
David Bell ma 19 lat. Sześć tygodni temu jego życie zamieniło się w koszmar. Śmierć narzeczonej sprawiła, że pogrążył się w głębokiej depresji. Odgrodził się od wszystkich ludzi (z wyjątkiem przyjaciela, Henry'ego Farrissona) i obarczał się winą za niedawną tragedię. To jednak, co przeżywa, nie jest zwykłym załamaniem. Podąża za nim coś mrocznego, co, najwyraźniej, chce doprowadzić go do obłędu. Czyżby duchy Charlie i Madeleine nie dawały mu spokoju? Jego stan jest na tyle poważny, że ojciec zapewnia mu przymusowe towarzystwo Juli. Chłopak traktuje ją z wyraźną rezerwą. Ignoruje jej próby nawiązania jakiegokolwiek porozumienia, lecz ona nie daje za wygraną, mimo dziwnych rzeczy, które się wokół niej dzieją. Dziewiętnastolatek zaczyna stopniowo zmniejszać barierę, którą się od niej odgrodził. Okazuje się to jednak błędem, za który Juli może zapłacić ogromną cenę. Im bowiem bardziej zbliża się do Davida, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo. Wszystko wskazuje na to, że klątwa Madeleine nie jest jedynie legendą.
          David jest bardzo skrytym człowiekiem. Wszyscy uważają, że cierpi po śmierci Charlie, lecz powód jego kondycji psychofizycznej jest o wiele bardziej złożony. Sytuacja, w której się znalazł, jest przytłaczająca. Mało kto próbuje go zrozumieć, choć akurat na tym niezbyt mu zależy. Sprawia wrażenie, jakby chciał cierpieć w samotności. Wydaje mi się jednak, że w ten sposób chce się ukarać, a dodatkowo brak mu sił i chęci, aby wytłumaczyć, z czym zmierza się każdego dnia. Przyznam, że trochę denerwowała mnie jego małomówność. Ciągle zbywał pytania Juli, dlatego przez dłuższy czas nie można było poznać tajemnicy jego zachowania. Kiedy jednak wzięłam pod uwagę krótki czas ich znajomości, stwierdziłam, że zrozumiałym się wydaje, iż nie chciał się przed nią otwierać. Ważne, że krok po kroku starał się to zmieniać. Gdy zaczynał być chętniejszy do rozmowy, dawał się poznać jako sympatyczny chłopak. Chciałabym, aby w kolejnych częściach cyklu było go znacznie więcej niż w omawianym tomie. Tutaj pojawia się na tyle rzadko, że odnosi się wrażenie, jakby nie był głównym, lecz drugoplanowym bohaterem. Warto jednak zaznaczyć, że choć jego postać wykreowana jest bardzo subtelnie, to bez wątpienia ma urok, który sprawia, że chętnie poznam dalsze perypetie Davida.

                Bohaterowie drugiego planu również okazali się interesujący. Z każdym z nich wiąże się coś, co sprawia, że nie są nudnym dodatkiem do książki. Każda z tych osób, w większym lub mniejszym stopniu, będzie miała wpływ na przebieg wydarzeń.

Autorka stworzyła niezwykłą opowieść. Pełna grozy wyspa i zabytkowy, wiktoriański dworek o wymownej nazwie "Smutek" tworzą specyficzny nastrój, który idealnie komponuje się z nadprzyrodzonym światem. Czuję jednak pewien niedosyt. Jest on związany z końcowymi wydarzeniami rozgrywającymi się na klifie, w trakcie których wyjaśnione zostaje kilka zagadek. Nie tak to sobie wyobrażałam. Było to ciekawe, jednak , biorąc pod uwagę wątek Madeleine, spodziewałam się czegoś więcej. Mam też obiekcje co do miejsca akcji, czyli Stanów Zjednoczonych. Otóż, ze względu na to, że klimat książki kojarzy mi się z tajemniczymi klifami Anglii, Szkocji i Irlandii uważam, że te właśnie kraje bardziej pasowałyby do fabuły powieści.

Okładka bardzo mi się podoba. Kolorystyka i motywy graficzne zostały dobrane idealnie. Mają w sobie coś magicznego.

Podsumowując: mroczna atmosfera, zagadkowy David, sympatyczna Juli, bardzo ciekawa historia z duchami w tle i interesujące nawiązania do "Rebeki" Daphne du Maurier czynią "Serce ze szkła" godnym uwagi.

Zobacz także:
"Serce w kawałkach" - Kathrin Lange (cykl "Serce ze szkła", t. 2)
"Serce z popiołu" - Kathrin Lange (cykl "Serce ze szkła", t. 3)

„Jego spojrzenie było niczym cios obuchem. Jakie ma smutne oczy, pomyślałam. Jak ktoś, kto stoi nad przepaścią, jedną nogą jest już za krawędzią i cieszy się, że w końcu spadnie. Do dziś nie potrafię wyjaśnić, dlaczego na widok Davida natychmiast przyszedł mi do głowy upadek. Wraz z upływem czasu wzrasta we mnie jednak przekonanie, że już wtedy, od pierwszej chwili naszej znajomości, przeczuwałam grozę tego, co miało nadejść”.

1 komentarz:

  1. Dziękuję bardzo za taką imprezę (pojechać na wakacje z misją pocieszania), można wrócić wprost na fotel do psychiatry.

    PS. ja akurat rozumiem dlaczego Juli mówiła co będzie robić w dworku. Pewnie bała się, że nie wróci już żywa i dała informacje gdzie będzie można szukać jej ciała :D

    OdpowiedzUsuń