11.11.2024

"Róże i fiołki" - Gry Kappel Jensen

Posiadanie niezwykłych zdolności zapewniło im miejsce w Rosenholm. To tu będą je rozwijać, w między czasie próbując rozwiązać zbrodnię sprzed lat.
 
  W Rosenholm, prestiżowej szkole dla utalentowanej magicznie młodzieży, naukę rozpoczynają właśnie Kirstine, Victoria, Kamille i Malou. Cztery współlokatorki, zamieszkujące pokój na wieży, mają szansę poznać swoje nadprzyrodzone predyspozycje, zagłębiając się zarazem w świat mitologii nordyckiej. Kiedy nawiązują kontakt z duchem zamordowanej uczennicy okazuje się, że czeka je poważne wyzwanie – będą musiały dowiedzieć się, kim jest morderca. I lepiej żeby zrobiły to szybko, bo niebezpieczeństwo czyha za rogiem...

  Kirstine nie widzi przed sobą żadnych perspektyw – trudności w przyswajaniu wiedzy były na tyle poważne, że nie potrafiła sobie z nimi poradzić. Victoria ciągle żyje w strachu – wszystko przez nawiedzające ją cienie. Dla Kamille magia nie jest niczym obcym – w końcu jej mama uczyła się w Rosenholm. A Malou, zazdrośnie patrząc na tych, którym dobrze się powodzi, liczy, że pobyt w prestiżowej szkole jest szansą na lepszą przyszłość. Każda ma swoją historię. Różnią je magiczne zdolności, ale jest coś, czemu wspólnie muszą stawić czoło. To rozwikłanie zagadki śmierci uczennicy.
O ile Kirstine, Victoria i Kamille nie wywołują większych emocji i nie można im niczego szczególnego zarzucić, o tyle Malou (przynajmniej na początku) nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia. Była nieprzyjemna i uszczypliwa, ale, na szczęście, jej charakter nie ograniczył się wyłącznie do tych cech. Przygody współlokatorek koncentrują się na dwóch kwestiach – nauce i próbie wyjaśnienia dawnej tragedii. Zagadnienia te uważam za interesujące, choć mało rozbudowane (zwłaszcza program ich edukacji). Trudno powiedzieć coś więcej o głównych bohaterkach. Na obraz nastolatek składają się krótkie wzmianki o ich życiu oraz wydarzenia, w jakie angażują się podczas pobytu w Rosenholm. Odnoszę jednak wrażenie, że ten całokształt jest zbyt powierzchowny, a w efekcie, ani postacie, ani ich przygody nie są tak angażujące, jakbym tego oczekiwała.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych pojawia się młody nauczyciel, Jakob. Jego perypetie miały zadatki na coś ciekawego, ale, podobnie jak w przypadku współlokatorek, jego wątek wypada dosyć płasko.
 
Okładka – ładna.
 
Podsumowując: w tej książce mamy szkołę dla uczniów z magicznymi talentami, mitologię nordycką i wątek kryminalny. Dokładnie to, co lubię – wydawałoby się więc, że „Róże i fiołki” okażą się świetnym wyborem. Jednakże nie było tak dobrze, jak mogłoby być. I jak dla mnie winowajcą jest styl i brak głębszego, a przez to bardziej autentycznego, przedstawienia fabuły i bohaterów. Co do stylu – chwilami odnosiłam wrażenie, jakby tekst wyszedł spod pióra dwóch różnych osób. Z jednej strony autorka pisała tak, jakby dopiero zdobywała umiejętności (najbardziej widoczne było to w części dialogów, które brzmiały sztucznie), z drugiej – pojawiały się fragmenty, co do których nie miałam zastrzeżeń. Sądzę, że braki w tej dziedzinie zaowocowały wspomnianymi mankamentami w przedstawieniu bohaterów i fabuły. Cóż. Książka miała spory potencjał, ale nie został wykorzystany. Być może kolejne części poradzą sobie lepiej. Na ten moment nie wiem jednak, czy sięgnę po kontynuację.
 
„[…] Zobacz mnie.
Szeptanie przypominało wiatr. Victoria uniosła twarz znad dłoni. Biały cień stał tuż przed nią. Ale nie był to już cień, tylko młoda dziewczyna, ciągle biała, z twarzą wykrzywioną w niemym krzyku […]”

Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz