24.11.2024

"Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin

 
Nocna wyprawa miała dostarczyć im mocnych wrażeń. Może i oglądanie tego upiornego miejsca nie było zbyt bezpieczne, ale co mogło się stać? Niebawem przecież wrócą do domu. Tak przynajmniej sądzą. Niestety, nie wiedzą jak bardzo się mylą...
 
  Nikt nie ma pojęcia, co wydarzyło się tej feralnej nocy. Mara Dyer również. Choć jako jedyna przeżyła, szczegóły tragedii są dla niej wielką tajemnicą. Podobnie jak przyczyna dręczących ją omamów i innych niepokojących zdarzeń. Rzeczywistość zaczyna mieszać się z fikcją, coraz bardziej utrudniając jej życie. Odskocznią od ponurej rzeczywistości okazuje się obecność Noaha Shawa, chłopaka poznanego w nowej szkole, który, z jakiegoś powodu, uparcie zabiega o uwagę Mary...

 Mara jest zdruzgotana, lecz próbuje pogodzić się ze śmiercią przyjaciół. Wraz z rodziną przeprowadza się do innego miasta, wierząc, że zmiana otoczenia pomoże jej w powrocie do normalności. Niestety, wyjazd nie przynosi spodziewanej ulgi. Co więcej, stan psychiczny nastolatki pogarsza się. Dręczące ją halucynacje sprawiają, że gubi się w odróżnianiu prawdy od wytworów swojego umysłu. Jednego może być jednak pewna – omamem nie jest Noah Shaw. Ten chłopak, choć mógłby zdobyć wiele dziewczyn, zechciał zbliżyć się właśnie do niej…
Do niedawna Mara Dyer była zwykłą nastolatką. Wraz z wypadkiem zakończyła się jej zwyczajność. Zagadką pozostają okoliczności dramatu, w którym uczestniczyła i przyczyny jej dziwnego stanu. Właśnie to w historii Mary interesuje mnie najbardziej. Normalnie priorytetowe znaczenie miałby też wątek romantyczny, ale okazał się tak bardzo nijaki, że w ogóle nie uważam go za atut. Gdyby bohaterów połączyła przyjaźń, wówczas nawet uwierzyłabym w nią. Kiedy jednak patrzę na ich znajomość jako na rozwijający się wątek miłosny, nie czuję żadnego magnetyzmu. W konsekwencji więc obiecująco wypada jedynie sfera paranormalna perypetii Mary, a to trochę za mało, zwłaszcza, że relacja jej i Noaha (która jest mi obojętna) stanowi znaczną część fabuły.
 
  To zadziwiające. Jest tyle dziewczyn, które chcą mu się przypodobać, a on usiłuje przykuć uwagę tej, która próbuje go unikać. Mara Dyer najwyraźniej nie wie, że jest cierpliwy i nie da za wygraną. Nie po tym, co zobaczył...
Nie wiele mogę powiedzieć o Noahu. I nie chodzi o brak informacji na jego temat, ale o to, że nie przekonał mnie do siebie. Nie czułam, że przyglądam się perypetiom osoby z krwi i kości. Jego poczynania, same w sobie, nie byłyby nudne, ale Noah... W żaden sposób nie trafił do mnie. A szkoda, bo pojawia się dosyć często i w innej sytuacji doceniłabym to, ale nie tym razem.
 
  Na drugim planie mamy Daniela, brata Mary – fajny chłopak. Bezproblemowy i troskliwy.
 
Okładka – może być. Jest w niej coś charakterystycznego.
 
Podsumowując: książka skupia się na dwóch tematach. Pierwszy to niewyjaśnione okoliczności tragedii, w której zginęli przyjaciele Mary i, w konsekwencji, początek jej dziwnego zachowania. Drugi zaś to jej relacja z Noahem. Obiecująco wypada wątek numer jeden, numer dwa natomiast – nie robi większego wrażenia. Choć kuszące jest poznanie odpowiedzi dotyczących feralnej nocy zakończonej śmiercią nastolatków oraz tego, co wywołuje nietypowy stan Mary, aktualnie nie czuję się szczególnie zachęcona do kontynuacji cyklu.

 
„[…] byłam zaburzona. Tylko dlaczego miałam poczucie, że chodzi tu o coś jeszcze. Że coś mi umknęło. Coś bardzo ważnego […]”.


Na Instagramie 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz