Przez
wzgląd na przeszłość, stara się unikać kolejnych błędów. Nie chce już sprawiać
problemów. Tyle że one same jej szukają. Tak jak podążający za nią stalker...
Samochód Rosalie Watson ulega awarii. Z daleka
od zabudowań i bez zasięgu w komórce, Rose postanawia poprosić o pomoc kierowcę
z nadjeżdżającego auta. Okazuje się nim Sharp, chłopak, który po kilkuletniej
nieobecności, właśnie wrócił do miasta. Gdy próbuje znaleźć usterkę, nastolatka
zauważa, że ma zakrwawione dłonie i kurtkę. Znaczenie tego niepokojącego szczegółu wraca
do niej ze zdwojoną siłą dzień później. To wtedy szkołą wstrząsa informacja o
tym, że jedna z uczennic została zamordowana...
Pewnie nie jedna osoba z otoczenia siedemnastolatki uznałaby, że wiedzie miłą i spokojną egzystencję. Nikt nie ma jednak pojęcia o tym, co skrywa jej przeszłość i jaki koszmar aktualnie rozgrywa się w życiu dziewczyny. Ku jej rozpaczy, ponownie podąża za nią stalker. A jakby tego było mało, uwikłała się w bardzo problematyczną znajomość z Sharpem. Słów kilka o prześladowcy... To wątek, który początkowo zapowiadał się obiecująco, ale wraz z kolejnymi odsłonami, stawał się coraz bardziej nieprawdopodobny. Mimo że opisy wizyt stalkera potrafiły wywołać dreszcz emocji, to przebieg przynajmniej niektórych z nich był bardzo niewiarygodny... Wiem, że na potrzeby fabuły autorzy nie raz przejaskrawiają różne kwestie, ale tutaj pewna granica została przekroczona. Nawet jeśli wezmę pod uwagę potrzask, w którym, za sprawą stalkera, znalazła się Rose, to jej bierność jest dla mnie niepojęta. Zwłaszcza, że prześladowca ewidentnie jest niebezpieczny. Do tego wątku mam więc ogromne zastrzeżenia. Na jego tle lepiej prezentuje się relacja Rose i Sharpa. Nie należy ona do łatwych, głównie z powodu okoliczności, w jakich się poznali, ale i wybuchowego charakteru chłopaka. Choć Rosalie ma pełne prawo, aby czuć przed nim lęk (przypuszcza w końcu, że to on może być mordercą), mimo wszystko jest ciekawa jego osoby. Przez to zaś, że daje jej mylące sygnały, trudno jej rozgryźć, co tak naprawdę o niej sądzi. To znajomość, która rozwija się w umiarkowanym tempie. Dzięki temu, nie mam wrażenia, że coś dzieje się za szybko. Plusem jest też fakt, że erotyka jest tu jedynie dodatkiem, nie dominuje więc fabuły. O samej Rosalie mam natomiast neutralną opinię. Najbardziej przeszkadzała mi wspomniana bierność, reszta nie budzi zastrzeżeń.
Sharp to typ buntownika. Teoretycznie można byłoby stwierdzić, że jest chłodny oraz znudzony, a tym samym obojętny na ludzkie opinie. I faktycznie taki jest, ale tylko po części. Niejednokrotnie przybiera bowiem maskę, za którą ukrywa autentyczne emocje. Tego zadziornego i chwilami nieprzewidywalnego chłopaka otacza aura tajemniczości. W zasadzie nie wiele wiadomo o jego życiu. Ten brak informacji nie stanowi jednak dla mnie żadnego problemu – w odróżnieniu od skąpych wiadomości na temat przeszłości Rose. Dlaczego? Otóż w przypadku Sharpa nie ma za wiele wzmianek o tym, co skrywa przeszłość. Natomiast u Rose wielokrotnie pojawiają się wtrącenia o wydarzeniach, które wstrząsnęły jej życiem, ale, poza jednym konkretem (dotyczącym jej kolegi), niczego więcej nie wiadomo. Nie lubię, gdy przez całą książkę co raz czytam o jakimś koszmarze, ale poza tym, że był koszmarem, nic więcej nie jest powiedziane. To bardzo zniechęcające. Na szczęście podobny schemat nie powtarza się u Sharpa. I choć ewidentnie ma on swoje sekrety, jego wątek bardziej koncentruje się na teraźniejszości. Jako bohater wypada nieźle. Wprawdzie nie uważam go za postać, która oczarowuje czy przyciąga, ale dobrze wkomponowuje się w całą historię, nie jest papierowy czy pozbawiony wyrazu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz