18.12.2023

"Boyless. Chłopakom wstęp wzbroniony" - J. Harrow

 
Jest rozczarowana tym, co ostatnimi czasy dzieje się w jej życiu. Decyduje się więc na chwilę przerwy. I właśnie wtedy na jej drodze pojawia się chłopak, który przed laty bardzo ją zawiódł...
 
  Zakończenie związku i partner matki, który działa jej na nerwy – tak aktualnie przedstawia się sytuacja życiowa Oliwii. Nie jest najlepiej, dlatego też Święta Bożego Narodzenia postanawia spędzić z babcią. Aby urozmaicić sobie czas, dziewiętnastolatka zgłasza się do świątecznego wolontariatu w fundacji. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że będzie musiała współpracować z Maksymilianem. Kiedyś była nim zauroczona, ale swoim zachowaniem szybko sprowadził ją na ziemię. Nie ma więc najmniejszej ochoty przebywać w jego towarzystwie. Zwłaszcza, że chłopak zachowuje się tak, jakby nigdy wcześniej jej nie znał.

 Od czterech lat mieszka w Anglii. Jest odnoszącą sukcesy influencerką, której mogłaby pozazdrościć nie jedna nastolatka. I ponownie przekonuje się, że nie ma szczęścia do związków. Dlatego po dwóch rozstaniach ma dość. Nie będzie też tolerowała partnera matki. A święta zamierza spędzić z dala od calego rozgardiaszu. W Polsce, z babcią u boku, pomagając w założonej przez nią fundacji. Teoretyczne wszystko idzie zgodnie z planem, przynajmniej do chwili, kiedy podczas wolontariatu spotyka Maksymiliana. Zważywszy na to, co wydarzyło się w przeszłości, jest on ostatnią osobą (nie licząc byłych chłopaków), którą miałaby ochotę oglądać.
Gdybym miała opisać Oliwię dwoma słowami, powiedziałabym, że jest zranioną nastolatką. Jej zachowanie jest podyktowane nagromadzonymi rozczarowaniami, co ostatecznie wpływa na jej decyzje czy postawy. Choć dwa nieudane związki są ważnym rozdziałem w jej perypetiach, najistotniejszym punktem okazuje się Maksymilian, a w zasadzie niechęć do niego. Oliwia nie potrafi zapomnieć tego, co zrobił i okazuje mu to w każdy możliwy sposób. I tu pojawia się istotna rysa. Otóż, mimo że rozumiem jej rozżalenie, uważam, że to, jak traktuje Maksa jest nieadekwatne do jego... winy. Zachowuje się po prostu dziecinnie. Jeśli koniecznie chciała uzewnętrznić swoje pretensje, wystarczyło zrobić to przy pierwszym, a nie przy każdym spotkaniu. Czytanie tego wprawdzie nie było męczące (zapewne przez to, że całość utrzymana jest raczej w stylu komedii romantycznej), ale ten wątek nie najlepiej świadczy o samej Oliwii, a właściwie o jej dojrzałości. Do kompletu dochodzi jeszcze jej impulsywność, której w niektórych momentach najwyraźniej nie umiała się „oprzeć”. A poza tym? Jest zwyczajną nastolatką (pomimo sukcesu odniesionego w social mediach). I ma dobre serce.
 
 Oto ona – zadziorna wolontariuszka, czyli jego nowa współpracownica. Cóż... jest wdzięczny za aktywną pomoc Oliwii w fundacji, ale zupełnie nie pojmuje, dlaczego jest wobec niego złośliwa. I to bez przerwy. Starał się traktować jej postawę z przymrużeniem oka, ale ciągła wrogość okazuje się nieco drażniąca. Czy to nie powód, aby się do niej uprzedzić? Jak najbardziej. Lecz mimo to ta złośnica i tak zaczyna wzbudzać jego zainteresowanie.
Maksymilian to miły i ciepły młodzieniec (właśnie dlatego zachowanie Oliwii tak kontrastuje z jego uprzejmością). Jest najciekawszym bohaterem w książce, który, na swój sposób, dodaje jej uroku. Przez większość czasu z chęcią przyglądałam się jego poczynaniom. Tym, czym zasłużył na pochwałę, była jego cierpliwość wobec Oliwki (sądzę, że niewiele osób na jego miejscu tak spokojnie reagowałoby na kolejne docinki). W ogóle jego charakter sprawia, że łatwo go polubić. Dodatkowo ma fajną relację z rodziną. Krótko mówiąc – jest kulturalnym, dobrym chłopakiem. Mam jednak zastrzeżenia do wątku romantycznego. Początkowo nie było źle, ale od pewnego momentu zaczęło być nieco... za słodko. I choć bardzo lubię pieszczotliwie określenia, sądzę, że nazywanie Oliwii „blondyneczką” mógłby... odrobinę ograniczyć. A tak poza tym – nie mam więcej uwag.
 
  Wśród bohaterów drugoplanowych jest przede wszystkim Paweł/Pablo (kolega Maksa i Oliwki). Oprócz niego pojawia się też pewien niespodziewany gość.
 
Okładka – może być.
 
Podsumowując: kiedyś wspominałam, że nie jestem fanką historii, które rozgrywają się w Polsce, jednak tutaj autorce udało się stworzyć całkiem przyjemny klimat. To istotny plus. Co do fabuły – jest lekka, w sam raz na świąteczną lekturę. Ciekawie rozwiązana została też kwestia spotkania Maksa i Oliwii sprzed pięciu lat, które wywołało jej niechęć do chłopaka. A wątek romantyczny? Jest raczej subtelny. Nie wzbudza większych emocji. Ogólnie rzecz biorąc, książka jest nieskomplikowana. Nie mogę powiedzieć, że mnie zauroczyła, ale nie była też stratą czasu. Sądzę, że w swoich czytelniczych planach uwzględnią ją miłośnicy bożonarodzeniowych powieści i ci, którzy szukają przerywnika od publikacji z trudniejszą tematyką.
 

„[…] Ta dziewczyna miała w sobie coś, co nie pozwalało mi na chowanie urazy. Irytowała mnie swoimi złośliwymi uwagami, ale jednocześnie, z niezrozumiałych powodów, zależało mi, żeby choć trochę mnie polubiła, a przynajmniej zaczęła szanować […]”.
 
 
 Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz