Jest
ich siostrą, ale ciągle nie wiele wie o ich tajemnicach. Może jedynie
przypuszczać, że nie są to zwyczajne sekrety...
Zbliżają się ferie. Rodzeństwo Monet musi więc
dobrze wykorzystać czas. Czyż wyjazd do Tajlandii nie nadaje się do tego celu
idealnie? Hailie nie ma jednak pojęcia, że wybór akurat tego kraju nie jest
przypadkowy. Czeka tam ktoś, kogo obecność ponownie wstrząśnie jej życiem. A na
tym nie koniec...
Minęło kilka miesięcy odkąd zamieszkała w
Rezydencji Monet. Trochę się w tym czasie wydarzyło. Przekonała się, co znaczy
być siostrą irytujących braci (oczywiście wyłączając Willa – on jest idealny).
I co znaczy uniknąć śmierci. Wygląda na to, że czwórka jej rodzeństwa w dalszym
ciągu będzie doprowadzała ją do szewskiej pasji, na jaw wyjdą też pewne
tajemnice z przeszłości. A jakby tego było mało – wydarzy się coś, co przerazi
ich wszystkich.
Oceniając Hailie z pierwszego tomu, brałam pod uwagę przede wszystkim traumę, jaką była dla niej rodzinna tragedia. Z tego też względu patrzyłam na niektóre jej zachowania z przymrużeniem oka – czego w „Królewnie” robić nie będę. Oczywiście, kilka miesięcy to zbyt krótko, żeby w pełni otrząsnąć się z rozpaczy i odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale też na tyle długo, aby nie być tak infantylną i umieć poradzić sobie z braćmi – zwłaszcza z najmłodszą trójką, która do perfekcji opanowała umiejętność zapędzania jej w kozi róg. Najwyraźniej dla Hailie jest to zbyt skomplikowane, dlatego też część rozdziałów nie była niczym innym jak powtórką bratersko-siostrzanej „rozrywki” z pierwszego tomu. Niestety. Na szczęście – z biegiem czasu zmienia się co nieco – wolałabym jednak, aby ta metamorfoza zaczęła się wcześniej.
Oceniając Hailie z pierwszego tomu, brałam pod uwagę przede wszystkim traumę, jaką była dla niej rodzinna tragedia. Z tego też względu patrzyłam na niektóre jej zachowania z przymrużeniem oka – czego w „Królewnie” robić nie będę. Oczywiście, kilka miesięcy to zbyt krótko, żeby w pełni otrząsnąć się z rozpaczy i odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale też na tyle długo, aby nie być tak infantylną i umieć poradzić sobie z braćmi – zwłaszcza z najmłodszą trójką, która do perfekcji opanowała umiejętność zapędzania jej w kozi róg. Najwyraźniej dla Hailie jest to zbyt skomplikowane, dlatego też część rozdziałów nie była niczym innym jak powtórką bratersko-siostrzanej „rozrywki” z pierwszego tomu. Niestety. Na szczęście – z biegiem czasu zmienia się co nieco – wolałabym jednak, aby ta metamorfoza zaczęła się wcześniej.
Co do braci
Monet... Vincent pozostaje chłodny i zasadniczy. Will – empatyczny i opiekuńczy
(przyznam, że miałam już dosyć zachwytów, jakie kieruje Hailie pod adresem
ulubionego brata). No a nieszczęsna trójka – Dylan, Tony i Shane? Początkowo
toksyczni – nie potrafię inaczej określić ich sposobu zachowania wobec siostry.
Oni mają ubaw – ona niekoniecznie. Do tego są zaborczy. Niemniej, przed
całkowitą krytyką ratuje ich jedna, bardzo istotna cecha – autentycznie zależy im
na Hailie. Doceniam to, ale nie zmienia to faktu, że nie lubię tak skrajnych
postaw – tego przeskakiwania od toksyczności do troski. Liczę więc na to, że w
kolejnej części będą bardziej... wyważeni.
Wśród bohaterów drugoplanowych są Mona (przyjaciółka
głównej bohaterki) i Leo (nowy, szkolny kolega). Obydwoje sympatyczni.
Okładka – ładna, delikatna.
Podsumowując: niezmiennie uważam, że ten cykl ma coś w sobie, jednak nie brak mu też
wad. O problematycznym zachowaniu już wspominałam (infantylność, toksyczność),
lecz tym, co uznaję za największy minus są następujące kwestie: po pierwsze
(podobnie jak w poprzednim tomie) minimalna ilość dialogów. Książka jest po
prostu jednym wielkim monologiem Hailie. Czytanie kolejnych stron pełnych jej
narracji było bardzo irytujące. A zamiast ciągle siedzieć w głowie bohaterki,
dla odmiany chciałabym dowiedzieć się też, co do powiedzenia mają inni. Drugą
poważną wadą jest ograniczenie fabuły niemal wyłącznie do relacji Hailie z
braćmi. W pierwszym tomie akceptowałam to – w końcu był to początek ich
znajomości, wiec tak obszerne jej zaprezentowanie mogłam zrozumieć. Ten tom
powinien jednak pójść znacznie dalej, być bardziej zróżnicowany tematycznie.
Niestety, poza kilkoma epizodami (tak na marginesie – ciekawymi) książka to
niekończąca się opowieść o Hailie zmagającej się z rodzeństwem. Następstwem
tego, a zarazem trzecim minusem, jest niepotrzebne przeciąganie historii. To,
co autorka rozciąga na dwa tomy, powinno znaleźć się w jednym – z pewnością
byłoby bardziej konkretnie. I cóż mogę jeszcze powiedzieć? Patrząc na
zakończenie, liczę nieco na to, że kontynuacja skupi się w końcu na
poważniejszych zagadnieniach niż przepychanki między siostrą a braćmi.
„[…] Twoje nazwisko to zarówno wiele przywilejów, jak i wiele ograniczeń, droga Hailie […]”.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz