7.05.2021

"Czarny amulet" - Adam Faber

 
Jaar? Fery? Czarownice? Jeszcze do niedawna nie miała pojęcia o ich istnieniu. Nie zdawała sobie sprawy, że sama jest częścią magicznej rzeczywistości. A teraz? Teraz nie tylko musi się w niej odnaleźć, ale też po raz kolejny stanąć do walki o życie...

➤ Spoilery z pierwszego tomu!

 Choć minęły dwa miesiące odkąd Kate Hallander dowiedziała się o swoim nadprzyrodzonym dziedzictwie, magia wciąż jest dla niej nowością. Aby jej pomóc, ciotka, ku niezadowoleniu dziewczyny, organizuje wakacyjny wyjazd w towarzystwie zaprzyjaźnionej grupy. Niebawem Kate przekona się, że pobyt w nadmorskim miasteczku okaże się niezapomnianym przeżyciem. A wszystko dzięki niespodziewanej obecności Jonathan’a Charmling’a i podążającego jej śladem niebezpiecznego przeciwnika.
 
  Sytuacja Kate Hallander jest...nieco skomplikowana. Doświadczyła niezwykłej przygody w Jaarze, została mianowana Strażniczką kamienia władcy...a mimo to jej czarodziejskie umiejętności nie są najlepsze. Choć próbuje oswoić się z nową tożsamością i rozwinąć swoją magię, jej działania nie przynoszą spodziewanych rezultatów, wzbudzając tym samym wątpliwości nastolatki, co do posiadanego talentu. Nieświadoma niebezpieczeństwa dziewczyna nie zdaje sobie jednak sprawy, że prawdziwym problemem jest osoba, która uczyniła z Kate swój cel i nie cofnie się przed niczym, aby w końcu zrealizować swój plan.
O ile w pierwszym tomie bez trudu polubiłam Kate, o tyle w drugim moja sympatia do niej trochę stopniała. Wszystko przez jej postawę wobec magicznego dziedzictwa, która, z mojego punktu widzenia, wygląda jak zwykła ignorancja. Siedemnastolatka niby ciągle ćwiczy, ale i tak zachowuje się jak błądzące we mgle dziecko. W „Księdze Luster” była mniej doświadczona, lecz bardziej konkretna, a tu taki zastój. Było to trochę irytujące, ale i tak z zainteresowaniem przyglądałam się jej perypetiom. Mam nadzieję, że w kolejnej części Kate uwierzy w swoje zdolności, lepiej opanuje magię i zacznie zachowywać się jak na Strażnika kamienia przystało.
 
  Jonathan Charmling, nowy uczeń...Ileż to już razy był nowym uczniem? Ile razy musiał przeprowadzać się, z konieczności, nie z wyboru? Gdyby nie pewne nietypowe zdarzenia, mógłby tego uniknąć. Niestety, los mu nie sprzyja, ponownie więc rozpoczyna ten sam etap swojego życia. Z jedną tylko różnicą. Tym razem zamierza stawić czoło największej rodzinnej tajemnicy – historii ojca i okoliczności jego śmierci.
Po przeczytaniu „Księgi Luster” liczyłam na to, że pojawiający się, właściwie, epizodycznie Jonathan powróci w drugiej odsłonie „Kronik Jaaru”. Tak też się stało, z czego się cieszę, bowiem to właśnie on jest moim ulubionym bohaterem. Jego wątek jest ciekawy, po części zaskakujący, a w odróżnieniu od Kate, chłopak szybko odnajduje się w tym, co nowe. Dużym plusem perypetii Jonathan’a jest połączenie ścieżki jego i głównej bohaterki. Choć to dopiero początek ich opowieści, ich duet zapowiada się obiecująco (a może i romantycznie?).
 
  Wśród postaci drugoplanowych wyróżnia się fer Fion – jak zwykle sympatyczny.
 
Okładka – ładna, klimatyczna, charakterystyczna.
 
Podsumowując: choć Jaar jest barwnym miejscem, za ogromny atut książki uważam osadzenie fabuły przede wszystkim w Anglii. Plusem jest też sama historia, bohaterowie i lekkość, z jaką autor snuje opowieść. Za odrobinę problematyczne uważam wtrącenie epizodu dotyczącego pewnego zakonu i jego misji. Ma to być wprawdzie swego rodzaju zapowiedź przyszłych zdarzeń, lecz takie raptowne wzmianki wydają się nieco chaotyczne. Niezależnie jednak od tego „Czarny amulet” pozostaje niebanalną książką, wartą uwagi. Tak więc, polecam.

„[…] Co to było za uczucie? I wcale nie chodziło tu o ból głowy, ale to dziwne kłucie w klatce piersiowej. Czyżby znowu zareagowała na Jonathana tak, jak nie powinna? Przecież wyzbyła się już wszelkich uczuć do niego…Prawda? […]”. 


 Zobacz także:


Na Instagramie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz