14.06.2020

"Magia cierni" - Margaret Rogerson


Czy możliwym jest, że to, w co do tej pory wierzyła, nie jest prawdą? Oczywistą zasadą było stronienie od czarowników, a tym bardziej demonów. Podważenie tej reguły nigdy nie wchodziło w grę – tego była pewna... do chwili, w której przyszło jej stawić czoła nieprzyjacielowi, z czarownikiem i demonem u swego boku.

Wychowanka Wielkiej Biblioteki w Summershall, Elisabeth Scrivener, zostaje oskarżona o zdradę i morderstwo. Jej dalsze losy zależą teraz od czarodziejskiego Magisterium. Niespodziewany incydent, w trakcie którego Elisabeth, razem z towarzyszącym jej czarownikiem, Nathaniel’em Thorn’em, podejmuje się walki z demonami, przyczynia się jednak do wycofania oskarżenia. Niestety, spokój nastolatki nie trwa długo. Dowiaduje się bowiem, że padła ofiarą pułapki, a ten, kto dokonał sabotażu w Summershal, planuje kolejne ataki na Wielkie Biblioteki. Jaki cel przyświeca sabotażyście? Czy Elisabeth, Nathaniel’owi i usługującemu mu Silas’owi, uda się pokonać nieprzyjaciela?

Biblioteka to miejsce niezmiernie bliskie sercu Elisabeth. Tu się wychowała, tu jest jej dom i tu chce pozostać, pełniąc rolę strażniczki grymuarów, magicznych ksiąg przechowywanych i pilnie strzeżonych w Wielkich Bibliotekach. Posądzenie o zdradę niszczy jej dotychczasowe marzenia, lecz zarazem pozwala poznać nieznany dotąd świat. Jako przyszła strażniczka zobowiązana była chronić ludzi przed demonami i unikać posługujących się demoniczną siłą czarowników. Jedni i drudzy przerażali ją, byli dla niej wcieleniem zła. Czas spędzony w towarzystwie przystojnego Nathaniel’a i opiekującego się nim Silas’a sprawia jednak, że trudno pozostać jej wierną wcześniejszym przekonaniom.
Elisabeth to rozsądna i odważna dziewczyna, która, nawet w trudnych sytuacjach, potrafi zachować trzeźwość umysłu. Choć w pierwszej chwili styczność z tym, co nowe (czarownik i demon) wzbudza w niej nieufność i podejrzliwość, umie wyzbyć się uprzedzeń. W efekcie, nie odgradza się od tej nowości, lecz staje się jej częścią, zaprzyjaźniając się z Nathan’ielem i Silas’em. Perypetie tej trójki koncentrują się przede wszystkim na zdemaskowaniu sabotażysty i udaremnieniu jego potwornego planu. To jednak nie wszystko, bowiem w tle obserwujemy również rozwój wątku romantycznego między Elisabeth i Nathan’ielem. Jest on zarysowany bardzo delikatnie (osobiście nie miałabym nic przeciwko, a wręcz wolałabym, gdyby było go więcej) i zarazem bardzo udanie. Podobnie, jak udanie wykreowana została postać głównej bohaterki.

Nathaniel Thorn to czarownik pochodzący z zasłużonego rodu (stąd posiadany przez niego tytuł magistra) „specjalizującego” się w nekromancji. Choć ze względu na swoją pozycję cieszy się dużym uznaniem, nie zachwyca się otaczającą go popularnością. Zamiast niej, wybiera życie samotnika dźwigającego na barkach ciężar dramatycznej przeszłości, w którym towarzyszy mu oddany sługa, Silas. Osiemnastolatek nie nastawia się na zmianę szarej codzienności. Z pewnością nie „posądza” o to wyprawy po oskarżoną o morderstwo bibliotekarkę, Elisabeth Scrivener, którą ma jedynie sprowadzić na przesłuchanie – przecież po wypełnieniu zadania ich drogi rozejdą się na zawsze. Teoretycznie. W rzeczywistości jednak, niedoszła strażniczka wprowadzi „nieco” zamieszania w jego dotychczasową egzystencję. W jego serce, także.
Zabawny i uroczo sarkastyczny, opanowany, z pozoru beztroski i obojętny, dobry i samotny – taki jest Nathaniel, dziedzic znamienitego rodu Thorn’ów, ostatni żyjący potomek. Smutek, poczucie humoru, wielka przyjaźń, rodząca się miłość – wszystkie te aspekty życia młodego magistra idealnie się uzupełniają, a co najważniejsze, są tak wyważone, że nie sposób dopatrzeć się w nich męczących skrajności. Nie ma niczego, co mogłabym uznać za wadę Nathaniel’a. Nie jest to jednak efekt sztucznego wyidealizowania jego postaci przez autorkę, ale zasługa takiego doboru cech, dzięki którym z przyjemnością przyglądałam się temu sympatycznemu osiemnastolatkowi.

Wśród bohaterów drugoplanowych prym wiedzie Silas. Ten młody mężczyzna o pięknej twarzy łączy w sobie pewne...skrajności. Z jednej strony jest niezwykle kulturalny i uprzejmy, w pełni oddany Nathaniel’owi, lecz z drugiej – dosyć nieprzewidywalny. Choć to życzliwe oblicze jest ujmujące, uwagę przykuwa jego szczerość. Silas nie usprawiedliwia swojej „nieprzewidywalności”. Przypomina, że pozytywna postawa nie zmienia jego innych, mało przyjemnych cech. Mimo tych przestróg, nie sposób zapomnieć o opiekuńczości i przyjaźni młodzieńca. Jedyne co można zrobić, to czekać do końca historii, aby przekonać się, kim okaże się naprawdę. Ja – polubiłam go bardzo, niezależnie od jego...inności.  

Okładka – całkiem niezła.

Podsumowując: biblioteki przechowujące magiczne (żywe) księgi, czarownicy, demony, niedoszła strażniczka o nietypowych, jak na człowieka, zdolnościach oraz walka o obronę świata przed zniszczeniem – tak, w skrócie, prezentują się główne elementy fabuły „Magii cierni”. Margaret Rogerson udało się połączyć je w całkiem dobrą opowieść, która wcale nie jest kolejną, utartą historią (sam pomysł z bibliotekami – nieszablonowy), mimo obecności znanych fantastycznych postaci (czarownik, demon), czy motywów (walka dobra ze złem). Choć fabuła nie jest nudna, za największą zaletę książki uważam bohaterów – Nathaniel’a i Silas’a. Ta dwójka bez trudu potrafiła wzbudzić moje zainteresowanie i to właśnie ich perypetie ciekawiły mnie najbardziej. A zastrzeżenia? Mam dwa. Pierwsze, niewielkie –  finalna bitwa mogła być nieco krótsza. Drugie, bardzo istotne – ogromne niedopowiedzenie w końcowej scenie. W zasadzie, można domyśleć się, co nastąpiło dalej, ale takie „dopowiadanie” mnie nie satysfakcjonuje. Bardzo żałuję, że autorka nie zechciała wprost napisać, jak potoczyły się dalsze perypetie bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest warta uwagi – tak więc, polecam.

„[...] – Ostatni miesiąc był najszczęśliwszym okresem mojego życia, odkąd skończyłem dwanaście lat, pomijając może biesy, picie krwi i groźbę demonicznej apokalipsy. Chyba...chyba po części byłem już martwy, zanim się zjawiłaś [...]”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz