Niewiedza
i bezsilność potrafią być uciążliwe i niebezpieczne, szczególnie, gdy los
niespodziewanie wrzuca cię na nieznane wody. I nie mówimy tu o typowych
ludzkich przypadkach, lecz rzeczywistości, w której elfy istnieją naprawdę, a
podjęcie błędnej decyzji może kosztować życie.
➤ Spoilery z pierwszego tomu!
➤ Spoilery z pierwszego tomu!
Świat Felicity stanął na głowie. Nastolatka dopiero co usłyszała, że pojawia się w elfickiej przepowiedni, a chwilę później staje się podejrzaną o morderstwo agenta z krainy elfów. Lee wie, że takie oskarżenie może mieć fatalne skutki. Udaje się więc na misję mającą doprowadzić do wyjaśnienia zagadki. Gdy czas jego podróży dobiega końca, a chłopak nie wraca, Felicity rozpoczyna poszukiwania na własną rękę. Co stało się z Lee? Kto jest sprawcą tajemniczych morderstw?
Felicity w najśmielszych snach nie przypuszczała, że jej szara, przeciętna egzystencja nabierze takiego tempa. Nie dość, że zaczęła przykuwać uwagę najprzystojniejszych mężczyzn, to jej imię znają wszyscy w krainie elfów. Brzmi imponująco, zwłaszcza, gdy doda się do tego perspektywę zostania żoną zjawiskowego Lee. Czy jednak ona sama jest tym wszystkim zachwycona? Średnio. Oczywiście, powodzenie u płci przeciwnej to rzecz miła, ale łączenie swojej przyszłości z elfami i Avalonem to zupełnie inna sprawa. Dziewczyna woli skupić się na szkole i znajomości z Richard'em, lecz, gdy niespodziewanie znika Lee, rusza na poszukiwanie przyjaciela.
Choć w życiu Felicity nastąpiły tak
diametralne zmiany, ciągle pozostaje sympatyczną i zabawną nastolatką. W
prawdzie przyjaciele delikatnie zarzucają Fay, że pewne zachowania nie do końca
zyskują ich aprobatę, ale ja nie uważam, żeby można było jej tak naprawdę
wytknąć niewłaściwą postawę. Fakt, zainteresowanie Richarda troszkę oderwało ją
od rzeczywistości i tu dopatrzyłabym się jakiegoś minusa (podobnie jak w dosyć
spokojnej reakcji na zniknięcie Lee - niby zastanawiała się, gdzie jest, ale
nie odczułam w tej kwestii jakiegoś jej szczególnego lęku). To natomiast, że
nie pozwala sobą pomiatać jest zdecydowanym plusem. W ocenie Fay należy zwrócić
uwagę na inną, ważną kwestię - świetną umiejętność odnajdywania się w trudnych
sytuacjach wynikających z jej powiązania ze światem elfów. Choć właściwie
wszystko jest tu dla niej nowe, a niejednokrotnie też niebezpieczne, nie
wycofuje się do spokojnego, ludzkiego zacisza, lecz stara się stawiać czoło
problemom. Odnajduje się podczas podróży w czasie, odważa się szukać i chronić
Lee. Można więc mówić o niej jedynie w superlatywach. Co zaś do wątku
romantycznego - nie jest on szczególnie rozbudowany, a jednocześnie przez jej
fascynację Richard'em, a nie Lee, nie jest tak całkiem oczywisty, choć
osobiście trzymam kciuki za niesfornego półelfa.
Leander
FitzMor od dawna wiedział, że los jego i Felicity jest powiązany. Ich przyszły
związek nie był więc dla niego niczym zaskakującym. Choć pierwotnie nie myślał
o nim w charakterze romantycznej relacji, lecz pewnego układu, ten racjonalny
punkt widzenia uległ poważnej zmianie. Kiedy więc Fay została oskarżona o
morderstwo wiedział, że sprawą priorytetową jest wykazanie jej niewinności i zapewnienie
bezpieczeństwa dziewczynie, która stała się dla niego kimś wyjątkowym.
Lee to wspaniały, uroczy chłopak,
któremu bez wątpienia zależy na szczęściu Felicity. Szczerość jego uczuć,
troska, całokształt jego osobowości są ujmujące. Ten niezwykły półelf jest
największym atutem całego cyklu. Niestety, w drugim tomie pojawia się bardzo,
bardzo rzadko. Szkoda, że Sandra Regnier aż tak radykalnie okroiła jego
obecność. Po raz setny próbuję zrozumieć, dlaczego autorzy w swoich powieściach
uparcie decydują się na teatr jednego aktora - czyli głównej bohaterki.
Naprawdę lubię Fay, ale to Lee nadaje całej historii błysku. Mam nadzieję, że w
finałowej części zostanie przedstawiony w należyty sposób, a autorka nie
zaplanowała dla niego kolejnych, długich zniknięć. Postać z tak genialnym
potencjałem zasługuje bowiem na jak największe wyeksponowanie.
Bohaterowie
drugoplanowi to przede wszystkim Ciaran Duncan (kuzyn Lee), oczywiście
niesamowicie przystojny półelf, towarzyszący Felicity podczas nieobecności
Leandra (i, według mnie, na swój sposób wypełniający jego pustkę). W zależności
od okoliczności potrafił ją drażnić, zapewniać rozrywkę lub przybywać z pomocą.
Fajna postać, która zapewne powróci w trzecim tomie cyklu.
A oprócz niego na drugim planie ciągle
są oddani przyjaciele Fay. Jest też Richard, którego poznaliśmy w pierwszym
tomie (sympatyczny chłopak, którego również polubiłam, mimo pewnego małego „ale”). ). Z kolei matka Fay nie potrafi uczyć się na błędach, jak
zwykle bije rekordy swoim egoizmem (pokonuje w tej kwestii chyba nawet swojego
syna).
Okładka - charakterystyczna, nieco
mroczna.
Podsumowując: druga część
cyklu zdecydowanie mnie nie zawiodła. Mimo że rozczarowała mnie tak niewielka
obecność Lee (stanowiąca największy minus) i nie zainteresowały mnie zbytnio
podróże w czasie (wyłączając te do jaskiń), powieść porusza tyle wątków, że
wynagradzają one w dużym stopniu to, co nie przypadło mi do gustu. Największe
atuty to fajna fabuła i bohaterowie oraz przedstawiony z wyczuciem elficki
świat (bez masy przytłaczających szczegółów, o czym wspominałam przy okazji
pierwszego tomu). W efekcie książkę czyta się lekko i przyjemnie, a wraz z jej
zakończeniem z wielkim zaciekawieniem czeka się na ciąg dalszy opowieści.
Zdecydowanie polecam.
„[...] Znowu miał ten dziwny wyraz twarzy. Jakby chciał mnie pocałować.- [...] w twojej obecności z moim mózgiem dzieje się coś dziwnego. [...] Te myśli pojawiają się same, gdy tylko poczuję twój zapach. Kim jesteś? [...]”
Zobacz także:
"Pan. Sekretne dziedzictwo króla elfów" - S. Regnier (cykl: "Pan", t. 1)
"Pan. Ukryte insygnia króla elfów" - S. Regnier (cykl: "Pan", t. 3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz