Lojalność i bycie sobą... to cechy, które potrafią wyróżniać z tłumu. Szczególne, gdy inni za wszelką cenę zabiegają o uwagę, będąc niczym chorągiewki na wietrze. Na tym sztucznym tle naturalność jest niezwykłą odmianą, która może poruszyć czyjeś serce.
Sam wiodła
całkiem normalne życie, aż do dnia, w którym dowiedziała się o rozpadzie
małżeństwa rodziców i przeprowadzce do posiadłości nowego partnera matki. Jakby
tego było mało, jego synami okazują się sławetni i aroganccy bracia, Mason i
Logan Kade, gwiazdy tutejszego towarzystwa i zarazem ostatnie osoby, z którymi
nastolatka chciałaby przebywać. Przykra konieczność mieszkania pod jednym
dachem z czasem przestaje być jednak aż tak nieprzyjemnym obowiązkiem. Im
bardziej Sam poznaje swoich nowych towarzyszy, tym lepiej zaczyna się
odnajdywać u ich boku. Co więcej, szybko zauważa, że Mason wzbudza w niej coraz
głębsze uczucia. To poważny problem, ponieważ chłopak niebawem ma zostać jej
przyrodnim bratem.
Samantha
Stratton zdecydowanie nie może narzekać na nudę. Za sprawą nieoczekiwanej
wyprowadzki i poznania rodzinnego sekretu, jej dotychczasowa rzeczywistość w
jednej chwili wywróciła się do góry nogami. Jej życie uczuciowo-towarzyskie nie
pozostało w tyle. Jedyne, co może teraz zrobić, to stawić czoło niespodziewanym
zmianom. Jako że nie uważa ostatnich metamorfoz za szczególnie chlubne, stara
się zataić przed znajomymi ze szkoły prawdę o rozpadzie rodziny i zamieszkaniu
w posiadłości Kade'ów. Co zaś z niesfornymi braćmi? Cóż, w odróżnieniu od
zdecydowanej większość nastoletniego społeczeństwa (głównie żeńskiego),
decyduje się zachować względem nich dystans. Początkowo pozostaje wierna swojej
postawie, nie trwa to jednak długo. Między tą trójką nawiązuje się nić
porozumienia, która szybko przeradza się w dość specyficzną przyjaźń. To zaś,
co Sam czuje do Mason'a, wykracza poza przyjacielską relację. Czy jednak
nastolatka może mieć nadzieję na bliższą znajomość z chłopakiem, o którego
zabiega mnóstwo dziewczyn i który, co gorsza, ma zostać jej przyrodnim bratem?
Choć pod pewnymi względami Samantha
wywarła na mnie pozytywne wrażenie, to całokształt jej postaci nie wzbudził
zbytnio mojej sympatii. Tym, co podobało mi się w niej była umiejętność
reagowania na fałsz i dwulicowość - mając z nimi do czynienia, nie chowała
głowy w piasek, lecz nazywała rzeczy po imieniu. Jej plusem było również
poczucie godności, dzięki któremu nie była jedną z dziewczyn, które ślepo
nadskakiwały Mason'owi i Logan'owi. Negatywnie oceniam jednak jej
niesprawiedliwą i dość niezrozumiałą postawę względem ojca (nie wiem właściwie, czego od niego oczekiwała, mam wrażenie jakby szukała dziury w całym). Nie
przypadł mi do gustu jej związek z Mason'em. Początkowo zapowiadał się
ciekawie, jednak później został sprowadzony przede wszystkim do sfery seksualnej
(mimo że nie jest to dominujący wątek, mocno spłycił on uczuciową stronę ich
relacji). Do pozostałych minusów zaliczam jej obsesję na punkcie biegania
(naprawdę, co za dużo, to nie zdrowo - ten jej sportowy zwyczaj w pewnym
momencie był już nieco irytujący) i dość dziwny pomysł z zachowaniem w tajemnicy
jej przeprowadzki do posiadłości Kade’ów (rozumiem, że nie chciała się chwalić
rozpadem małżeństwa rodziców, ale udawanie, że nie zna braci było dziecinne
i...żenujące). To tyle jeśli chodzi o Sam - była całkiem fajna, lecz tylko na
początku historii.
Mason i Logan
Kade to utalentowani futboliści i niedoścignione marzenie wielu dziewczyn. Do
większości spraw w swoim życiu podchodzą z przymrużeniem oka, są wręcz
chodzącym wcieleniem ignorancji. Tego typu postawę prezentują wobec nowej
partnerki ojca i jej córki. Choć obwiniają go o krzywdę jaką swoją
niewiernością wyrządził ich matce, z kamienną twarzą przyglądają się jego
związkowi i pomysłowi zamieszkiwania w jednym domu z przyszłą macochą i jej
latoroślą. Dość szybko przekonują się jednak, że Sam to całkiem fajna
dziewczyna. Jest tak inna od ślepo wpatrzonych w nich fanek, że chętnie biorą
ją pod swoje skrzydła. Ten niezwykły gest wywołuje poruszenie w towarzystwie.
Ich rówieśnicy próbują zrozumieć, jakim sposobem tak zwyczajna osoba jak
Samantha wkradła się w łaski panów Kade. Nie zdają sobie natomiast sprawy z
tego, że przy okazji udało się jej podbić serce jednego z nich. Co się stanie,
gdy ta tajemnica wyjdzie na jaw?
Lubię motyw buntownika, ale nie w
wydaniu braci Kade. Dlaczego? Otóż, teoretycznie, u każdego z nich można
wskazać jakiś powód buntu, jednakże, patrząc całościowo na ich perypetie,
uważam, że zachowują się tak ze zwykłej przekory i to takiej w złym stylu. Są,
najzwyczajniej w świecie, podli. Uwielbiają upokarzać innych (oczywiście ich
ofiary same się o to proszą - najczęściej są to dziewczyny, pozbawione wstydu i
godności, które za wszelką cenę chcą chociaż chwilę spędzić w ramionach sławetnych
braci, po wszystkim mając zagwarantowaną ich pogardę, a, w najlepszym przypadku,
obojętność - w tej dziedzinie prym wiedzie przede wszystkim Logan). Mając zaś
rodziców z układami, czują się bezkarni. Bardzo nie podoba mi się takie
zachowanie. Wszystko musi mieć jakiś umiar, oni zdali się jednak o tym zapomnieć.
Udają dorosłych (rozmowa Mason'a z ojcem Sam w dniu festiwalu absolwentów), a
tak dużo brakuje im do dorosłości, odpowiedzialnej dorosłości. Czyżby oznaczało to, że w tym aroganckim duecie nie da się
dostrzec żadnych zalet? Niewiele, ale coś się znajdzie. Do plusów zaliczam
silną, braterską więź łączącą Mason'a i Logan'a, ich bliską relację z matką
oraz pełną troski przyjaźń braci z Samanthą. Jeśli zaś chodzi o sferę uczuć,
jakimi Mason darzył Sam, to podobał mi się początek ich znajomości, kiedy
nastolatek, niczym analityk, przyglądał się jej bez słowa. Ta cicha obserwacja
miała w sobie pewien urok. Znikł on jednak wraz z rozwojem ich uczuć, które,
jak już wspominałam, za bardzo zostały sprowadzone do relacji erotycznej.
Szkoda, bo Mason miał w sobie potencjał. Nie był sztuczną postacią, ale jego
charakter okazał się zbyt płytki, abym mogła mieć o nim lepsze zdanie. To samo
tyczy się Logan'a. W efekcie obaj bracia nie zakwalifikowali się do grupy moich
ulubionych (lub przy najmniej lubianych) męskich bohaterów literackich.
Bohaterowie
drugoplanowi? To przede wszystkim Becky, czyli miła, szczera i lojalna, a
zarazem nieco dziecinna, przyjaciółka Samanthy oraz Adam, przystojny futbolista,
walczący z Mason'em o względy Sam. Polubiłam obie te postacie, szczególnie
Adama, który, mimo że nie uniknął pewnych błędów, był sympatycznym chłopakiem
Okładka pasuje do fabuły, wizualnie zaś
jest taka sobie.
Podsumowując: autentyczni
bohaterowie, którzy nie mają zbyt wiele do powiedzenia - tak określiłabym swoje
wrażenia po przeczytaniu książki. Plusem powieści jest to, że autorce udało się
uniknąć wykreowania papierowych postaci (zawsze w pierwszej kolejności zwracam
na to uwagę, od tego w znacznej mierze zależy moja ocena). Tę zaletę Tijan
zepsuła jednak ich płytkością. Wszystko kręci się wokół tego, kto jest
popularny, a tym samym ma władzę dręczenia słabszych i jakiej dziewczynie uda
się spędzić noc z braćmi Kade. Na tym "niesamowitym" tle rozwija się
wątek miłosny Sam i Mason'a, który nie poruszył mnie szczególnie, a dostarczył
jedynie kolejną porcję płytkości i pokazał jak zakochana dwójka (choć nie
tylko) próbuje udawać dorosłych. Średnio to wszystko ciekawe. Czy polecam?
Możecie sięgnąć po "Fallen Crest. Akademia", jeśli chcecie przeczytać
coś "od tak", dla zabicia czasu, nie mając przy tym większych
oczekiwań. Jeśli jednak szukacie czegoś wyjątkowego, albo przynajmniej
interesującego, sugeruję poszukać innej książki.
„[...] Był jak posąg, jak bóg wykuty w kamieniu, delikatnie oświetlony. Jego spojrzenie było przenikliwe, jakby patrzył w głąb mnie [...]”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz