3.03.2017

"Caraval. Chłopak, który smakował jak północ - Stephanie Garber


Szara rzeczywistość bywa męcząca. Nic dziwnego, że ludzie chętnie od niej uciekają. Zmęczeni codziennością, wolą, niekiedy, zachwycać się czymś iluzorycznym, co, choć na moment, pokoloruje ich świat. Taka chwila wytchnienia potrafi być bardzo pomocna, o ile pozostanie tylko chwilą. W przeciwnym razie, iluzja może się okazać zgubna.

Siostry Dragna, Scarlett i Donatella (Tella), od najmłodszych lat doświadczyły wielu smutnych zdarzeń. Matka dziewczynek odeszła, a ojciec skutecznie zamienił ich życie w piekło. Tella, nie mogąc znieść napiętej sytuacji, marzyła o tym, aby opuścić wyspę, która, jak dotąd, nie była ich domem, lecz więzieniem. Niespodziewanie nadarza się ku temu wspaniała okazja w chwili, gdy Scarlett dostaje potrójne zaproszenie od wielkiego Mistrza Legendy na Caraval, najwspanialsze, magiczne widowisko. W dotarciu do zaczarowanej krainy pomaga siostrom tajemniczy żeglarz, Julian. Na miejscu czeka ich udział w niezwykłej grze: celem będzie odnalezienie Donatelli, zaś nagrodą - spełnienie marzenia. Droga ku temu okazuje się jednak bardzo niebezpieczna. Gdy wokół iluzja miesza się z rzeczywistością, trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co fikcją. Z jakiego powodu Mistrz zaprosił siostry na Caraval? Kim tak naprawdę jest Julian, i jakie są jego zamiary względem Scarlett?

Scarlett i Tellę łączy bardzo silna więź. Od dziecięcych lat dziewczynki otaczały się wzajemnie troską. Zapewniały tym sobie wsparcie, ale dawały też ojcu powód do tego, aby, żerując na ich siostrzanej miłości, mógł je bardziej krzywdzić. Wiedział bowiem, że będzie najskuteczniej kontrolował je wówczas, kiedy za winę jednej, karę poniesie druga. Ciągły lęk przed nim sprawił, że obie pragnęły tylko jednego: uciec przed jego okrucieństwem. Scarlett upatruje ich szansy w swoim zbliżającym się ślubie z hrabią. Choć nigdy go nie widziała, a jedynie korespondowała z nim, wierzy, że życie u jego boku będzie lepsze niż dotychczas. Jej plany może jednak pokrzyżować niespodziewany wyjazd na Caraval. Scarlett planuje więc zostać na nim tylko jeden dzień. Wszystko komplikuje się, kiedy znika Tella. Okazuje się, że stała się elementem gry, zgubą, którą uczestnicy będą musieli odnaleźć. Z pozoru niewinna zabawa zaczyna stawać się coraz bardziej niepokojąca. W grze towarzyszy Scarlett Julian. Dziewczyna nie ufa mu, lecz woli jego obecność niż świadomość, że jest całkiem sama. Poszukiwania siostry zbliżają ich do siebie. Z jego osobą związane jest jednak tyle tajemnic. Czy więc wiara w jego uczucia nie okaże się największą iluzją?
Scarlett to rozważna dziewczyna. Dla dobra swojego małżeństwa, odrzuca myśli o udziale w Caravalu, lecz Tella, za jej plecami, organizuje ich wyjazd na wielkie, czarodziejskie widowisko. Niestety, nie było ono dla Scarlett ucieczką od problemów, ale kolejnym, traumatycznym wydarzeniem. Za to, jak radziła sobie po zniknięciu Donatelli, należą się jej słowa uznania. Świadomość ścigania się z czasem i narażenia się na niebezpieczeństwo dla dobra siostry wymagało od niej wiele odwagi. Poważnym utrudnieniem była ciągła niepewność, czy to, co się dzieje to prawda, czy iluzja. Mimo że takie rozważania potrafiłyby złamać psychicznie niejednego człowieka, Scarlett starała się zachować trzeźwość umysłu, choć, co zrozumiałe, zdarzało się jej wyciągać błędne wnioski. Jeśli chodzi o jej relację z Julianem, uważam, że, mimo iż rozwijała się na tle magicznego świata, jej samej zabrakło magii. Dostrzegałam między nimi iskrzenie, jednak nie uznałabym tego za bardzo romantyczną i niezwykłą więź. Niewątpliwie jednak, wątek dotyczący ich znajomości zainteresował mnie i sprawiał, że fabuła była ciekawsza.
Juliana Marrero poznajemy jako żeglarza zapewniającego siostrom transport na Caraval, co , jak wkrótce się okaże, nie było bezinteresowną pomocą. Ten nieokiełznany chłopak jest chodzącą zagadką. Ciągle towarzyszy Scarlett. Mimo że początkowo nie są sobie zbyt bliscy, decyduje się jej pomóc w odnalezieniu Telli. Niby w trakcie gry zdradza jej pewne informacje na swój temat, ale część z nich mija się z prawdą. Choć zaś wie, jak wielką rolę w magicznej krainie odgrywa iluzja, sam wciąga się w fikcję rzekomego narzeczeństwa z Karmazynką, jak pieszczotliwie nazywa Scarlett. Bez wątpienia, dziewczyna nie jest mu obojętna, jednak czy na tej postawie można mówić o jego autentycznych uczuciach?
Chociaż Julian nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, ciekawiły mnie skrywane przez niego tajemnice. Biorąc pod uwagę całą jego historię, trudno jednoznacznie go ocenić. To, co należałoby mieć mu za złe, w szerszej perspektywie nabiera nieco innego znaczenia. Osobiście nie postrzegam go negatywnie, choć to, co zrobił, bez wątpienia mogło zrazić do niego Scarlett. Zaczynając lekturę interesowało mnie to, jak przedstawiona zostanie miłosna relacja pary bohaterów. Zawsze w takim wątku zwracam uwagę przede wszystkim na postać męską, bowiem uczucia widziane jej oczami są dla mnie najbardziej emocjonujące. Tego jednak zabrakło mi u Juliana. Drobnym pocieszeniem są natomiast dwie kwestie. Po pierwsze, wymyślone przez niego określenie "Karmazynka" jest urocze, i za nie tajemniczemu żeglarzowi należy się plus. Po drugie, najbardziej podobała mi się jego ostatnia rozmowa ze Scarlett. W jej trakcie najwyraźniej wyczuwałam emocje Juliana. Nie jest to wprawdzie wiele, ale i tak stanowi miły akcent. Gdyby takich momentów było więcej, jego postać byłaby znacznie ciekawsza.

Na koniec chciałabym wspomnieć jeszcze o Telli i Mistrzu Legendzie. Tella, w odróżnieniu od siostry, jest bardziej impulsywna. W efekcie, jest gotowa ponieść duże ryzyko, aby dostać to, na czym jej zależy. Dlatego też, w tajemnicy przed Scarlett, planuje ich wspólny wyjazd na Caraval. Choć jest drugoplanową bohaterką, to jej postać jest niezmiernie ważna. Podjęte przez nią decyzje wprowadzają w ruch całą serię wydarzeń. Donatella postawiła wszystko na jedną kartę. Wymagało to od niej sporej odwagi, bez wątpienia przyświecały jej dobre intencje. Niezależnie od tego, pewnych jej postanowień nie pochwalam. Postępowanie według zasady "cel uświęca środki" może być bowiem bardzo ryzykowne.
I jeszcze kilka słów o Mistrzu. Legenda jest niczym duch - ciągle obecny, chociaż niewidoczny. To bardzo tajemnicza i intrygująca osoba, w różny sposób przedstawiana w trakcie całej historii. Niewiele o nim wiadomo, stąd też trudno w jakikolwiek sposób go oceniać. Pewne jest jednak to, że jego postać nadaje magii całej fabule. Z tego też powodu, interesujące byłoby poznanie, w kolejnej części cyklu, perypetii tego wybitnego iluzjonisty.

Okładka jest wspaniała. Pomysł, dobór kolorów i prześliczna czcionka w tytule tworzą razem piękną kompozycję.

Podsumowując: książka mnie nie zachwyciła. Po raz kolejny trafiam na publikację, której bohaterowie nie przemawiają do mnie, ze względu na brak ich autentyczności. To poważny minus, jednak trzeba podkreślić też atuty powieści. Należą do nich pomysłowa fabuła oraz szereg tajemnic czekających na odkrycie. To właśnie one sprawiają, że "Caraval "zasługuje na uwagę.

„Witajcie, witajcie na Caravalu! To najwspanialsze widowisko na lądzie i morzu. [...] Zanim jednak wejdziecie do naszego świata, pamiętajcie, że to tylko gra. To, co dzieje się za tymi wrotami, może was przerazić lub zachwycić, ale nie dajcie się zbić z tropu. Będziemy próbowali was nabrać, ale to tylko teatralna ułuda. Świat iluzji. Wprawdzie chcemy, byście dali się ponieść, ale miejcie się na baczności. Urzeczywistnione sny są bardzo piękne, jeśli jednak się z nich nie obudzicie, zamienią się w koszmary”.


1 komentarz:

  1. I tutaj sprawdza się stare ludowe porzekadło:
    "Są Janusze Budownictwa, i Juliany żeglarstwa.
    Żadnym z nich nie można ufać".

    OdpowiedzUsuń