Była w nim zakochana od ośmiu lat. A on planował wspólną przyszłość z jej siostrą...
Salem przebywa w Szkole dla Trudnych Nastolatek. Kiedy nocą wraz z przyjaciółkami wymyka się do baru, natrafia na Arrowa, chłopaka swojej siostry, Sary. Jego widok zaskakuje ją – jest ostatnią osobę, której mogłaby się spodziewać. Jednak, jeszcze bardziej zadziwiający jest fakt, że towarzyszącą mu dziewczyną nie jest Sara...
W wieku dziesięciu lat Salem Salinger i jej starsza siostra zamieszkały w domu przyjaciółki ich zmarłej matki. To tu poznały Arrowa Carlisle, syna nowej opiekunki, który wkrótce zaczął spotykać się z Sarą. Z biegiem czasu związek tej dwójki stawał się coraz bardziej poważny, zaś Salem pozostawało jedynie przyglądać się ukochanemu chłopakowi. I kochać go skrycie. Wszystko zmienia się jednak, gdy Arrow niespodziewanie zjawia się w rodzinnym miasteczku i zostaje zatrudniony w jej szkole jako trener piłki nożnej...
Serce Salem przepełnia bezgraniczna miłość do Arrowa. Jest nim zachwycona, zafascynowana. Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się ta głębia jej uczuć, choć chwilami było w tym coś obsesyjnego. Osiemnastolatka przedstawiana jest w kontraście do Arrowa oraz Sary – oni więc są idealni, ona lubi łamać zasady. Fakt, łamie je, ale nie jest to coś oburzającego. Po prostu chce żyć po swojemu. Salem może pochwalić się talentem piłkarskim, ale ta cecha nieszczególnie przypadła mi do gustu. Wolałbym, aby autorka wybrała jej inną dyscyplinę niż piłkę nożną. Tym jednak co uważam za największą wadę jest wątek erotyczny. W większości jest żenujący – wszystko przez bezsensowne erotyczne dialogi bohaterów. Najwyraźniej autorom nie wystarczy samo przedstawienie relacji seksualnej i chyba zaczynają prześcigać się, kto wymyśli bardziej „wyzywające” teksty, które często brzmią idiotycznie. Dla mnie takie ukazywanie tej tematyki jest odpychające (a jeden z epizodów z omawianej książki jest wręcz ohydny). Gdyby z perypetii Salem wyciąć tą część fabuły, która skupia się na poszczególnych częściach ciała i tym, do czego będą użyte, bohaterka wywarła by na mnie lepsze wrażenie. A tak – tylko na tym straciła.
Perfekcyjnie poukładane życie Arrowa Carlisle tak bardzo się skomplikowało. Sportowiec, zamiast rozgrywać kolejne mecze i prowadzić swoją drużynę do wygranej, utknął w rodzinnym mieście jako trener nastolatek, które (poza jednym wyjątkiem), nie mają pojęcia o piłce. Do tego jest jeszcze ona. Salem. Dziewczyna, którą znał od lat, a tak naprawdę zobaczył dopiero teraz...
Arrow to dosyć trudna postać. Wszystko przez jego perfekcjonizm tak uparcie wpajany mu przez matkę. Dwudziestotrzylatek nie umie radzić sobie z tym, co burzy jego uporządkowaną rzeczywistość. Jest przez to nieprzyjemny i pełen gniewu i właśnie w tym klimacie rozwija się jego znajomość z Salem. Mam mieszane uczucia względem zachowania Arrowa. Oczywiście Salem zachwyciłoby niemal wszystko, co robi, jednak mnie nie ujmowały jego oschłość i tak zacięte rozładowywanie emocji za pomocą relacji seksualnej, która zdominowała ich...”przyjaźń”. Erotyka w jego wydaniu mnie nie zainteresowała (co oczywiste, oceniam ją tak samo jak w przypadku głównej bohaterki), charakter miał średni – w efekcie więc, nie dołączę do grupy tych czytelniczek, którym spodobała się jego postać.
Wśród bohaterów drugoplanowych znajdują się przyjaciółki Salem. To fajne i lojalne dziewczyny – każdej z nich poświęcone są kolejne tomy cyklu. Nie sposób nie wspomnieć też o matce Arrowa (która chyba pomyliła wychowanie z tresowaniem) oraz Sarze – dającej się poznać jako antypatyczna osoba.
Okładka – ładna.
Podsumowując: książka podobała mi się mniej więcej do połowy. A później? Później nastała erotyczna monotonia. Wszystko sprowadzało się do jednego tematu, który stanowił właściwie jedyną fabułę. Ja jednak, zamiast czytania o seksualnych wyczynach połączonych z rozmowami tak prymitywnymi, że aż śmiesznymi, wolałabym dowiedzieć się czegoś więcej o bohaterach – zwłaszcza o historii Arrowa. Naprawdę, nie mam nic przeciwko erotyce. Dobrze przedstawiona i wkomponowana w perypetie postaci potrafi być atutem – lecz tu z pewnością nim nie była. Takie jej przedstawienie absolutnie nie trafia w mój gust. Na szczęście przez kilka końcowych rozdziałów mogłam od niej odpocząć, co ostatecznie wybroniło książkę od otrzymania niższej oceny. I druga sprawa – opisy wyglądu czy charakteru są istotne, co raz można je przypomnieć, ale nie za często i w miarę możliwości – innymi słowami. Tu jednak natrafiłam na przedziwne upodobanie autorki do dwóch nazbyt chętnie powtarzanych wyrażeń: „muśniętych słońcem włosów” Arrowa i „wiedźmowatego serca” (a także oczów i imienia) Salem. Po którymś z kolei razie miałam już ich przesyt. Jeśli lubicie historie głównych bohaterów zamknięte w jednym tomie, właśnie taką formę otrzymacie. Choć jednak w następnych zaprezentowane zostaną losy przyjaciółek Salem, obawiam się, że istnieje duże prawdopodobieństwo znacznego wyeksponowania erotyki (tak jak tutaj), która zniechęca mnie do sięgnięcia po kontynuacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz