18.08.2022

"Lekcja pierwsza: Nie przeklinaj dyrektora swego" - Ellen Stellar/ Elena Zvezdnaya


Sztuka rzucania uroków to nie łatwa sprawa. Owszem, bywają wśród nich te niegroźne, jednak niektóre potrafią skrzywdzić lub spowodować pewne...komplikacje.
 
  Deyi Riate, adeptce Akademii Uroków, grozi wyrzucenie z uczelni. Dziewczyna, chwytając się ostatniej deski ratunku, stara się przekonać Riana Tiera, nowego dyrektora, że jej wiedza pozwala na kontynuowanie nauki. Chcąc jednak udowodnić swoje umiejętności, niechcący rzuca na niego zaklęcie. Problem w tym, że nie wie, jakim czarem się posłużyła. Sądząc po reakcji lorda Tiera, nie było to nic dobrego...

  Konieczność łączenia pracy i nauki to nie małe wyzwanie. Poprzedni dyrektor był wyrozumiały, ale jego następca... Cóż, zdążył już wyrzucić część pechowców. Teraz przyszła kolej na nią. Nie! To nie może się tak skończyć. Musi coś wymyślić.
Kto by pomyślał, że rozmowa z adeptką czwartego roku tak go... zaskoczy. Z pewnością nie tego się spodziewał. Czasu jednak nie cofnie. Urok został rzucony, a on musi stawić mu czoła. Jedno jest pewne – łatwo nie będzie. 
Deya Riate to skromna i pracowita dziewczyna, która niechcący wplątała się w kłopotliwą i niebezpieczną sytuację. Jej problemem nie jest tylko przeklęcie dyrektora, ale również odnalezienie grasującego po okolicy mordercy. Jako że dwudziestolatka jest sympatyczna, można ją polubić. Niestety, perypetie Deyi nie wywołały na mnie większego wrażenia. Były  co najwyżej neutralne.
Lord Rian Tier to magister czarnej magii i nowy dyrektor Akademii Uroków. Ten wpływowy mężczyzna daje się poznać jako dosyć chłodny, nie rzadko zirytowany i zasadniczo wybredny wobec kobiet. Istotną częścią fabuły jest jego... burzliwa relacja z Deyą. Byłam jej ciekawa – na początku. Później przekonałam się, że znajomość tej dwójki jest mało autentyczna. Zresztą lord Tier, jako bohater, również.
 
  Wśród postaci drugoplanowych nie ma takich, które wyróżniałyby się na tle innych osób (lub istot bowiem mamy tu reprezentantów m.in. wampirów, trolli, goblinów, zmiennokształtnych, elfów i centaurów).
 
Okładka – śliczna.
 
Podsumowując: szkoły magii to jeden z moich ulubionych motywów. Książka z Akademią Uroków wydawała się więc ciekawym wyborem, niemniej, ostatecznie nie przekonała mnie za bardzo do siebie. Za największy minus uważam zbyt powierzchowne przestawienie niektórych wątków, zwłaszcza znajomości lorda Tiera z Deyą oraz prowadzonego przez nią śledztwa (choć, biorąc pod uwagę jego przebieg, „śledztwo” to za duże słowo). Wszystko to przypominało bardziej albo szkic powieści, albo debiut autorki, która dopiero uczy się swojego fachu. Dodatkowo bohaterowie nie wzbudzali większych emocji, a dialogi – chwilami były mało naturalne. Szkoda, że Ellen Stellar/ Elena Zvezdnaya nie wykorzystała potencjału stworzonej przez siebie historii. Mogło być naprawdę interesująco, a wypadło średnio. W efekcie, nie czuję się na tyle zainteresowana, aby kontynuować cykl.
 
„[…] A teraz proszę się nie ruszać i mi nie przeszkadzać, bo nie ręczę za siebie i jeszcze niechcący pana… przeklnę! […]”.


Na Instagramie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz