24.11.2020

"I see you" - Ker Dukey, D.H. Sidebottom


Kolejne zlecenie. Tym razem – brutalny gwałt. Nie, nie on miał tego dokonać, lecz jego brat. On miał udokumentować „dzieło”. Uwiecznić je. Nie przewidział tylko jednego – nieoczekiwanych emocji, które wzbudzi w nim przyszła ofiara. Tego, że zamiast cierpienia, będzie chciał jej ocalenia.

Makabryczna napaść rujnuje spokojną egzystencję Niny Drake. Załamana dziewczyna, starając się uciec od przeszłości, przeprowadza się do nowego miasta. Gdy niebawem do sąsiedniego domu wprowadza się młody mężczyzna, Devon Trent, jego obecność napawa ją niepokojem. Z czasem jednak przekonuje się, że to dobry i troskliwy człowiek. Wspólnie spędzany czas zbliża ich do siebie, a Nina zaczyna wierzyć, że szansa na nowy początek jest w zasięgu ręki. Niestety, nie przypuszcza, że równie blisko czai się oprawca, który tym razem nie zamierza darować jej życia.

Ta noc zniszczyła ją, zdewastowała. Odebrała radość i poczucie bezpieczeństwa. Dawna rzeczywistość przepadła bezpowrotnie, a ona nie ma już do czego wracać. Może jedynie uciekać, choć doskonale wie, że jej kat powróci. Mimo upływu czasu, przeżyty koszmar niezmiennie przepełnia ją lękiem. Choć najchętniej zaszyłaby się w domu, z dala od ludzi, zdaje sobie sprawę, że musi w końcu zrobić krok ku nowemu. Niespodziewanym bodźcem okazuje się towarzystwo Devon’a pomagającego uporać się jej ze skutkami gwałtu. Gwałtu, o którym wie więcej, niż Nina mogłaby się spodziewać.
Historia dwudziestoczterolatki (miłej i dzielnej, ale jak dla mnie – neutralnej) skupia się na dwóch punktach – napaści oraz znajomości z Devon’em. Ogrom cierpienia, który spadł na barki Niny przytłoczył ją, ale nie złamał. Następstwa doświadczonej traumy nie pozwalają jej wprawdzie o sobie zapomnieć, ale nie są wyeksponowane do tego stopnia, aby uznać, że perypetie dziewczyny zostały zdominowane wyłącznie przez ten wątek. Z kolei jej relacja z nowym sąsiadem rozwija się zasadniczo we właściwym tempie – nie jest więc ani zbyt ekspresowa, ani zbyt wolna. Ale niestety, nie jest też emocjonująca. Raczej zwyczajna, czego nie można powiedzieć o wybranku serca.

Devon kocha fotografować. To nie tylko jego praca, to jego obsesja. Możliwość uchwycenia ostatnich chwil życia ofiar i przeżywania ich emocji...tak, to czysta ekscytacja. Jednak, nie tym razem. Piękna Nina fascynuje go, sprawia, że przeraża go jej krzywda. Dla niej jest gotów opuścić brata. Pytanie tylko, czy brat jest gotów pozwolić im odejść?
Żałuję, że Devon nie miał szansy na lepsze dzieciństwo, na lepszą egzystencję. Jego postawa wobec Niny udowadnia, że byłby dobrym człowiekiem. Lecz zwyrodniały ojciec przekreślił jego przyszłość. Zaszczepił w nim mrok, który pochłaniał go bez reszty. Choć jestem w stanie zrozumieć, co ukształtowało Devon’a, nie mogę go usprawiedliwić – chora pasja, której się oddaje to bezgraniczne zło, a pozytywne chwile w jego wykonaniu nie są w stanie przyćmić jego zepsucia. Szkoda, że u jego boku nie było kogoś, kto pomógłby mu, zanim wkroczył na tak makabryczną drogę. Wszystko mogło potoczyć się inaczej.

Wśród bohaterów drugoplanowych najważniejszą postacią jest Noah, brat Devon’a. O ile w przypadku „fotografa” można dopatrzeć się jakiegokolwiek przebłysku dobra, o tyle w przypadku Noah’a jest to niemożliwe. To potwór, nie człowiek. Co innego szeryf Logan – wprawdzie nie odgrywa tak znaczącej roli w całej historii, ale jest całkiem sympatycznym mężczyzną.

Okładka – bardzo wymowna, pasująca do braci Trent.

Podsumowując: największą zaletą „I see you” jest brak niepotrzebnego przeciągania fabuły. Autorkom udało się też dobrze przedstawić obraz psychopaty – jego mentalność i zachowanie. Udało się ukazać mrok, brutalność, a gdzieś pomiędzy nimi rodzące się uczucie. To wszystko mogłoby stworzyć interesującą całość, gdyby tylko snuta opowieść zdołała mnie przekonać. Tak jednak nie było. Choć w książce pojawia się wiele emocji, miałam wrażenie, że są one ukryte za jakąś zasłoną – czytałam o nich, ale nie mogłam ich poczuć. To bardzo poważny minus, który nie pozwala mi ocenić tej powieści jako dobrej czy wciągającej. Po prostu – zapoznałam się z jej treścią i nic poza tym. Tak więc, nie polecam.  

„ [...] Kiedyś kochałam życie, byłam szczęśliwa i usatysfakcjonowana [...]. Teraz nie jestem w stanie znieść swojego widoku w lustrze. Wpatruję się w pustą, poczwarną skorupę i ducha przeszłości. Ducha, który boi się własnego cienia [...]”.


Na Instagramie 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz