25.02.2020

"Nowicjuszka" - Trudi Canavan


Sekrety...choć kusząca bywa chęć ich poznania, niekiedy lepiej jest aby, skrywała je zasłona tajemnicy i milczenia. Przypadkowe dostrzeżenie czegoś, co powinno pozostać ukryte, może okazać się bowiem bardzo niebezpieczne.

➤ Spoilery z pierwszego tomu!

Sonea, rozpoczynając naukę w Gildii, szybko przekonuje się, że wkracza na kolejny, trudny etap swojego życia. Jej pochodzenie sprawia, że nauczyciele i uczniowie patrzą na nią z niechęcią. Szkoła przetrwania, jaką zaplanował dla dziewczyny jeden z nowicjuszy, nie jest jej jedynym zmartwieniem. Ciągle żywym pozostaje wspomnienie Akkarin'a uprawniającego czarną magię. Choć nastolatka marzy o jego zdemaskowaniu, zdaje sobie sprawę, że nieprzemyślany krok mógłby być katastrofalny w skutkach. Na razie woli więc unikać maga jak ognia. Z czasem jednak okazuje się, że Wielki Mistrz ma wobec niej inny plan.
 
Slumsy...to, w oczach wielu osób z Gildii, niewybaczalna przywara Sonei. Z tego też względu może ona zapomnieć o znalezieniu wśród uczniów przyjaznego towarzysza, a ze strony grona pedagogicznego, mimo drzemiącego w niej ogromnego potencjału, może spodziewać się co najwyżej chłodnej obojętności. Choć osamotniona dziewczyna, koncentrująca się niemal wyłącznie na nauce, stara się schodzić wszystkim z drogi, staje się celem nieustępliwego dręczyciela, Regina, i jego popleczników. Jej fatalną sytuację dodatkowo komplikuje pewna niespodziewana wizyta Wielkiego Mistrza.
Sonea to inteligentna, rozsądna i dojrzała nowicjuszka, której nie brak magicznych zdolności. Mimo że bycie odrzuconą i prześladowaną nie napawa jej radością, nie poddaje się. Jest wręcz skrajnie samodzielna, co odzwierciedla jej konflikt z Regin’em. Przebieg tego wątku obserwujemy przez całą książkę. Z jednej strony jest interesujący, lecz z drugiej, frustrujący - przez brak reakcji magów na tak perfidne zachowanie wspomnianego nowicjusza oraz fakt, że Sonea uparcie stara się zachowywać je w tajemnicy. Choć w znacznej mierze rozumiem jej postawę, uważam, że jest zbyt przejaskrawiona (Sonea jest aż nadto pobłażliwa, a Regin aż nadto nie obawia się żadnych konsekwencji - nawet ze strony mentora dziewczyny). Drugim istotnym wątkiem w historii nastolatki jest obecność Akkarin'a. Po początkowym unikaniu czarnego maga, nowicjuszka musi w końcu zaakceptować fakt, że jest on bliżej niż by chciała. Choć nie narzuca jej swojego towarzystwa, doskonale wie, co dzieje się w jej życiu. Jest trochę jak duch - to, że go nie widać, nie znaczy, że go nie ma. Pojawienie się Akarrina w perypetiach Sonei to, jak dla mnie, najciekawszy punkt w całej powieści. Sama zaś bohaterka to sympatyczna dziewczyna, której dojrzałość sprawia, że nie męczy swoją osobą. Wprost przeciwnie - powoduje, że chętnie obserwuje się jej poczynania.

Uprawianie czarnej magii przez Wielkiego Mistrza przeraziło Soneę i Mistrza Rothen’a, lecz największym ciosem okazało się dla Administratora, Lorlen'a, który od lat przyjaźnił się z Akkarin'em. Świadomość, że człowiek, któremu ufał, podąża zakazaną magiczną ścieżką, jest załamująca. Lorlen nie ma w tej sytuacji zbyt wielkiego pola manewru. Nie chce się zdradzić przed Akkarin'em, obawiając się jego nieprzewidzianej reakcji. Jednocześnie ciągle trzyma się resztek nadziei, że jego przyjaciel jest niewinny. Ta wiara staje jednak pod znakiem zapytania, kiedy dowiaduje się o serii tajemniczych morderstw.
Akkarin to z kolei niezawodny obserwator. Nie mówi wiele, nie wyjaśnia dotyczących go wątpliwości - po prostu działa tak, aby móc realizować znany tylko sobie plan.
Choć Akkarin nie pojawia się zbyt często, jest, obok Sonei, centralną postacią całej historii. Z jednej strony autorka prezentuje nam codzienne zmagania bohaterki jako nowicjuszki Gildii, lecz z drugiej, wszystkie inne wątki krążą wokół Wielkiego Mistrza. Właśnie powiązania z osobą czarnego maga sprawiają, że opowieści te stają się interesujące (pewien wyjątek stanowią perypetie Dannyl'a. Propozycja, aby przyjrzał się etapom dawnej podróży Akkarin’a wydawała się ciekawa, ale została zdominowana zbyt długimi opisami podróży, którą odbywał on sam). Jego tajemniczość i charyzma czynią z niego postać, na którą nie sposób nie zwrócić uwagi. Jako że jest on moim ulubionym bohaterem, liczę na to, że tytuł trzeciego tomu – „Wielki Mistrz” - to zapowiedź zdecydowanie dokładniejszego wyeksponowania Akkarin'a na kartach książki.

Bohaterowie drugoplanowi to, obok Tayend'a i Dorrien'a, właściwie wszyscy wymienieni wyżej (oczywiście, poza Soneą), czyli: Mistrz Rothen (jak zwykle pozostaje troskliwym opiekunem wobec swojej podopiecznej. Traktuje ją jak córkę, więc mocno przeżywa trudności, jakie na nią czekają), Lorlen (jego wątek skupia się na próbach poradzenia sobie z tajemnicą przyjaciela. Właśnie ta przyjaźń i fakt, jak nie łatwo mu pogodzić się z nieznaną mu dotąd naturą Akkarin'a czynią perypetie Administratora ciekawymi), Mistrz Dannyl i jego asystent Tayend (obaj zajmują się szczegółami podróży Akkarin'a. Są całkiem sympatyczni, choć całość ich wątku nie jest zbyt interesująca - przez wspomniane opisy wyprawy maga), Dorrien (syn Rothen'a, również sympatyczny chłopak, jedna z nielicznych osób przyjaznych Sonei) i w końcu Akkarin (postać, która nadaje całej historii magii).

Okładka - może być

Podsumowując: w odróżnieniu od pierwszego tomu, w którym autorka poświęciła zbyt dużo miejsca mało istotnemu i nudnemu wątkowi dotyczącemu ucieczki Sonei przed magami, „Nowicjuszka” unika podobnego błędu. Perypetie głównej bohaterki i stopniowo wychodzącego z cienia Akkarin'a to dwa najważniejsze zagadnienia, które Trudi Canavan otacza bardzo rozbudowaną opowieścią, ale tym razem, właściwie każdym z pomniejszych wątków (z wyjątkiem - powtórzę kolejny raz - podróży Dannyl'a), nawet tych dosyć zwyczajnych, potrafi wzbudzać zainteresowanie. Choć pisze o wszystkim bardzo obszernie, robi to z taką umiejętnością, że powieść czyta się lekko i przyjemnie. W efekcie druga część „Trylogii Czarnego Maga” przykuwa uwagę czytelnika i zdecydowanie zachęca go do sięgnięcia po „Wielkiego Mistrza”, czyli finałową odsłonę cyklu. Polecam.

„[...] – Nieważne, czy mi wierzysz, czy nie, Soneo. –Zmrużył oczy, patrząc ku drzwiom, które uchyliły się nieco. – Pamiętaj jednak, że jeśli piśniesz słówko o tym, co tu widziałaś, sprowadzisz zagładę na wszystko, co jest ci bliskie [...]”.

Zobacz także:

1 komentarz: