25.07.2025

"Słony mech" - Monika Grabowska

 
„[…] Blade oblicze zamajaczyło na obrzeżach mojego wzroku. Wyraźniejsze niż zwykle, a jednak tak samo nieuchwytne. Uchyliło zamglone, nieistniejące wargi, jakby chciało coś powiedzieć, zawołać, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk […]”.
 
  Mara wraz z grupą przyjaciół wygrywa uczelniany konkurs, dzięki któremu może uczestniczyć w renowacji Wierzbowego Dworu. Jej zainteresowanie tym modernistycznym zabytkiem nie jest przypadkowe. Dziewczyna doskonale zna to miejsce, a miesięczny pobyt w jego murach jest dla niej nie tylko okazją do zdobycia doświadczenia, ale przede wszystkim szansą na zmierzenie się z przeszłością. Choć Mara wie, że nie będzie łatwo, nie przypuszcza, że będzie musiała stawić czoło komuś, kto miał na zawsze zniknąć z jej życia. I czemuś, co sprawi, że ponownie zacznie wątpić w to co jest prawdą, a co iluzją.

  Gdyby była rozsądna, trzymałaby się od Wierzbowego Dworu z daleka. Lecz jest w nim coś,  co ją przyciąga... I właśnie dlatego jest tu ponownie. Razem z przyjaciółmi – i pod nadzorem asystenta profesora – pracują nad przygotowaniami do renowacji. W ich trakcie natrafiają na zadziwiające informacje o historii budynku. W między czasie Marę po raz kolejny zaczynają męczyć halucynacje. A to dopiero początek koszmarnej przygody.
W „Słonym mchu” kluczowe są dwa wątki. Pierwszym są niepokojące zdarzenia związane z Wierzbowym Dworem, w tym omamy, z którymi musi mierzyć się Mara. Drugim jest relacja z mężczyzną, który przed laty był jej bardzo bliski. Nie jest to typowy wątek miłosny, ale odrobiny romansu można się tu dopatrzeć. I, co warto zaznaczyć – przez większość fabuły całkiem dobrze czytało się o tej „parze”.
 
  W całej opowieści istotną rolę odgrywają przyjaciele głównej bohaterki. Ich perypetie są z nią mniej lub bardziej powiązane. Z całej trójki najsympatyczniejszy wydał mi się Orlo. Aksela, z racji na jego zachowanie, trudno jednoznacznie ocenić. Za dziwną zaś uważam znajomość z Różą. Chwilami nie do końca rozumiałam, o co chodziło w jej przyjaźni z Marą.
Jako że Wierzbowy Dwór raczej nie sprawiał wrażenia typowej rezydencji, osoby z nim związane również typowe nie są. Mamy tu więc dwie siostry, specyficzne tak jak ich imiona – Martwia i Żywia. Wraz z nimi poznajemy też Feliksa, którego nie ma wprawdzie w tekście zbyt wiele, ale jest młodzieńcem, którego można polubić.
 
Okładka – fajna. Niby sielska, ale to oko... Nieco złowieszcze.
 
Podsumowując: „Słony mech” to książka z potencjałem, w znacznej mierze wykorzystanym, ale z uwieńczeniem historii, który ani mi się nie spodobał, ani nie przekonał. I tak – pozytywnie oceniam pomysł. Powrót do dworu, w którym drzemią mroczne sekrety brzmi ciekawie. Szkoda tylko, że aspekt związany z renowacją nie został bardziej wyeksponowany. Początkowo zakładałam, że Wierzbowy Dwór okaże się klimatycznym zabytkiem. Taki jednak nie jest i choć wizualnie niezbyt wpisuje się w mój gust, akceptuję go. W fabule dosyć ważną funkcję odgrywa natura. Jest dobrze wkomponowana w opowieść, ale sama w sobie nie wywołuje na mnie większego wrażenia. Monika Grabowska nieźle wykreowała bohaterów. Stanowią całkiem liczną grupę, ale każdy z nich jest inny. Zaletę stanowi również relacja Mary z mężczyzną z przeszłości. Jak wspominałam, nie jest to typowy romans, ale dzięki niemu fabuła z pewnością zyskuje (przynajmniej przez większość czasu). Na dużą pochwałę zasługuje również styl autorki. Jest naprawdę profesjonalny. Gdyby historia w kilku ostatnich rozdziałach nie potoczyła się w taki a nie inny sposób, nie miałabym do książki większych zarzutów. Są natomiast dwa aspekty, które nieco popsuły mój pozytywny odbiór. Pierwszy – bardzo cenię wątki kryminalne, i tu też mogłabym docenić, ale nie przy takim rozwoju zdarzeń. Drugi – finał wątku nadprzyrodzonego (nawiązującego do mitologii słowiańskiej). Wszystko ma tu swoje wyjaśnienie, niemniej zamysł tej historii w ogóle mnie nie przekonał. Jednak należy podkreślić, że mimo wymienionych zastrzeżeń, przy „Słonym mchu” nie grozi Wam nuda. Sądzę więc, że warto uwzględnić go w czytelniczych planach.

„[…] – Patrzy na ciebie w sposób, jakby sądził, że ma do ciebie jakieś prawa – szeptał cicho, niemal niesłyszalnie. – Czasem odpowiadasz mu takim samym spojrzeniem, za kolejnym całkiem innym, obojętnym. Gubię się w tym. Gubię się w tobie […]”


Na Instagramie 


Gdzie kupić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz