Kiedyś?
Był jej najlepszym przyjacielem. Dzisiaj? Jest jej wrogiem...
Przygotowanie projektu z historii sztuki to
dla Arii Green żaden problem. Niestety, nie może powiedzieć tego samego o
Richiem Sullivanie, z którym przyszło jej pracować przy realizacji wspólnego
zadania. Dawniej byli nierozłączni, lecz po niezwykłej więzi nie pozostał ślad.
A Aria do teraz nie wie, czym zasłużyła na nienawiść chłopaka. Richie zaś nie
odpuszcza. Z zacięciem rani byłą przyjaciółkę. W końcu zasłużyła na jego
pogardę. Tak przynajmniej sądzi do dnia, w którym dowiaduje się, co naprawdę
wydarzyło się przed dwoma laty...
Los nie szczędził jej bolesnych doświadczeń.
Choć odcisnęły na niej piętno, Aria Green nie poddaje się i czeka na ukończeniu
szkoły – wtedy opuści rodzinny dom i w końcu zacznie żyć. Zanim jednak tak się
stanie, musi skoncentrować się na nauce. I, jak się okazuje, napisać pracę,
której współautorem będzie Richie Sullivan. Kiedyś takie zadanie ucieszyłoby
Arię, lecz dziś jest dla niej ogromnym utrudnieniem. Konieczność przebywania w
towarzystwie chłopaka, który tak chętnie ją gnębi – rani ją. Zwłaszcza, że do
niedawna był dla niej całym światem.
Podziwiam Arię. To z czym musiała sobie radzić
pokonałoby nie jedną osobę. A ona, mimo wszystko, szła naprzód. Jej rodzinna
sytuacja? W ogóle nie powinna mieć miejsca. Wszystko w niej było złe. A postawa
Richiego? To kolejny cios, który zdruzgotał nastolatkę. Choć jednak zachowanie
byłego przyjaciela pozostawia wiele do życzenia, Aria, na swój sposób, próbuje
stawić mu czoła. Ich aktualna relacja, na której skupia się fabuła, okazuje się
interesującym wątkiem. Główna bohaterka nie jawi się na jego tle jako naiwna i
stłamszona. Nie powiedziałabym, że jest wobec Richiego waleczna czy zadziorna,
ale jest w niej coś, co sprawia, że nie upada pod naporem jego złości. Ogólnie
więc – oceniam ją pozytywnie.
On i Aria przygotowujący szkolny projekt? Cóż
za wspaniała okazja do uprzykrzania jej życia. Z pewnością nie zaprzepaści
takiej szansy. Nie po tym, co zrobiła. Wszystko idzie więc zgodnie z planem, a
Richie karze dawną przyjaciółkę za jej hipokryzję. I robiłby to dalej, gdyby na
jaw nie wyszły zaskakujące informacje...
No, nie popisałeś się, chłopaku. Oczywiście,
rozumiem rozżalenie Richiego, ale, biorąc pod uwagę lata przyjaźni łączącej go
z Arią, trochę się zapędził w swojej mściwości. Za to zasługuje na krytykę,
lecz, na szczęście, przepełniające go negatywne emocje, choć silne, nie są
jedynym, co oferuje. Chętne przyglądałam się uczuciom, które się w nim
ścierały. Dzięki temu jego postać była ciekawsza, bardziej żywa, i w efekcie
(mimo popełnionych błędów) Richie przypadł mi do gustu
Wśród bohaterów, poza głównym duetem,
spotykamy matkę Arii – fatalna kobieta. Sympatyczna okazała się natomiast Linda, szkolna koleżanka.
Okładka – nie jest zła.
Podsumowując: książka zainteresowała mnie od samego początku. Jej zaletą są fabuła i
bohaterowie (szczególnie Richie, choć nie jest nieskazitelny). Byłam bardzo
ciekawa jak potoczą się losy dawnych przyjaciół, zwłaszcza, że autorka
potrafiła opisać je tak, by zachęcały do dalszego czytania. I naprawdę byłabym
zadowolona z opowiedzianej historii, gdyby nie kilka ostatnich rozdziałów. Zakładam,
że miały urozmaicić fabułę i o ile sam taki zamysł doceniam, o tyle kierunek, w
którym książka zaczęła zmierzać – już nie. To co się dzieje w tej części w
ogóle nie pasuje do całości. Jest jakby... wymuszone, dodane na siłę. Bez
wątpienia fragment ten jest największym minusem. Nie zmienia to jednak faktu, że
powieść ma swoje atuty, więc i tak uznaję ją za wartą uwagi.
„[…] Nigdy nie było nikogo, kto by mnie uratował. Kiedyś on był moim ratunkiem. Teraz stał się katem prowadzącym mnie na szubienicę […]”.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz