Rodzice
zmusili ją, aby z nim zerwała. Nie chcieli, żeby ich córka spotykała się z
synem mordercy...
Przed rokiem Jackson Whitmore, ojciec Nasha,
chłopaka Penny Langley, został aresztowany za dokonanie pięciu zabójstw. Ta
wiadomość wstrząsnęła mieszkańcami. Na szczęście, sprawcę złapano i osadzono w
więzieniu, więc, mimo ogromnej tragedii, miasteczko próbuje wrócić do
normalności i przygotowuje się na świętowanie zbliżającego się Halloween.
Niespodziewanie jednak, spokój i poczucie bezpieczeństwa odchodzą w niepamięć.
Wszystko przez informację o kolejnym morderstwie...
Penny Langley nie może pogodzić się z tym, że
związek jej i Nasha dobiegł końca. Wyrzuca sobie, że zostawiła go w chwili,
kiedy najbardziej jej potrzebował. Wprawdzie nie zrobiła tego z własnej woli –
po prostu wypełniła polecenie rodziców, lecz nie zmienia to faktu, że czuje się
z tym bardzo źle. A jako że ciągle jej na nim zależy, próbuje naprawić utraconą
relację. Wybiera sobie jednak trudny czas, bowiem okazuje się, że najnowsze
morderstwo ściąga podejrzenia na Nasha.
Głównym celem Penny jest odnowienie znajomości
z Nashem i, najwyraźniej, jest gotowa na każde ryzyko, byle tylko odzyskać
ukochanego chłopaka. I choć podoba mi się uczuciowe zaangażowanie nastolatki,
jej lekkomyślność nie zna granic. W mieście grasuje morderca, ale ta
„bohaterska” dziewczyna wymyka się po nocy z domu albo przemierza pola z dala
od ludzkiego oka, bo przecież co złego może się stać? Niejednokrotnie kusi los
i jest chyba prawdziwą szczęściarą, bo ma niesamowity talent do wychodzenia
cało z różnych opresji. Wiem, że często główni bohaterowie są niezniszczalni i
jakimś cudem udaje im się wgrywać kolejne starcia, ale bez przesady.
Oczywiście, byłam ciekawa jak potoczą się jej losy, w trakcie można było poczuć
też niepokój wywołany obecnością mordercy, co uważam za plus. Niemniej,
wspomniany łut szczęścia był na tyle nadużywany, że niekorzystnie wpłynął na
autentyczność Penny.
Wśród pozostałych postaci należy wymienić
przede wszystkim Nasha Whitmore. W chwili, gdy stał się synem mordercy, został
zepchnięty na margines. To, że i Penny odeszła, było kolejnym ciosem, a nowe
morderstwo wskazuje, że zła passa może trwać nadal.
Nastolatek pełni dosyć ważną rolę w fabule,
mimo to nie poświęcono mu zbyt dużo miejsca. Ewidentnie całość koncentruje się
głównie na bohaterce. Jego perypetie zaś nie są dokładniej zaprezentowane.
Trochę szkoda, bo wydawał się całkiem interesujący.
Oprócz Nasha wśród postaci drugoplanowych są
przyjaciele jego i Penny.
Okładka – może być.
Podsumowując: przez większość czasu książka
była wciągająca. Oczywiście, na niektóre sytuacje przyglądałam się z
pobłażliwością, ale historia była na tyle zajmująca, że nie rzutowały one
negatywnie na mój odbiór. I byłoby naprawdę nieźle, gdyby autorka nie
przesadziła z finalnymi wydarzeniami. O ile starałam się przymknąć oko na
nieporadność policji, i (co było trudniejsze) na bezmyślność Penny, o tyle
Natasha Preston tak popłynęła z zakończeniem, że, jak dla mnie, popsuła w
znacznej mierze dotychczasową fabułę. W efekcie, swoim pomysłem niekorzystnie
wpłynęła na moją ocenę. Przed jeszcze niższą notą książkę ochroniło to, że do
tego feralnego finału, podobała mi się. Koniec jednak, w tym przypadku, nie wieńczy dzieła. Niemniej, miłośnicy
młodzieżowych kryminałów mogą uwzględnić powieść w swoich czytelniczych
planach.
„[…] W każdym mieście umierają ludzie. Ale nie we wszystkich są mordowani, a właśnie tym zasłynęło nasze. Piękna, spokojna i otoczona polami kukurydzy mieścina stała się kryjówką seryjnego mordercy […]”.
Na Instagramie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz