13.05.2018

"Przekroczyć granice" - Katie McGarry


Trauma jest jak magnes, który uparcie przywołuje koszmary z przeszłości. Ci, którzy jej doświadczyli, często wracają myślami do momentu, w którym utracili część siebie. To zrozumiała postawa, jednak nie powinno się jej całkowicie poddawać. Choć to trudne, koniecznym jest porzucenie traumatycznej przeszłości, aby móc zrobić krok w przyszłość, ku normalności. 

   Echo i Noah’a teoretycznie nic nie łączy. Znają się jedynie z widzenia. Wiedzą o sobie tylko to, co usłyszą ze szkolnych plotek. Zgodnie z ich treścią, Echo okalecza się, zaś Noah zmienia dziewczyny jak rękawiczki i pała szczególnym upodobaniem do marihuany. Przydzielenie ich do wspólnych korepetycji stwarza okazję do zweryfikowania informacji na swój temat. Przekonują się wówczas, że mają ze sobą więcej wspólnego niż się im początkowo wydawało. Podobieństwa i wzajemne zrozumienie zaczynają ich przyciągać do siebie. Czy jednak dwie osoby tak poważnie doświadczone przez los mogą zbudować razem szczęśliwy związek?

  Echo Emerson dawniej i dziś - tak należałoby rozpatrywać charakterystykę jej postaci. Kiedyś była popularna, towarzyska i radosna. A później stało się coś strasznego. Co dokładnie - nie pamięta. Pamiątką po tym koszmarny wydarzeniu są blizny pokrywające jej ramiona i zmiana zachowania. Odtąd stała się wycofana, a skrywanie rąk pod długimi rękawami sprawiło, że posądzano ją w szkole o okaleczanie się. Opinia dziwoląga to jednak nie jedyny problem. Echo musi bowiem stawić czoło skomplikowanej sytuacji rodzinnej, na którą składają się: nieznoszący sprzeciwów ojciec, Ashley - znienawidzona macocha, która rozbiła małżeństwo jej rodziców, chora matka, z którą nie ma żadnego kontaktu oraz pustka, jaką pozostawił po sobie Ares, ukochany brata, który zginął na misji w Afganistanie. Dzięki terapeutce przyjdzie się jej jeszcze zmierzyć z niesfornym Noah’em, któremu ma udzielać korepetycji. Przymusowe spotkania pozwalają Echo dokładniej poznać nowego kolegę oraz jego historię. Oblicze chłopca, które odkrywa, znacznie się różni od powszechnej opinii krążącej na jego temat. Nie potrzeba więc dużo czasu, aby Noah wzbudził jej zainteresowanie. Choć jednak Echo darzy go coraz głębszym uczuciem, zdaje sobie sprawę z tego, że może okazać się dla niego poważną komplikacją. 
Echo jest sympatyczną dziewczyną. Współczuję jej tragedii, które na nią spadły. Mimo że jest zamknięta w sobie, wykazała odwagę i wróciła do szkoły, gdzie każdego dnia musiała sobie radzić ze świadomością bycia wyrzutkiem (na szczęście mogła chociaż liczyć na wsparcie najlepszej przyjaciółki). Podziwiam ją za to, jak również za skłonność do rezygnowania z własnego szczęścia na konto czyjegoś zadowolenia. Najlepszym przykładem takiej postawy jest jej relacja z ojcem, który ma względem niej wysokie oczekiwania (jest bowiem bardzo inteligentna), a ona stara się zrobić wszystko, aby dostosować się do jego wymogów. Co do Noah’a - nawiązanie z nim znajomości było ważną chwilą. Podobne doświadczenia sprawiły, że doskonale się rozumieli. Mimo różnych dylematów, jakie w związku z nim miała, oczywistym było, że chłopak stanowił dla niej ogromne wsparcie. Przyznam jednak, że spodziewałam się czegoś innego. Owszem, oboje pasują do siebie, ale brak mi w nich magnetyzmu. W efekcie postrzegam ich jako jedną z wielu książkowych par, która, choć fajna, niczym szczególnie się nie wyróżnia. 

  Noah Hutchins jest w pewien sposób lustrzanym odbiciem Echo. On również był kiedyś radosnym chłopakiem, a do tego zawodnikiem drużyny koszykarskiej i bardzo zdolnym uczniem. Wystarczyła chwila, aby wszystko co normalne, bezpowrotnie znikło. Nastolatek, którego poznajemy, uważa się za bezwartościowego człowieka, kilkukrotnie przenoszonego do kolejnych szkół i rodzin zastępczych. Nie odmawia sobie przyjemności sięgania po marihuanę, chętnie też spotyka się z dziewczynami, które nic dla niego nie znaczą. Pod tą cwaniacką maską kryje się jednak samotny, dobry i wrażliwy chłopak, który rozpaczliwie tęskni za swoimi rodzicami i ze wszystkich sił pragnie odzyskać ukochanych braci. Bardzo szybko w jego sercu znajduje się miejsce także dla Echo. Początek znajomości, której przygląda się dwójka jego najbliższych przyjaciół, do udanych nie należał, ale wzajemne podobieństwo było jak magnes, który przyciągał ich do siebie. Echo ma na niego ogromny, pozytywny wpływ. Porusza nie tylko jego serce, ale i sumienie. Nie potrafiąc być obojętnym wobec niej, nawet jeśli przyjdzie mu ostateczne za to cierpieć, chce jak najlepiej zadbać o nią i pomóc jej uporać się z koszmarem, który tak bardzo ją zdruzgotał. Pytanie tylko, czy Echo zechce przyjąć jego pomoc, skoro wie, że może okazać się dla niego przeszkodą w próbie odzyskania braci. 
Poznając historię Noah’a zwróciłam uwagę przede wszystkim na to, jak wielka dotknęła go niesprawiedliwość, gdy ograniczono jego kontakt z braćmi. Jego miłość do rodzeństwa jest niezwykła. Niesamowite, że niespełna osiemnastoletni chłopak tak poważnie podchodzi do kwestii opieki nad nimi i za wszelką cenę dąży do tego, aby w trójkę znowu stanowili rodzinę. Właśnie ta sfera jego życia jest dla mnie najbardziej ujmująca. Co do Echo - podobał mi się ogromny szacunek, jakim ją darzył. Jako jeden z nielicznych traktował ją jak normalną dziewczynę, a nie okaleczonego dziwoląga. Jak wspomniałam, tworzyli razem dopasowaną parę. Problem jednak w tym, że nie przemawiali do mnie. Nie było w nich tego czegoś, czym w sposób szczególny przykuwaliby moją uwagę. Byli po prostu książkowymi postaciami, a nie osobami, których losy poznawałabym z wielkim zainteresowaniem. To, niestety, główny minus całej historii. 

  Na koniec jeszcze krótka wzmianka o Owen’ie Emerson’ie, ojcu Echo. Muszę przyznać, że rozczarował mnie. Bez wątpienia, kochał córkę i starał się dbać o jej bezpieczeństwo, lecz w dziwny sposób okazywał swoją troskę. Miał oczywiście swoje powody, jednak nie rozumiem, jak narzucanie swojego zdania miało zapewniać jej szczęście. Co gorsza, odnoszę wrażenie, że bardziej zależało mu na nowej rodzinie - młodziutkiej żonie i dziecku, którego się spodziewali. Zapewniał Echo o swojej miłości, ale jakoś dziwnie składało się, że w chwilach, kiedy go bardzo potrzebowała, swoją uwagę poświęcał Ashley. Cóż, rzutuje to na moją opinię o nim. Wiem, że szczerze kochał córkę, ale chyba bardziej przyciągało go to, co nowe i bezproblemowe. 

Okładka może być, pasuje do klimatu książki.

Podsumowując: jak wiadomo, jestem fanką literatury z gatunku Young i New Adult. Zastanawia mnie jednak, dlaczego autorzy tego typu publikacji tak chętnie, jeśli nie najchętniej, skupiają się na jednym temacie: tragedie i traumy. To trochę wygląda tak, jakby młodzi ludzie niczego innego poza nimi nie doświadczali. To właśnie ten motyw oraz brak autentyczności bohaterów sprawiły, że recenzowana publikacja nie przypadła mi do gustu. Jeśli jednak nie przeszkadza Wam, że kolejna książka z wymienionego wyżej gatunku opowiada o tragedii, cierpieniu i odrzuceniu, to omawiana powieść może zwrócić Waszą uwagę (tak na marginesie: niezaprzeczalnym plusem jest podział treści na dwóch narratorów. Dzięki temu na równi poznaje się losy Echo i Noah’a. Uznaję to za dużą zaletę, ponieważ zbyt często autorki spychają głównego bohatera na dalszy plan i poświęcają uwagę pierwszoplanowej bohaterce. Tutaj takiego problemu nie ma, a choć Noah nie wywarł na mnie oszałamiającego wrażenia, to jednak cieszyłam się, że jego wątek został dokładnie zaprezentowany).
„[...] Serce waliło mi w rytm thrash metalu. Jesienią czytaliśmy na angielskim o syrenach; takie tam bzdety z mitologii greckiej o kobietach tak pięknych, z głosami tak kuszącymi, że mężczyźni robili dla nich dosłownie wszystko. Wychodziło na to, że te mityczne bzdety są prawdziwe, bo traciłem głowę za każdym razem, gdy ją widziałem [...]”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz