Poczucie
winy i lęk są jak cichy zabójca. Z pozoru nieszkodliwe, potrafią zamienić
ludzkie życie w piekło. Stopniowo zamykają swoją ofiarę w klatce samotności,
zmuszając ją do znienawidzenia siebie, dostrzegania w swym wnętrzu wyłącznie
wad. Niekiedy jednak, gdy beznadzieja zdaje się nie mieć końca, pojawia się
ktoś, kto nieświadomie porusza zalęknione i samotne serce.
Trzy tygodnie
- tyle czasu minęło od wydarzeń, wskutek których umysł Isis Blake wymazał ze
swej pamięci Jack’a Huntera. Ta nieoczekiwana amnezja jest dla chłopaka
ogromnym ciosem, a zarazem potworną ironią losu. Lodowy Książe nie może
pogodzić się z faktem, że nie ma dla niego miejsca w życiu dziewczyny, dzięki
której zaczął otrząsać się z pogrążającego go marazmu. Ta przygnębiająca
sytuacja sprawia, że na nowo przywdziewa maskę zimnej obojętności. Choć
egzystencja Jack’a to jedno wielkie pasmo porażek, nadal musi walczyć z
demonami swojej przeszłości, stawić czoła chorobie Sophie oraz zmierzyć się z tajemniczymi
prześladowcami, którym zależy na odkryciu jego sekretu sprzed lat.
Jack Hunter
przekonał się, że szczęście i beztroskie życie nastolatka nie są mu pisane.
Isis wstrząsnęła jego dotychczasową rzeczywistością, dając przedsmak
normalności, jednak ta chwila oddechu w jego niezwykle skomplikowanym świecie
skończyła się wraz z jej amnezją. Chłopak od nowa musi radzić sobie z jej
zobojętnieniem, niekiedy też wrogością, dźwigając zarazem ogromny ciężar
poczucia winy, nie tylko za przeszłe wydarzenia, ale również za niedostateczne
ochronienie Isis. Bardzo ciąży mu bowiem świadomość, że po raz kolejny zawiódł
osobę bliską swemu sercu. Ciągle też przytłacza go drzemiąca w nim porywczość,
która tym bardziej dochodzi do głosu, im bardziej on czuje się samotny. Jakby
tego było mało, do dotychczasowych problemów Lodowego Księcia dołączają jeszcze
nieproszeni goście, którym zależy na poznaniu skrywanej przez nastolatka
historii.
Jack to bardzo ciekawa postać. Już w
pierwszej części cyklu dało się zauważyć jego wyjątkowość. W drugim tomie nic
się w tej kwestii nie zmieniło. Tym, co go wyróżnia, jest połączenie dwóch
kontrastowych odsłon: oschłej i uczuciowej. Jack perfekcyjnie wciela się w rolę
zimnego i niedostępnego chłopaka, jednak to oblicze nie wyczerpuje całej jego osobowości.
Pod maską Lodowego Księcia ukrywa się bardzo dobry i troskliwy człowiek.
Problem jednak w tym, że jest on dla siebie zbyt surowy, nieustannie karze się
za przeszłość, ciągle odmawia sobie prawa do normalnego, szczęśliwego życia.
Widzi tylko swoje wady i winy, nie dostrzega zaś tego, jak bardzo poświęca się
dla dobra innych. W jego postaci nie ma niczego przekombinowanego. Autorka
genialnie wykreowała kąśliwą naturę Jack'a, idealnie łącząc ją z jego pozytywną
stroną, która ukazuje go w bardzo korzystnym świetle (nawet mimo jego
porywczości). To zdecydowanie mój ulubiony bohater. Żałuję jedynie, że
(ponownie) nie ma go zbyt wiele w całej opowieści. Szkoda, że Sara Wolf tak
uparcie opowiada całą historię z punktu widzenia Isis. Skoncentrowanie się na
Jack'u byłoby o wiele lepszym pomysłem.
Isis Blake
zżera frustracja. Nie dość, że po ostatnich wydarzeniach jest skazana na pobyt
w szpitalu, to, co gorsza, musi zmierzyć się z utratą pamięci. Plusem aktualnej
sytuacji jest jedynie przyjaźń, która połączyła ją z Sophią, wieloletnią
towarzyszką życia Jack'a. On z kolei jest dla niej jedną wielką niewiadomą.
Jest mu wdzięczna za pomoc, jakiej udzielił jej i matce, nie pamięta jednak
burzliwej historii ich znajomości. Z jednej strony bardzo szybko zaczyna
uprzedzać się do niego, z drugiej zaś dostrzega w nim coś, co wbrew jej woli,
przyciąga ją. Świadomość tego wcale nie pociesza Isis, tym bardziej, że
doskonale zdaje sobie sprawę z niezwykłej relacji łączącej jej nową przyjaciółkę,
Sophię, z Jack'iem. Mając to na względzie będzie musiała podjąć decyzję w
kwestii swoich uczuć oraz angażowania się w sprawy należące do przeszłości
Lodowego Księcia.
Isis to specyficzna dziewczyna, której
najbardziej charakterystyczną cechą pozostaje nietypowy styl rozmowy
sprowadzający się do bezgranicznego ironizowania i droczenia się. Choć tym
razem nie przeszkadzało mi to tak, jak w pierwszym tomie (trafiło się jej kilka
zabawnych wypowiedzi), nie mogę powiedzieć, że przekonała mnie tym do siebie.
Żałuję, że cała powieść skupia się głównie na niej, odsuwając na dalszy plan
Jack'a. Mimo że autorka dopracowała jej postać do perfekcji (podziwiam Sarę
Wolf za to, że miała pomysł na jej niekończący się potok słów) nie zmienia to
faktu, że przydzieliła Isis zbyt dominującą rolę, przesadzając ze wspomnianym stylem
konwersacji. W tym przypadku idealnie sprawdza się stwierdzenie "co za
dużo, to nie zdrowo". Ta koncepcja bohaterki rzuca się w oczy tak bardzo,
że przysłania skrywającą się w jej naturze troskę o najbliższych, dla których
gotowa jest na znaczne poświęcenia. A co z Jack'iem? Cóż, wątek ten
przedstawiony jest bardzo subtelnie. Isis miota się w tej kwestii między dwoma
stanowiskami względem Lodowego Księcia: uprzedzeniem i przyciąganiem. Częściowo
mamy tu więc powtórkę ich relacji z pierwszej części, a częściowo obserwujemy
pewien postęp w ich emocjonalnej więzi. I jeszcze jedno: jej przyjaźni z
Sophią. Motyw ten postrzegam dość neutralnie, jednak moją uwagę przykuł charakter
znajomości łączącej obie nastolatki z Jack'iem. Fakt, że od lat on i Sophia
byli parą, nadaje delikatnego dreszczyku uczuciu, które rodzi się w jego sercu
względem Isis.
Choć wzmianki
o Sophii pojawiły się już w pierwszym tomie, dopiero w drugiej części cyklu
zostaje przedstawiona jej historia. Poznajemy tę dziewczynę jako miłą i
delikatną osóbkę próbującą zachowywać optymizm mimo ciężkiej choroby, która na
lata zamknęła ją w szpitalu. Dowiadujemy się, że problemy zdrowotne to nie
jedyne jej zmartwienie. Na jej dramat składa się bowiem traumatyczne wydarzenie
z przeszłości, które okazało się wielkim ciosem również dla Jack'a. Wszystko co
dobre, skończyło się, lecz u jej boku nadal trwał ukochany chłopak. Coś się
jednak zmieniło. Mimo wielkiego oddania, jego serce zaczęło bić dla innej
dziewczyny.
Sophia jest sympatyczną nastolatką z
nietypową i zarazem interesującą historią, w znacznej mierze nacechowaną
cierpieniem, lecz tym, co w jej przypadku najbardziej rzuca się w oczy jest
ogromny wpływ na perypetie bohaterów, na ich decyzje i postawy. To dosyć
osobliwe, biorąc pod uwagę fakt, że jest postacią drugoplanową. Jej losy są
jednak tak zaprezentowane, że fabuła ciągle do niej nawiązuje. Jako bohaterka
jest dla mnie wprawdzie dość neutralna, ale tak znaczące oddziaływanie na całą powieść
sprawia, że na swój sposób skrywa w sobie coś intrygującego.
Okładka - cóż, trudno powiedzieć o niej
cokolwiek pozytywnego. Podobnie jak jej poprzedniczka z "Love me Never",
wygląda jak przypadkowe zdjęcie, przypadkowych ludzi. Bardzo słaba.
Podsumowując: "Forget
me Always" to ciekawa opowieść o życiu nastolatków, którzy muszą stawiać
czoła problemom znacznie wykraczającym poza typowe, młodzieńcze troski.
Największym plusem książki jest Jake, nieszablonowy bohater, który potrafi
zainteresować czytelnika swoją osobą. Największym minusem jest zaś uczynienie z
Isis centralnej postaci. Choć pomysł ten nie cieszy mnie, muszę przyznać, że
Sara Wolf umiała tak zaplanować fabułę, że całość okazała się naprawdę
interesująca (a to duże osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, że w perypetiach
tych dominujące miejsce zajmuje bohaterka, która nie szczególnie przypadła mi
do gustu). Interesujące jest również zakończenie. Uważam, że stanowi ono
zapowiedź kolejnych ciekawych wydarzeń. Mnie natomiast pozostaje mieć jedynie
nadzieję, że Lodowy Książę częściej będzie się pojawiał w „Remember me Forever”.
Isis miała swoje 5 minut, więc teraz czas na Jake'a.
„Po raz pierwszy od bardzo dawna coś poczułem. Moje życie nie było już pogrążone w bezruchu i ciszy. Drgnęło. Ty je wprawiłaś w ruch. Wydałaś dźwięk, który usłyszałem, choć nikomu dotąd się to nie udało. [...]”.
Zobacz także:
"Love me Never" - Sara Wolf (cykl "Lovely Vicious", t. 1)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz