Mroczny
Książę nie ma litości wobec swoich wrogów. A ona za chwilę stanie się jednym z
nich... Mało roztropne? Owszem. Ale to jedyne wyjście...
Brat Vivi Gale ma kłopoty. I to poważne. Aby
mu pomóc, osiemnastolatka musi ukraść naszyjnik Lucce Della Morte, wampirowi z
królewskiego rodu. W tym celu rozpoczyna naukę w Instytucie Bloodstone,
akademii dla wampirów. Wykonanie zadania okazuje się jednak trudniejsze niż
myślała. Zwłaszcza, gdy Lucca zaczyna okazywać jej swoje zainteresowanie.
Vivienne ma dosyć ratowania Rikkona z opresji,
ale to w końcu jej brat. Nie może zostawić go na pastwę losu. Właśnie dlatego
decyduje się na tak wielkie ryzyko i wkracza w świat przerażających ją
wampirów. Pod osłoną czaru, który skrywa jej ludzką naturę. Nieświadomie popełnia
jednak poważny błąd...
Lęk o bliską osobę sprawia, że człowiek niekiedy
zachowuje się mało logicznie. I właśnie tak robi Vivi. Nie mam pojęcia jak
zamierzała funkcjonować wśród wampirów, nie znając ich historii i panujących
wśród nich zasad. I ciekawe jak długo potrafiłaby głodować, bo przecież tylko
udawała wampira, więc nie mogłaby żywić się krwią. Oczywiście, to jedynie
książka. Na wiele rzeczy można patrzeć z przymrużeniem oka, ale w tym przypadku
wydało mi się to za bardzo naciągane. Kolejna kwestia – wątek romantyczny.
Znajomość Vivi i Lukki to centralny punkt całej opowieści. I byłoby to świetne,
gdyby ich relacja nie była taka...papierowa. A choć nie przepadam za zbyt
długim rozwojem uczuć, tak tu z kolei wszystko potoczyło się za szybko – bo w
ciągu kilku dni. Najciekawszym punktem perypetii Vivienne okazał się epizod z
duchem. Całkiem ciekawie wypadł też zamysł dotyczący jej przeszłości. Jednakże,
to za mało, abym przygody tej sympatycznej osiemnastolatki uznała za
wciągające.
Już od niemal pięciuset lat na Lucce Della
Morte, następcy tronu z rodu Blueblood, ciąży klątwa. Tym razem udało mu się
wybudzić z długiej hibernacji, lecz kolejnej z pewnością nie przeżyje. Jedynym
wyjściem jest przełamanie przekleństwa. Jak na razie Mroczny Książę musi jednak
odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I poradzić sobie z dziwnymi emocjami,
które wywołuje w nim Vivienne Gale, jedna z uczennic akademii wampirów.
Lucca to typ bad boya.
Jest popularny – w końcu jest przyszłym królem. I bardzo
przystojny – nie narzeka więc na brak zainteresowania wśród pań. Do tej pory nie
zaprzątał sobie głowy uczuciami, ale Vivi właśnie zmieniła tę „miłosną
beztroskę”. Gdybym miała oceniać wyłącznie zachowanie księcia wobec nastolatki,
to w zasadzie wypadłby nieźle. W przypadku jego postaci mam jednak ten sam
problem co przy Vivienne – Lucca nie przekonywał mnie. Po prostu był, i tyle.
Niestety, jego perypetie nie wywarły na mnie większego wrażenia – dotyczy to
zarówno wątku romantycznego jak i rywalizacji dynastii królewskich.
Wśród bohaterów drugoplanowych są siostra Lukki
oraz przyjaciele jego i Vivi. Wydają się nieco ciekawsi niż główny duet.
Okładka – taka sobie.
Podsumowując: do plusów tej książki można zaliczyć pomysł z klątwą, gotycką akademię
i zjawę w katakumbach. Niestety, główni bohaterowie wypadli zbyt neutralnie, a
całej historii zabrakło klimatu (idealnym przykładem jest chociażby wspomniana
akademia, w której w ogóle nie można było wyczuć gotyckiej atmosfery). Przygody
Lukki i Vivienne miały potencjał, ale nie został on wykorzystany. A choć drugi
tom poświęcony jest już innym postaciom, po wrażeniach z „Mrocznego księcia”
raczej nie planuję kontynuacji cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz