17.09.2019

"Mój Torin" - K. Webster


Na ludzką codzienność składa się tak wiele zwykłych rzeczy. Zdają się one tak bardzo oczywiste, że mało kto zastanawia się nad ich prawdziwą wartością. Mało kto zastanawia się też nad tym, że ta „ludzka zwyczajność” nie dana jest każdemu, zaś jej brak jest niczym więzienie, z którego nie ma drogi ucieczki.

Tylko dwa miesiące - tyle dzieli Casey Doe od upragnionych osiemnastych urodzin. Wraz z uzyskaniem pełnoletności, będzie wreszcie mogła zostawić za sobą przytłaczającą przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Gdy w jej domu zastępczym pojawia się tajemniczy Tyler Kline i zaprasza ją do swojej posiadłości, wyczekiwana wolność staje się możliwa do osiągnięcia szybciej niż myślała. Mężczyzna obiecuje jej wszystko czego zapragnie. Musi jedynie zamieszkać z nim i jego bratem. Casey wie, że propozycja jest dziwna, ale zarazem kusząca. Pytanie tylko, dlaczego Tyler'owi tak bardzo zależy na obecności dziewczyny w jego domu?
Casey bez wątpienia nie mogłaby „pochwalić” się matką. Była nią bezduszna narkomanka, która nie tylko urodziła ją w pakiecie z uzależnieniem od narkotyków, ale też porzuciła w żłóbku z bożonarodzeniowej szopki. „Kokainowa Casey” przez całe życie tułała się po rodzinach zastępczych, lecz żadne z miejsc, w których przebywała, nie okazało się prawdziwym domem. Do chwili, kiedy zamieszkała w posiadłości. Z dwójki braci jej uwagę przykuwa przede wszystkim Tyler. Troska i serdeczność tego przystojnego mężczyzny są upajające, dlatego nie trzeba długo czekać na to, aby poruszył serce Casey. A Torin? Podobnie jak bratu, nie brak mu urody, lecz jego nieprzewidywalność dystansuje ją. Choć jednak czuje się bardziej związana z Tayler'em, potrafi dostrzec także Torin'a. Któremu z braci uda się więc w pełni zdobyć miłość osiemnastolatki?
ADHD, stany lękowe, uzależnienie narkotykowe w „prezencie” od „mamy” składają się na poważny pakiet problemów, z którymi Casey musiała radzić sobie sama. Mimo trudów, nie poddawała się, czym zasłużyła na uznanie. Najważniejszym punktem w jej dotychczasowej egzystencji okazuje się poznanie braci Kline. Obserwujemy wówczas rozwój jej skomplikowanych uczuć względem nich. Jej ówczesne zachowanie budziło moje wątpliwości, zarówno co do odpowiedniości owych uczuć jak i ich autentyczności. Po pewnym traumatycznym zdarzeniu ta kwestia zaczyna się jednak klarować, więc powyższe zastrzeżenia również odchodzą na bok. Choć świat, który poznaje w posiadłości jest zupełnie inny od dotychczasowego, problemy jej nie opuszczają. Jej sytuacja jest nietypowa, a podejmowana przez nią walka o wybrnięcie z trudności ponownie pokazuje jej hart ducha. Co zaś nie podobało mi się? Po pierwsze, erotyka. Wprawdzie nie dominuje, ale jest w niej coś dziwnego, odrobinę dzikiego. Po drugie, jej chwilowa, ale ogromna naiwność względem matki. Poza tym, nie można niczego zarzucić Casey. Jest dosyć neutralna, lecz jej siła i odwaga nadają jej charakteru. 

W życiu trzydziestodwuletniego Tyler'a jest miejsce wyłącznie dla dwóch osób: brata Torin'a i Casey. Ich szczęście i bezpieczeństwo są sprawą priorytetową. Gdy dziewczyna przystaje na jego propozycję, kamień spada mu z serca, zaś cel, który sobie postawił, jest na wyciągnięcie ręki. Obecność osiemnastolatki w posiadłości jest bezcenna nie tylko dla jego brata, ale też dla niego. Casey udaje się bowiem wprowadzić w jego smutną codzienność radość i powiew świeżości. Z czasem jednak uczucia Tyler'a zaczynają przybierać niepokojący bieg i zmierzać w kierunku, który powinien być dla niego zakazany.
Tyler to serdeczny i cierpliwy człowiek, kochający brat, wspaniały opiekun. Mimo problemów, przybiera maskę, dzięki której chroni Torin'a i Casey przed troskami. Z pewnością nie jest typowym mężczyzną, któremu uroda i bogactwo zawróciły w głowie. Najbardziej interesującym wątkiem była jego relacja z osiemnastolatką - szczególnie jego rozterki w tym względzie. Trudno ocenić mi jednoznacznie, czy w tej kwestii właściwie się zachowywał. Uważam, że kłóciło się to z pewnymi celami, które chciał osiągnąć. Z drugiej jednak strony, na swój sposób staram się go zrozumieć, tym bardziej, że znalazł się w niezwykle trudnym położeniu. A ogólnie rzecz biorąc? Tyler jest naprawdę dobrym, ciepłym człowiekiem, w którym z pewnością można dopatrzeć się czegoś interesującego.

Tylko w domu Torin może uniknąć ludzkiej nieprzychylności. Niestety, nawet tutaj nie może być sobą. Niezależnie od tego, jak bardzo się stara, nie jest w stanie pokonać tkwiącej w nim blokady odpowiedzialnej za jego inność. Ta blokada frustruje go, jest niezniszczalnym więzieniem. Jedyną osobą, która trwa przy nim w tej załamującej sytuacji jest Tyler. Obecność brata, jego bezgraniczna miłość są dla niego ukojeniem. Co jednak niezwykłe, podobne ukojenie niespodziewanie zapewnia mu też Casey. Jej wyjątkowość sprawia, że Torin chciałby się do niej zbliżyć, lecz przez barierę, z którą musi walczyć, nie jest to proste. Dodatkowym utrudnieniem jest również fakt, że osiemnastolatka interesuje się Tyler'em.
Torin jest zagadkowy, nietuzinkowy i niesamowicie inteligentny. W innych okolicznościach byłby zapewne rozchwytywany przez towarzystwo, przyciągałby spojrzenie niejednej kobiety, ale przez swoją inność jest odrzucany i wyśmiewany. Wszystko to powoduje, że dwudziestopięciolatek jest zagubiony, skomplikowany i nieprzewidywalny. Co jednak najważniejsze, jest zdecydowanie najbardziej charakterystyczną postacią w książce - to właśnie ten chłopak sprawia, że wyróżnia się ona na tle innych powieści. Mamy dwie perspektywy jego prezentacji. Z jednej strony widzimy go takiego, jak wszyscy, z drugiej - poznajemy jego przemyślenia, a tym samym to, jaką naprawdę jest osobą. Uważam, że autorka doskonale poradziła sobie z wczuciem się w jego sytuację. Z tego też względu przedstawiła go bardzo autentycznie. A co najciekawszego było w jego perypetiach? Oczywiście znajomość z Casey. Ta relacja do łatwych nie należała, ale interesująca była.

Bohaterowie drugoplanowi są w zasadzie nieobecni. Pojawia się kilka osób, ale żadnej z nich K. Webster nie poświęca zbyt dużo miejsca. Woli koncentrować się na trójce głównych postaci, co jest dobrym rozwiązaniem.

Okładka - jest świetna. Grafik spisał się.

Podsumowując: nieodłączną cechą większości książek z gatunku Young/New Adult są dramaty i traumy bohaterów. Z podobnym motywem spotykamy się również w „Moim Torin'ie”, lecz, w odróżnieniu od wielu innych publikacji, są one umiejętnie wplecione w perypetie głównych postaci. Choć zmagają się z poważnymi trudnościami, nie mam wrażenia, że tylko w oparciu o nie jest budowana fabuła. Historia opowiedziana przez autorkę nie jest lekka, ale nie jest też przytłaczająca. Za największy atut powieści uważam Torin'a. Bez niego mielibyśmy do czynienia z jedną z wielu książek, zaś dzięki niemu mamy przed sobą nietuzinkową, autentyczną opowieść. Pozostaje mi więc jedynie powiedzieć: polecam. 

„[...] – Gdzie tkwi haczyk, Ty? – pytam.
Tyler marszczy brwi. Przysięgam, że wygląda tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. Ten widok rozdziera moje serce na pół. Dopiero go poznałam, ale czuję się do niego przywiązana. Jesteśmy dwiema duszami, które w pewien sposób potrzebują siebie nawzajem.
Tyler delikatnie odgarnia mi włosy z twarzy.
- Ty jesteś haczykiem, kochanie [...]”.

2 komentarze: