13.01.2019

"Okrutny książę" - Holly Black


Baśniowy świat...zdawać by się mogło, że istnieje tylko na kartach książek czytanych dzieciom na dobranoc. Zdawać by się mogło, że wszystko w tym magicznym świecie jest piękne, kolorowe, idealne. Co by się jednak stało, gdyby okazało się, że te baśniowe krainy wcale nie są wytworem ludzkiej wyobraźni? Jeśli okazało by się, że istnieją tuż obok naszego świata? Co, jeśli tak naprawdę nie są tak cudowne i nieskazitelne? Czy człowiek mógłby się w nich odnaleźć?

  To był zwyczajny dzień. Siedmioletnia Jude Duarte i jej dwie siostry nie spodziewały się, że za chwilę potworna tragedia rozbije ich spokojne życie. Nie spodziewały się, że do domu zbliża się tajemniczy mężczyzna, który zamorduje ich rodziców, a następnie uprowadzi je do Krainy Elfów... Od tych dramatycznych zdarzeń minęło 10 lat. Przez cały ten czas dziewczyna starała się odnaleźć w nowych realiach. Choć na swój sposób udało się jej, otoczenie ciągle nie daje zapomnieć siedemnastolatce, że jako człowiek jest kimś gorszym od tych wspaniałych, nieśmiertelnych istot, w których świecie przyszło jej żyć. Szczególnie książę Cardan, wraz ze swoimi przyjaciółmi, z ogromnym zapałem przypomina Jude, że nie zasługuje choćby na odrobinę szacunku. Ta nieprzyjazna rzeczywistość sprawia, że dziewczyna marzy o tym, aby udowodnić elfom swoją wartość. W efekcie, angażuje się w dworskie sprawy i liczy na to, że w końcu uda się jej odpłacić Cardan'owi pięknym za nadobne. Do jakich tajemnic królewskiej rodziny dotrze nastolatka? Jak wpłynął na jej losy? Jaka jest przyczyna tej wrogiej postawy księcia wobec Jude?

  Jude Duarte w bestialski sposób została pozbawiona beztroskiego dzieciństwa. W jednej chwili stała się sierotą, która, wraz z siostrami, musiała na nowo nauczyć się żyć w zupełnie obcym świecie, pod opieką zupełnie obcego mężczyzny, co gorsza, mordercy rodziców. Czy okazało się to wykonalne? W dużej mierze, tak. Choć, będąc śmiertelniczką, klasyfikowana była przez elfów jako ludzki pomiot, oswoiła się ze swoją egzystencją na tyle, że Elysium, Kraina Elfów, stała się jej bliższa niż świat, który przed dziesięciu laty był jej domem. To odczucie nie zniwelowało, niestety, doskwierającego jej poczucia bezsilności. Jude jednak nie ma zamiaru biernie w nim trwać. Nie ma zamiaru poddawać się lękom. Chce mieć cel w życiu, chce zostać rycerzem, aby, uzyskując w ten sposób pewną pozycję na dworze, przestać być postrzeganą jako bezwartościowa. W jej dążeniach istotną rolę odgrywa książę Cardan. Dziewczyna ma dość jego okrucieństwa i arogancji. Nie ma zamiaru pokornie schylać przed nim głowy. Fakt, jest pięknym elfem, do tego księciem. Jednak ona też nie jest byle kim. I Cardan, i inni mu podobni, wkrótce się o tym przekonają.
Jude to świetna dziewczyna, dzielna, inteligentna, starająca się mądrze kierować swoimi ambicjami. To typ osoby, która bierze życie w swoje ręce i nie użala się nad sobą, mimo napotykających ją trudności. Jest dobrą siostrą, także córką potrafiącą znaleźć w swoim sercu miejsce dla człowieka, którego wielu, niezależne od zaoferowanej opieki, uznało by za potwora. Jest odważną śmiertelniczką umiejącą przeciwstawić się księciu Cardan'owi, którego obecność stanowi interesujący wątek w perypetiach Jude. Nie jest to spokojna znajomość, lecz to ona sprawia, że losy siedemnastolatki bardziej przykuwają uwagę czytelnika. Konkludując więc: polubiłam tę bohaterkę i mimo że autorka uczyniła z niej centralną postać opowieści, jest na tyle sympatyczna, że nie czuję się nią przytłoczona, a to nie mała zaleta.

  Książę Cardan to potomek króla Eldreda władającego Elysium. Jest niesamowicie urodziwym, a także okrutnym i podłym elfem, który, z niewiadomego powodu, pała szczególną nienawiścią względem Jude. Ta dziewczyna doprowadza go do furii. Ma na jej punkcie obsesję. Nie może pojąć, jakim sposobem ma odwagę lekceważyć go. Z pewnością nie puści jej tego płazem. Dlaczego jednak ta nic nie znacząca śmiertelniczka stała się dla niego solą w oku? Czym zasłużyła sobie na jego wzgardę?
Książę Cardan to bardzo ciekawa postać. Jest nieprzewidywalny - arogancki, podły, ale też zabawny, sympatyczny i czarujący. Jest typem bohatera, który ma to coś. Przykuwa uwagę. To on nadaje całej historii błysku. Bez niego byłaby bowiem jedynie opowieścią o śmiertelnej dziewczynie żyjącej w elfickim świecie. Największym minusem jest to, że tak niewiele jest go w książce. Patrząc na częstotliwość pojawiania się w fabule, jawi się raczej jako postać drugoplanowa (właściwie, uwzględniając wspomnianą częstotliwość, jedyną główną postacią jest tu chyba tylko Jude), choć rola, jaką odgrywa w całej historii i jego urok sprawiają, że nie sposób potraktować go jak typowego bohatera z drugiego planu. Mając na uwadze nietuzinkowość Cardan'a, emanujący z niego magnetyzm oraz to, że bardzo interesują mnie jego dalsze losy, pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że na kartach pozostałych tomów będzie gościł znaczne częściej.

  Bohaterowie drugoplanowi to m.in. siostry Jude: bliźniaczka Taryn i, mająca elfickie korzenie, Vivi, Madok, zarazem morderca rodziców dziewczynek i ich opiekun oraz przyjaciele Cardan'a: uwodzicielski Loki, a także wrogo nastawieni do Jude - Nicassia i Valerian.

Okładka - jest neutralna. Szkoda, że w ogóle nie odzwierciedla magii Krainy Elfów.

Podsumowując: „Okrutny książę” to młodzieżowa powieść fantasy z wciągającą fabułą i ciekawymi bohaterami (przede wszystkim, niepokornym Cardan'em). Tej interesującej opowieści, rozgrywającej się w klimacie elfickich intryg, uroku dodaje delikatnie zarysowany wątek romantyczny. W efekcie, otrzymujemy bardzo dobrą książkę, wobec której nie można pozostać obojętnym. Zdecydowanie polecam!

Ps. Jeśli, tak jak ja, jesteście ciekawi dalszych perypetii bohaterów, drugiego tomu cyklu możecie się spodziewać w księgarniach pod koniec lutego 2019 r.

„[...] Cardan zaś jest jeszcze piękniejszy niż pozostali. Jego czarne włosy lśnią jak skrzydło kruka, a kości policzkowe ma tak wyraźnie zarysowane, dość ostro, by rozciąć na pół serce dziewczyny. Jego nienawidzę bardziej niż pozostałych. Nienawidzę go tak strasznie, że czasem, gdy na niego patrzę, zapiera mi dech [...]”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz