Ludzie często nie zdają
sobie sprawy z tego jak wielki wpływ mają na swoje życie. Mają marzenia, ale
brak im odwagi, aby po nie sięgnąć. Czasami jednak wystarczy jeden gest, jedno
słowo, aby ziściło się to, co do niedawna zdawało się nieosiągalne.
To musi być fatum. Jak inaczej hrabia
Aleksander Cantendorf ma wytłumaczyć fakt, że w krótkim czasie został po raz
czwarty wdowcem. Świadomość, że nie może założyć szczęśliwej rodziny i zapewnić
swojemu rodowi dziedzica jest załamująca do tego stopnia, że nie chce myśleć o
kolejnym małżeństwie. Nie wie jednak, że bardzo szybko będzie musiał przemyśleć
swoje postanowienie. Kiedy bowiem na jego drodze staje Kate Milton, trudno
zachować mu obojętność wobec jej niezaprzeczalnego uroku. Próbuje o niej
zapomnieć, lecz dziewczyna porusza skrywane w nim uczucia i tęsknoty.
Aleksander nie potrafi oszukać serca, ale czy jest w stanie ponownie stanąć na
ślubnym kobiercu, wiedząc, że może okazać się to dla ukochanej kobiety zgubą,
podobnie jak dla jego poprzednich żon? Co takiego dzieje się w zamku, że
skutecznie odbiera mu szansę na szczęście?
Aleksander Cantendorf ma 38 lat, jest srogim, a zarazem sprawiedliwym człowiekiem. Posiada ogromny majątek, i mimo że odniósł sukces w wielu dziedzinach, sfera rodzinna i uczuciowa to jedno wielkie pasmo niepowodzeń. Choć starannie wybierał przyszłe żony i był przekonany o ich zaletach, szybko zdawał sobie sprawę, że nie mają pojęcia o życiu małżeńskim i zarządzaniu domem. Nie było między nimi żadnej więzi, dlatego nie miał oporów przed kontynuowaniem romansu z mężatką, lady Isabelle Adler. Nie bacząc na łamanie konwenansów, pozwolił zamieszkać jej w swoim zamku. Kiedyś byli zakochani, teraz łączyła ich tylko namiętność, która nie była w stanie wypełnić pustki w jego sercu. Hrabia czuł się samotny i niekochany. Każdy, kto zbliżał się do niego, miał jakiś ukryty interes, wyrabiał sobie o nim zdanie, nie zadając sobie trudu, aby choć trochę go poznać. Jakby tego było mało, musiał stawić czoła koszmarowi, jakim były śmierci kolejnych żon. Punktem zwrotnym w jego ponurym życiu okazało się poznanie Kate. Bronił się przed tym uczuciem, lecz jednocześnie wiedział, że jest ona tą jedyną. Był przekonany, że u jej boku wreszcie zazna szczęścia. Nie ma jednak pojęcia, że pewne osoby mają względem niego własne plany. Niestety, nie ma w nich miejsca dla jego ukochanej.
Aleksander to intrygujący mężczyzna. Otacza go aura tajemniczości i
skandalu, co wcale mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkał pod
jednym dachem z żonami i kochanką. Opinii nie poprawiły mu też powtarzające się
zgony małżonek. Z żadną z nich nie zbudował szczęśliwego związku.
Odpowiedzialność za to ponosiły nie tylko jego partnerki, które nie potrafiły
odnaleźć się w prawdziwym, małżeńskim życiu, ale także on sam. Bardzo szybko
zniechęcał się do nich i bez trudu trafiał w ramiona lady Adler. Nie wiem jak
musiał być bezwstydny żeby zgodzić się na tak chory układ. Nie rozumiem też,
dlaczego pozwalał kochance zajmować miejsce przysługujące jego żonom. Aleksander
był odpowiedzialnym i rozsądnym człowiekiem, ale w życiu prywatnym rozum go
zawodził. W jego historii ujmuje mnie jednak to, że, wbrew pozorom, nie jest on
zimną i pozbawioną uczuć osobą. Wprost przeciwnie. Hrabia cierpi z powodu
samotności, braku kogoś, komu szczerze zależałoby na nim. Jest smutnym
mężczyzną, dodatkowo skazanym na dramat czterokrotnego wdowieństwa. Cieszę się,
że na jego drodze pojawiła się Kate. Jestem ciekawa jak potoczą się ich losy.
Mam tylko nadzieję, że w kolejnym tomie Aleksander nie będzie jedynie gościem w
całej opowieści. Naprawdę byłoby miło, gdyby pojawiał częściej.
Kate
Milton to energiczna i bezpośrednia dziewiętnastolatka, której rodzina znalazła
się na skraju bankructwa. Choć to ponura wizja, to właśnie dzięki fatalnej
sytuacji materialnej miała okazję odbyć intrygującą rozmowę z hrabią, który
wywarł na niej ogromne wrażenie. Przepaść między nią a Aleksandrem jest
ogromna, jednak zdaniem Alice, miejscowej wiedźmy, ma ona szansę stać się dla
niego kimś ważnym. Zawiera więc z dziewczyną układ. Pomoże jej zbliżyć się do
hrabiego, w zamian za pewną przysługę, której treść na razie pozostanie
tajemnicą. Kate przyjmuje propozycję, rozpoczynając tym samym czas żmudnych
przygotowań, które mają utorować jej drogę do serca Aleksandra.
Polubiłam Kate, ponieważ okazała się konkretną i bystrą osobą. Nazywa
rzeczy po imieniu i umie wyciągać właściwe wnioski. Nie wszyscy potrafią
dostrzec w tym jej zaletę. Uważają bowiem, że, posiadając takie cechy, stanowi
zagrożenie wobec ich knowań. Jednakaże dla hrabiego byłaby prawdziwym oparciem,
trwając u jego boku dla niego samego, a nie jego majątku. Zobaczymy jak
rozwinie się ich znajomość. Zapewne będą musieli uporać się z wieloma
przeciwnościami losu. Liczę natomiast na to, że Aleksander okaże się
wyrozumiały, gdy dowie się o układzie między Kate a Alice. Bohaterowie
zazwyczaj bywają wybuchowi w takich sytuacjach. Ciekawe, czy hrabia będzie
wyjątkiem.
Wśród postaci drugoplanowych warto
zwrócić uwagę na dwie osoby: lady Isabelle Adler i Klementynę Hammond. Obie ze
sobą walczą i obie są siebie warte. Lady Adler to bezwstydna kobieta, która bez
skrupułów porzuciła męża i została kochanką Aleksandra. Co więcej, bez żadnego
skrępowania rościła sobie prawa do bycia panią zamku. Nie zawstydzał jej nawet
fakt, że robiła to na oczach żon hrabiego. Nic nie wskazuje na to, chciałaby
się zmienić. Wprost przeciwnie. Sytuacja w jakiej się znalazła sprawiła, że
zaczyna jeszcze zacieklej walczyć o pozycję hrabiny.
Klementyna Hammond to z kolei przełożona
zamkowej służby, która wychowała Aleksandra i strzegła związanej z nim
tajemnicy. Rola, jaką odegrała w jego życiu spowodowała, że siebie uważa za
prawdziwą panią posiadłości. To podła manipulantka, która chce sterować losem
hrabiego. Dla niej i lady Adler, Kate jest poważnym zagrożeniem. Interesującą
więc kwestią będą plany obu kobiet względem wybranki Aleksandra oraz ich związku.
Mam wrażenie, że "Tajemnica
zamku" jest wielkim wstępem do właściwej fabuły, która zacznie się dopiero
w drugim tomie. Autorka koncentruje się na rodzinie Kate, ciotkach Aleksandra,
Isabelle oraz pani Hammond, ale samego hrabiego spycha na dalszy plan, dlatego
też tak rzadko pojawia się w opowieści. Nawet jeśli chodziło o dokładne
zarysowanie sytuacji, na tle której będą rozgrywały się jego perypetie, to
zostało to zrobione zbyt szczegółowo. Nie sądzę, że koniecznym było poświęcanie
temu większości książki. Plusem jest jednak to, że czyta się ją szybko, a jej
treść nie jest męcząca (choć trafiały się nudnawe fragmenty). W efekcie więc, wspomniane
zastrzeżenia nie zepsuły znacząco mojej opinii o recenzowanej powieści.
Okładka jest śliczna i bardzo klimatyczna.
Podsumowując: pierwsza
część cyklu "Saga rodu Cantendorf" to subtelna i interesująca
historia intrygującego hrabiego oraz sympatycznej i bystrej Kate. Uroku ich
perypetiom dodaje niesamowity, a zarazem tajemniczy, czterystuletni zamek.
Takie połączenie z pewnością dobrze wróży kolejnym odsłonom tej opowieści. Liczę
jedynie na to, że w kolejnych tomach autorka nie zapomni o tym, że Aleksander
Cantendorf jest nie tylko głównym bohaterem, ale (wraz z bajeczny zamkiem)
głównym atutem całej książki.
„[...] Coś w niej drgnęło, kiedy obserwowała jego twarz. Był to wyjątkowo przystojny, silny i postawny mężczyzna. Nienaganny ubiór i czarna rękawica na ręce dodawały mu powagi oraz tajemniczości. Jednocześnie Kate dostrzegła w jego oczach wielki smutek i niespodziewanie jej serce drgnęło. Zapragnęła go przytulić”.
Mi się wydaje, że ten Aleksander tak morduje swoje żony, dlatego tak mało go w scenach kulminacyjnych.
OdpowiedzUsuńIsabell ćwiartuje ciała, a Klementyna je zachowuje, więc cała ich kłótnia rozchodzi się o zamianę "czynności ostatecznych".
W takim zestawieniu możemy już się żegnać z Kate (no chyba że wiedźma coś wskóra).