5.04.2017

"Tajemnica zamku" - Krystyna Mirek


Ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego jak wielki wpływ mają na swoje życie. Mają marzenia, ale brak im odwagi, aby po nie sięgnąć. Czasami jednak wystarczy jeden gest, jedno słowo, aby ziściło się to, co do niedawna zdawało się nieosiągalne.

To musi być fatum. Jak inaczej hrabia Aleksander Cantendorf ma wytłumaczyć fakt, że w krótkim czasie został po raz czwarty wdowcem. Świadomość, że nie może założyć szczęśliwej rodziny i zapewnić swojemu rodowi dziedzica jest załamująca do tego stopnia, że nie chce myśleć o kolejnym małżeństwie. Nie wie jednak, że bardzo szybko będzie musiał przemyśleć swoje postanowienie. Kiedy bowiem na jego drodze staje Kate Milton, trudno zachować mu obojętność wobec jej niezaprzeczalnego uroku. Próbuje o niej zapomnieć, lecz dziewczyna porusza skrywane w nim uczucia i tęsknoty. Aleksander nie potrafi oszukać serca, ale czy jest w stanie ponownie stanąć na ślubnym kobiercu, wiedząc, że może okazać się to dla ukochanej kobiety zgubą, podobnie jak dla jego poprzednich żon? Co takiego dzieje się w zamku, że skutecznie odbiera mu szansę na szczęście? 

Aleksander Cantendorf ma 38 lat, jest srogim, a zarazem sprawiedliwym człowiekiem. Posiada ogromny majątek, i mimo że odniósł sukces w wielu dziedzinach, sfera rodzinna i uczuciowa to jedno wielkie pasmo niepowodzeń. Choć starannie wybierał przyszłe żony i był przekonany o ich zaletach, szybko zdawał sobie sprawę, że nie mają pojęcia o życiu małżeńskim i zarządzaniu domem. Nie było między nimi żadnej więzi, dlatego nie miał oporów przed kontynuowaniem romansu z mężatką, lady Isabelle Adler. Nie bacząc na łamanie konwenansów, pozwolił zamieszkać jej w swoim zamku. Kiedyś byli zakochani, teraz łączyła ich tylko namiętność, która nie była w stanie wypełnić pustki w jego sercu. Hrabia czuł się samotny i niekochany. Każdy, kto zbliżał się do niego, miał jakiś ukryty interes, wyrabiał sobie o nim zdanie, nie zadając sobie trudu, aby choć trochę go poznać. Jakby tego było mało, musiał stawić czoła koszmarowi, jakim były śmierci kolejnych żon. Punktem zwrotnym w jego ponurym życiu okazało się poznanie Kate. Bronił się przed tym uczuciem, lecz jednocześnie wiedział, że jest ona tą jedyną. Był przekonany, że u jej boku wreszcie zazna szczęścia. Nie ma jednak pojęcia, że pewne osoby mają względem niego własne plany. Niestety, nie ma w nich miejsca dla jego ukochanej.
Aleksander to intrygujący mężczyzna. Otacza go aura tajemniczości i skandalu, co wcale mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkał pod jednym dachem z żonami i kochanką. Opinii nie poprawiły mu też powtarzające się zgony małżonek. Z żadną z nich nie zbudował szczęśliwego związku. Odpowiedzialność za to ponosiły nie tylko jego partnerki, które nie potrafiły odnaleźć się w prawdziwym, małżeńskim życiu, ale także on sam. Bardzo szybko zniechęcał się do nich i bez trudu trafiał w ramiona lady Adler. Nie wiem jak musiał być bezwstydny żeby zgodzić się na tak chory układ. Nie rozumiem też, dlaczego pozwalał kochance zajmować miejsce przysługujące jego żonom. Aleksander był odpowiedzialnym i rozsądnym człowiekiem, ale w życiu prywatnym rozum go zawodził. W jego historii ujmuje mnie jednak to, że, wbrew pozorom, nie jest on zimną i pozbawioną uczuć osobą. Wprost przeciwnie. Hrabia cierpi z powodu samotności, braku kogoś, komu szczerze zależałoby na nim. Jest smutnym mężczyzną, dodatkowo skazanym na dramat czterokrotnego wdowieństwa. Cieszę się, że na jego drodze pojawiła się Kate. Jestem ciekawa jak potoczą się ich losy. Mam tylko nadzieję, że w kolejnym tomie Aleksander nie będzie jedynie gościem w całej opowieści. Naprawdę byłoby miło, gdyby pojawiał częściej.
                Kate Milton to energiczna i bezpośrednia dziewiętnastolatka, której rodzina znalazła się na skraju bankructwa. Choć to ponura wizja, to właśnie dzięki fatalnej sytuacji materialnej miała okazję odbyć intrygującą rozmowę z hrabią, który wywarł na niej ogromne wrażenie. Przepaść między nią a Aleksandrem jest ogromna, jednak zdaniem Alice, miejscowej wiedźmy, ma ona szansę stać się dla niego kimś ważnym. Zawiera więc z dziewczyną układ. Pomoże jej zbliżyć się do hrabiego, w zamian za pewną przysługę, której treść na razie pozostanie tajemnicą. Kate przyjmuje propozycję, rozpoczynając tym samym czas żmudnych przygotowań, które mają utorować jej drogę do serca Aleksandra.
Polubiłam Kate, ponieważ okazała się konkretną i bystrą osobą. Nazywa rzeczy po imieniu i umie wyciągać właściwe wnioski. Nie wszyscy potrafią dostrzec w tym jej zaletę. Uważają bowiem, że, posiadając takie cechy, stanowi zagrożenie wobec ich knowań. Jednakaże dla hrabiego byłaby prawdziwym oparciem, trwając u jego boku dla niego samego, a nie jego majątku. Zobaczymy jak rozwinie się ich znajomość. Zapewne będą musieli uporać się z wieloma przeciwnościami losu. Liczę natomiast na to, że Aleksander okaże się wyrozumiały, gdy dowie się o układzie między Kate a Alice. Bohaterowie zazwyczaj bywają wybuchowi w takich sytuacjach. Ciekawe, czy hrabia będzie wyjątkiem.

Wśród postaci drugoplanowych warto zwrócić uwagę na dwie osoby: lady Isabelle Adler i Klementynę Hammond. Obie ze sobą walczą i obie są siebie warte. Lady Adler to bezwstydna kobieta, która bez skrupułów porzuciła męża i została kochanką Aleksandra. Co więcej, bez żadnego skrępowania rościła sobie prawa do bycia panią zamku. Nie zawstydzał jej nawet fakt, że robiła to na oczach żon hrabiego. Nic nie wskazuje na to, chciałaby się zmienić. Wprost przeciwnie. Sytuacja w jakiej się znalazła sprawiła, że zaczyna jeszcze zacieklej walczyć o pozycję hrabiny.
Klementyna Hammond to z kolei przełożona zamkowej służby, która wychowała Aleksandra i strzegła związanej z nim tajemnicy. Rola, jaką odegrała w jego życiu spowodowała, że siebie uważa za prawdziwą panią posiadłości. To podła manipulantka, która chce sterować losem hrabiego. Dla niej i lady Adler, Kate jest poważnym zagrożeniem. Interesującą więc kwestią będą plany obu kobiet względem wybranki Aleksandra oraz ich związku.

Mam wrażenie, że "Tajemnica zamku" jest wielkim wstępem do właściwej fabuły, która zacznie się dopiero w drugim tomie. Autorka koncentruje się na rodzinie Kate, ciotkach Aleksandra, Isabelle oraz pani Hammond, ale samego hrabiego spycha na dalszy plan, dlatego też tak rzadko pojawia się w opowieści. Nawet jeśli chodziło o dokładne zarysowanie sytuacji, na tle której będą rozgrywały się jego perypetie, to zostało to zrobione zbyt szczegółowo. Nie sądzę, że koniecznym było poświęcanie temu większości książki. Plusem jest jednak to, że czyta się ją szybko, a jej treść nie jest męcząca (choć trafiały się nudnawe fragmenty). W efekcie więc, wspomniane zastrzeżenia nie zepsuły znacząco mojej opinii o recenzowanej powieści.

Okładka jest śliczna i bardzo klimatyczna.

Podsumowując: pierwsza część cyklu "Saga rodu Cantendorf" to subtelna i interesująca historia intrygującego hrabiego oraz sympatycznej i bystrej Kate. Uroku ich perypetiom dodaje niesamowity, a zarazem tajemniczy, czterystuletni zamek. Takie połączenie z pewnością dobrze wróży kolejnym odsłonom tej opowieści. Liczę jedynie na to, że w kolejnych tomach autorka nie zapomni o tym, że Aleksander Cantendorf jest nie tylko głównym bohaterem, ale (wraz z bajeczny zamkiem) głównym atutem całej książki.

„[...] Coś w niej drgnęło, kiedy obserwowała jego twarz. Był to wyjątkowo przystojny, silny i postawny mężczyzna. Nienaganny ubiór i czarna rękawica na ręce dodawały mu powagi oraz tajemniczości. Jednocześnie Kate dostrzegła w jego oczach wielki smutek i niespodziewanie jej serce drgnęło. Zapragnęła go przytulić”.


1 komentarz:

  1. Mi się wydaje, że ten Aleksander tak morduje swoje żony, dlatego tak mało go w scenach kulminacyjnych.
    Isabell ćwiartuje ciała, a Klementyna je zachowuje, więc cała ich kłótnia rozchodzi się o zamianę "czynności ostatecznych".
    W takim zestawieniu możemy już się żegnać z Kate (no chyba że wiedźma coś wskóra).

    OdpowiedzUsuń