8.01.2017

"Nieuniknione" - Amy A. Bartol


Nieznane potrafi przerażać, szczególnie, kiedy wykracza poza granice pojmowane przez ludzki umysł. Potrafi też fascynować swoją niezwykłością. Niekiedy skrywa zło, innym razem dobro. Jak jednak rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? I co zrobić, aby pokonać nieziemskiego wroga, który chce skrzywdzić ukochane osoby?

Genevieve (Evie) Claremont rozpoczyna studia. Gdy pierwszego dnia poznaje Reeda Wellingtona i Russella Marxa, nie zdaje sobie sprawy, że obaj odegrają niezwykle istotną rolę w jej życiu. Reed zachowuje się bardzo nietypowo. Potrafi sterować umysłem drugiego człowieka i od samego początku wyraża swoją niechęć wobec Evie. Russell z kolei, w odróżnieniu od Reeda, jest bardzo przyjacielski i czuje potrzebę chronienia jej. Zachowanie chłopców nie jest przypadkowe. Ich obu łączy niezwykła relacja z Genevieve, która z tego powodu zaczyna mieć poważny dylemat. Z jednej strony bowiem coraz bardziej przyciąga ją Reed, lecz z drugiej Russell też nie pozostaje jej obojętny. Jakby tego było mało, dowiaduje się, że ona sama nie jest zwykłym człowiekiem. Jaka jest tajemnica pochodzenia tej trójki? Którego z chłopców wybierze Evie na towarzysza swojego życia?


Evie przez całe, niemal osiemnastoletnie życie, była wychowywana przez wujka Jima, gdyż jej matka zmarła przy porodzie, a ojciec był nieznany. Byli ze sobą bardzo zżyci, toteż trudno jej było zostawić go, kiedy wyjeżdżała na studia. W nowym miejscu musiała sobie poradzić z rozstaniem oraz dręczącymi ją koszmarami, a do tego, od pierwszego dnia, musiała stawić czoło wrogości ze strony studenta drugiego roku - Reeda Wellingtona, który upierał się, że powinna zrezygnować ze studiów. Chłopak fascynował ją i zarazem przerażał. Choć było w nim coś niepokojącego, nie potrafiła ignorować zainteresowania, jakie w niej wzbudzał. Inną kwestią była jej znajomość z Russellem, którą trudno ograniczyć wyłącznie do przyjaźni. Kiedy bowiem dostrzegła u jego boku inną dziewczynę, odczuwała ogromną zazdrość. Do tego dochodzi zagadka związana z noszonym przez niego naszyjnikiem, widywanym przez Evie w koszmarach, jeszcze zanim w ogóle poznała Russella, którego, jak podpowiada jej instynkt, musiała chronić. I tak już trudną sytuację dodatkowo komplikowała prawda, jaką odkryła o swoim niewiarygodnym pochodzeniu, które mogło przysporzyć jej i jej bliskim poważnych kłopotów. Jak więc widać, rozterki sercowe, relacje łączące ją z Reedem i Russellem oraz jej rodowe tajemnice sprawiły, że jej życie wywróciło się do góry nogami. Choć jest to trudne, Genevieve będzie musiała ogarnąć całą tę sytuację, bowiem ceną jest bezpieczeństwo tych, których kocha.
Evie to sympatyczna i zabawna dziewczyna. Chociaż wątek dotyczący jej rodowodu jest bardzo ciekawy, to w całej jej historii najbardziej interesuje mnie jej związek z Reedem i Russellem. Podoba mi się motyw "ona jedna, ich dwóch". Ciekawe są emocje, które można zaobserwować w sytuacji, gdzie bohaterka musi wybierać między dwoma chłopakami. Tu dodatkowo do głosu dochodzą nadprzyrodzone więzi, które dodają uroku znajomości trójki bohaterów. Jedyny minus, który dostrzegłam w zachowaniu Evie, to lekceważenie ostrzeżeń udzielanych jej przez Reeda. Poza tym nie ma niczego, co negatywnie wpływałoby na moją opinię o niej. Jest więc postacią, którą bez trudu można polubić.
Reed Wellington w pierwszej chwili daje się poznać jako arogancki i apodyktyczny student. Gdy tylko ujrzał Evie, dał jej odczuć swoją niechęć. Był równocześnie zaskoczony jej istnieniem, bowiem, według prawideł obowiązujących w jego świecie, jej narodziny były niemożliwe. Jego początkowe uprzedzenie szybko przemienia się w fascynację. Genevieve przyciąga go. W tej sytuacji nie cieszy go obecność Russella u jej boku, tym bardziej, że wie, jak niezwykła więź łączy tę parę. Reed jest przekonany, że nie ma szans na wspólną przyszłość z ukochaną. Stara się więc walczyć z rodzącym się uczuciem. Choć jednak zaczyna unikać Evie, robi wszystko, aby chronić ją przed tymi, którzy, ze względu na jej wyjątkowość, czyhają na jej życie. Takim sposobem zadanie to staje się jego najważniejszą misją.
Reed to bardzo interesująca postać. Przyciąga uwagę wyglądem, zadziornością oraz swoją nadprzyrodzoną tożsamością. Jego ukryta natura i umiejętności wzbudzają podziw, z kolei jego uczucia wobec Evie ujmują swoją mocą. Jest dla niej gotów niemal na wszystko. O Reedzie można mówić wyłącznie w samych superlatywach. Podoba mi się ten zbuntowany chłopak, jakim jest na początku oraz zakochany młody mężczyzna, który nie wyobraża sobie świata, w którym nie istnieje Evie. Jest w stanie pogodzić się z tym, że jej miejsce jest u boku Russella, lecz nie mógłby żyć ze świadomością, że ktoś ją skrzywdził. To bardzo pozytywny bohater, który idealnie pasuje do roli, jaką stworzyła dla niego autorka.
Russell Marx jest sympatycznym młodzieńcem, który zwrócił uwagę na Evie niemal od pierwszej chwili. Czuł się za nią odpowiedzialny i chciał ją chronić przed Reedem. Bardzo szybko znajomość z nową koleżanką zaczęła się u niego przekształcać w głębsze uczucie. Gdy więc przekonał się, że Evie i Reed spotykają się, poczuł się zdradzony. Kiedy z kolei sam zaczął spotykać się z dziewczyną, miał poczucie winy względem Genevieve. W efekcie nie potrafił pojąć, na czym polegała ich skomplikowana relacja. Jak się później okaże, sekret tkwił w niespotykanej więzi, która, pod wpływem pewnych wydarzeń, stanie się jeszcze silniejsza.
Podobał mi się wątek z Russellem. Wiąże się to nie tylko z tym, że jest on miłym i dobrym chłopakiem, ale i z pomysłem autorki na przedstawienie unikalnego połączenia dwójki przyjaciół. Chętnie czekałam na wzmianki o kolejnych perypetiach tego bohatera, szczególnie tych, które uwzględniały jego sercowe rozterki. Interesujący jest też zamysł dotyczący jego przyszłych losów. Mam nadzieję, że ponownie odegra on istotną rolę w życiu Evie, a ich wzajemne uczucia staną się jeszcze głębsze.
Na fabułę znaczący wpływ będą mieli przyjaciele Genevieve: Buns, Brownie i Alfred. Przyznam, że jedna z tych osób bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że pełniła tak zdumiewającą funkcję. To doskonały przykład na to, że niekiedy bohaterowie drugoplanowi potrafią w zasadniczy sposób kształtować treść powieści. 

Okładka jest bardzo ładna. Ma w sobie coś mrocznego i tajemniczego. Pasuje do fabuły książki i klimatu fantasy.

Podsumowanie: Dobór istot nadprzyrodzonych i bohaterów oraz pomysł na ich perypetie sprawiają, że recenzowaną powieść można uznać za udaną. Końcowe wydarzenia pierwszej części cyklu "Przeczucia" zachęcają do śledzenia losów książkowych postaci w kolejnych tomach.


„[...] Przez te wszystkie lata, które tu spędziłem, miałem wrażenie, że śpię. Zawsze muszę udawać, że jestem kimś innym, niż jestem naprawdę, muszę udawać człowieka. [...] Ale teraz się obudziłem [...] po raz pierwszy w trakcie swojego istnienia. Nie tylko się obudziłem, ale kiedy jesteś blisko mnie, czuję w sobie ogień. Dzięki tobie wszystko się zmieniło. Przy tobie nie muszę nic udawać. Gdybym teraz miał zacząć znowu życie bez ciebie...kiedy już wiem, co mogę stracić... [...] Nie mogę znowu zasnąć, Evie. Tylko ty sprawiasz, że chce mi się żyć. [...]Jeśli przestaniesz istnieć, przestanę i ja [...]”.


2 komentarze:

  1. Widać, że ten cykl dopiero powstaje, więc może kiedyś zekranizują z sukcesem jak "Zmierzch", jednak są pewne różnice bo dziewczyna ewidentnie lubi chłopaków na "R" i jak na złość w kolejnej części pojawi się jakiś Brutus ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka mnie nie pochłonęła. Zmęczyłam ją, strasznie wkurzała mnie główna bohaterka, jednak mimo wszystko jakiś urok w sobie miała, bo z samej ciekawości sięgnę po kolejne części.

    https://miedzywersami123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń